W Stanach Zjednoczonych rozgrywa się prawdziwa batalia wokół kształtu przygotowywanej właśnie reformy prawa patentowego. Nie jest jednak wykluczone, że na przeszkodzie kompletnej przebudowie obecnego systemu, powszechnie uznawanego za patologiczny, staną coraz śmielsze poczynania lobbystów.

Zaostrzający się spór o brzmienie senackiej ustawy o zmianie zasad ochrony patentowej (Patent Transparency and Improvements Act), która ma radykalnie ograniczyć lawinę błahych pozwów składanych przez trolii patentowych, nie tylko już poróżnił firmy technologiczne z gigantami tradycyjnych gałęzi przemysłu, ale także doprowadził do złamania solidarności branżowej. Głównym źródłem konfliktu są dodatkowe warunki, jakie musiałby spełnić posiadacz praw patentowych, aby wytoczyć proces przedsiębiorstwu bezprawnie wykorzystującemu je w swojej działalności. Chodzi m.in. o wymóg ścisłego doprecyzowania charakteru domniemanego naruszenia oraz zobowiązanie przegranej strony do pokrycia wszystkich kosztów sądowych. Oba rozwiązania mają utrudnić właścicielom praw do wątpliwych często wynalazków podejmowanie na drodze sądowej prób czerpania zysków z rzekomych naruszeń. Analizy przeprowadzone przez PwC wskazują, że liczba pozwów patentowych w Stanach Zjednoczonych wzrosła z ok. 1200 w 1991 r. do ponad 5 tys. w 2012 r., a ok. 100 tys. miało do czynienia z groźbą takiego pozwu.

Niespełna dwa tygodnie temu kilkanaście znanych na całym świecie korporacji z branży farmaceutycznej, kosmetycznej i spożywczej (m.in. Procter&Gamble, Johnson&Johnson i Monsanto) popieranych przez kilka ośrodków naukowych i organizacji prawniczych ostrzegło w liście do amerykańskich senatorów, że planowana reforma utrudni im nabywanie i obronę ich własnych patentów.

Według potentatów globalnego przemysłu, występujących jako Sojusz dla innowacyjności, przepisy projektowanej ustawy zostały tak skonstruowane, że w zasadzie pozwalają na uznanie każdego posiadacza praw patentowych za trolla. A tym samym zniechęcają do inwestowania w badania i rozwój. – Obawiamy się, że niektóre rozwiązania rozważane przez Senat wychodzą daleko poza to, co konieczne i pożądane, aby skutecznie walczyć z nadużywaniem sporów patentowych, co w konsekwencji może spowodować poważne szkody w systemie patentowym – piszą w swoim apelu przedstawiciele amerykańskich korporacji.

Do nich dołączyła niedawno dość egzotyczna koalicja trzech firm technologicznych z Doliny Krzemowej (Apple, Microsoft i IBM) oraz kilka wielonarodowych przedsiębiorstw o dziewiętnastowiecznym rodowodzie (m.in. General Electric, DuPont i Pfizer) pod szyldem Partnerstwo dla amerykańskiej innowacyjności. Lobbyści sprzeciwiają się zwłaszcza próbom pośredniego wyłączenia z ochrony patentowej metod biznesowych, oprogramowania oraz wynalazków biotechnologicznych, które są najczęstszym celem trolli patentowych. Grupę wpierają również rzesze prawników procesowych, których martwi przede wszystkim propozycja obarczenia powodów kosztami sądowymi w przypadku przegranej.

Po przeciwnej stronie stoi natomiast większość gigantów technologicznych (m.in. Google i eBay), którzy tracą miliony dolarów na wydatkach związanych z pozwami firm kolekcjonujących patenty w ramach swoich strategii biznesowych. Badania przeprowadzone przez Jamesa Bessena i Michaela Maurera, autorów głośnej książki „Patent Failure” wskazują, że duże przedsiębiorstwa rocznie wydają średnio ok. 7,27 mln dolarów na procesy patentowe. W sumie trolle kosztują amerykańską gospodarkę ok. 29 mld dolarów rocznie.

Wprawdzie Izba Reprezentantów uchwaliła reformę systemu patentowego w ramach tzw. ustawy o innowacyjności już grudniu 2013 r., ale projekt na razie utknął w komisji senackiej wskutek zakulisowych rozgrywek lobbystów przeciwnych proponowanym zmianom. Przełożenie ostatecznego głosowania nad reformą na kolejne posiedzenie komisji (odbędzie się ono zapewne pod koniec kwietnia) nastąpiło zresztą w tym samym dniu, co powstanie Partnerstwa dla amerykańskiej innowacyjności.

Uchwalenia reformy domaga się także prezydent Barak Obama, który w swoim ostatnim orędziu o stanie państwa z końca stycznia b.r. wezwał Kongres do przegłosowania ustawy w kształcie przyjętym przez Izbę Reprezentantów.