E-protokół zamiast przyśpieszać sprawy – wydłuża je, twierdzą sędziowie. Resort jednak nie traci rezonu, choć jednocześnie proponuje zmiany
Zmianę procedury cywilnej zakładającą pisemne uzupełnianie e-protokołu ministerstwo przekazało na ścieżkę poselską, żeby przyspieszyć jej uchwalenie. Obok e-protokołu zakłada ona możliwość sporządzania protokołu pisemnego, w którym znajdą się wyniki postępowania dowodowego.
– I to właśnie on, a nie całe nagranie, ma być podstawą do ustaleń faktycznych sądu – podkreśla Jacek Gołaczyński, pełnomocnik ministra sprawiedliwości – koordynator krajowy ds. wdrożeń systemów teleinformatycznych w sądach.
– Resort postuluje także wprowadzenie ustnych uzasadnień – dodaje.
Na razie jednak dwie strony – Ministerstwo Sprawiedliwości i sędziowie – widzą diametralnie różne efekty nagrywania rozpraw.

Resort chwali

Zdaniem ministerstwa nagrywanie ma same zalety. Zwłaszcza że oprócz e-protokołu sędziowie mogą stosować protokół skrócony, który zawiera adnotacje powiązane z zapisem audio.
– Da się przez nie łatwo nawigować i szybko odszukiwać potrzebne fragmenty nagrania – uważa prof. Gołaczyński.
Poza tym jego zdaniem e-protokół skraca przebieg rozprawy nawet trzykrotnie w porównaniu z protokołowaniem wyłącznie pisemnym.
– Oczywiście, gdy sędzia do protokołu skróconego, sporządzanego obok protokołu elektronicznego, dyktuje zeznania świadków w pełnym zakresie, to nie osiągamy efektu przyspieszenia na rozprawie. Wszystko zatem zależy od sędziego przewodniczącego; od tego, w jaki sposób będzie prowadził protokół skrócony – uważa prof. Gołaczyński.

Oczami sędziów

Nieco inaczej sytuację widzą sędziowie. Ich zdaniem rachunek zysków i strat związanych ze stosowaniem w sądach cywilnych od trzech lat e-protokołu zdecydowanie przemawia na jego niekorzyść. Okazało się wprawdzie, że wielu uczestników postępowań pod okiem kamery jest bardziej kulturalnych, a nawet teatralnych, ale na tym koniec pozytywów – oceniają.
– Należy pozostawić nam wybór, czy w konkretnej sprawie mamy stosować e-protokół, czy jednak wyłącznie protokół tradycyjny. To sędzia referent wie najlepiej, kiedy jaka metoda się sprawdza. E-protokół jest w ogóle nieprzydatny w sprawach, w których konieczne okazuje się wielogodzinne przesłuchiwanie świadków i stron – uważa Barbara Zawisza, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– I o tym warto pamiętać, tworząc kolejne nowelizacje k.p.c. – dodaje sędzia.
Z badań ankietowych przeprowadzonych przez Iustitię na próbie trzystu pięćdziesięciu sędziów wynika bowiem, że e-protokół drastycznie wydłużył i skomplikował im pracę. Bo po to, by przygotować się do kolejnej rozprawy, albo tym bardziej wydać wyrok, trzeba przejrzeć akta sprawy, a teraz również e-protokół. A czyta się przecież szybciej niż ogląda nagranie, które liczy niemal tyle samo godzin, co samo posiedzenie. Dlatego – jak wynika z badań Iustitii – większość ankietowanych stosuje dodatkowo własne notatki. Dzieje się tak zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji.
– Co więcej, czas pracy sądów odwoławczych jeszcze się wydłuży z powodu unowocześnień. Dlatego, że coraz więcej spraw będzie miało wyniki postępowania dowodowego utrwalone w e-protokole i każdy orzekający w drugiej instancji będzie miał w referacie więcej takich postępowań – mówi Wojciech Łukowski, sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
– A przecież sąd drugiej instancji będzie musiał odsłuchać nagrania w całości, ponieważ jeśli nawet w pierwszej instancji wyniki postępowania dowodowego w istotnym stopniu zostaną zapisane, to i tak protokołem jest właśnie nagranie tam, gdzie wprowadzono digitalizację – dodaje.
Jak mówi, z tego właśnie powodu sądy obu instancji nie uciekną przed przejrzeniem zapisu audio-video w całości. W przeciwnym razie narażą się na zarzut oparcia orzeczenia na niepełnej informacji.
– I może nie miałoby to tak wielkiego znaczenia, gdybyśmy sądzili po dwadzieścia spraw jednocześnie, a nie po sto i więcej, jak teraz. Tymczasem bez względu na racjonalną ocenę zjawiska, informatyzacja staje się zaklęciem i panaceum na problemy wymiaru sprawiedliwości – dodaje sędzia Łukowski. Jego zdaniem gloryfikacja e-protokołu bez rzetelnej analizy jego efektów prowadzi decydentów do wniosku, że nagrywanie procesów uwalnia od potrzeby innych zmian.

Obrona nagrań

– Zarzuty uważam za nie do końca trafne, ponieważ sędzia może wystąpić o transkrypcję e-protokołu. Terminy określają wówczas sami zainteresowani. Dlatego takie spisywanie nagrań nie powinno powodować opóźnień w rozpoznawaniu sprawy – ripostuje prof. Gołaczyński.
– Jest także poselski projekt zmian k.p.c., a na moje zlecenie przeprowadzono ankietę w Biurach Obsługi Interesantów. Uzyskaliśmy 730 odpowiedzi, z których wynika, że strony procesów, a więc powodowie i pozwani, w zdecydowanej większości uznają, że protokół elektroniczny przyspiesza rozpoznanie sprawy i zwiększa kulturę sali rozpraw oraz transparentność postępowania sądowego – dodaje pełnomocnik ministra sprawiedliwości.
Uważa on również, że druzgocące dla e-protokołu oceny ze strony ankietowanych sędziów (patrz: grafika) są skutkiem tego, że na pytania odpowiedziało jedynie 350 osób. Tymczasem, jak podaje resort, w aparaturę rejestrującą wyposażono na razie 753 sale. Projekt jest ciągle wdrażany.
– Ankieta została rozesłana prezesom sądów, którzy udostępnili ją sędziom. Nie wszyscy odpowiedzieli, a część sądów oznajmiła, że w praktyce nie stosują nagrań. Wszystkich sędziów jest wszak ok. 10 tysięcy. W tym wielu karnistów, do których ankieta nie była adresowana. Dlatego odpowiedź ponad 350 sędziów powinna być traktowana jak opinia grupy reprezentatywnej – odpowiada jednak sędzia Łukowski.