Ustawodawca nadal nie znalazł rozwiązania, które pozwoliłoby skutecznie egzekwować sądowe orzeczenia dotyczące kontaktów z dziećmi
Zgodnie z art. 1131 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (k.r.o.), jeżeli dziecko przebywa stale u jednego z opiekunów, sposób utrzymywania z nim kontaktów przez drugiego z nich rodzice określają wspólnie, kierując się dobrem dziecka i biorąc pod uwagę jego rozsądne życzenia. W przypadku jednak braku ich porozumienia o kontaktach rozstrzygać ma sąd.
Tyle teoria. W praktyce jednak nierzadko zdarza się, że ustalone w taki sposób kontakty nie są realizowane.

Narzędzie zemsty

– Niewłaściwe wykonywanie obowiązku zapewnienia drugiemu rodzicowi kontaktów może mieć różne formy – od drobnego spóźnienia się na spotkanie do naruszenia bardzo poważnego, jakim jest uprowadzenie dziecka. Może mieć też różne przyczyny – wskazuje dr hab. Jacek Wierciński, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
– Nie należy bowiem do rzadkości sytuacja, w której sprawujący pieczę rodzic, sfrustrowany brakiem otrzymywania od drugiego rodzica środków na utrzymanie dziecka bądź też jakimiś innymi powodami, używa odmowy dostępu do dziecka jako środka odwetu, zemsty czy też nacisku – dodaje.
W jego opinii w sytuacjach, w których rodzic uporczywie utrudnia czy też uniemożliwia kontakty z dzieckiem drugiemu opiekunowi, powinien liczyć się ze zmianą orzeczenia w zakresie powierzenia władzy rodzicielskiej.
– Takie działanie możliwe jest już na gruncie obecnych przepisów. Byłoby jednak dobrze, aby taka norma została wyraźnie zapisana w prawie, nawet gdyby jedynie odgrywała rolę porządkującą. Niosłaby za sobą olbrzymi wymiar psychologiczny – przekonuje profesor Wierciński.
I dodaje, że swoje przekonanie opiera zarówno na ustawodawstwie innych państw, które wprowadziły podobne rozwiązania, jak i własnym doświadczeniu.
– Matka zdecydowanie bardziej zawaha się złamać postanowienie sądu dotyczące kontaktów, jeżeli będzie ono zagrożone powierzeniem władzy rodzicielskiej ojcu, niż teraz, kiedy jest zagrożone chociażby wysoką karą finansową. Utrudnienie kontaktów będzie wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem – akcentuje ekspert.
Również w opinii sędziów należałoby ten postulat rozważyć.
– Rzeczywiście, zastanawiamy się nad tym pomysłem. Jednak nasz ustawodawca idzie trochę w innym kierunku. Kontakty są bowiem niezależne od władzy rodzicielskiej. Z mojego doświadczenia zawodowego wynika również, że nieduży procent rodziców, którzy mają problemy z egzekucją kontaktów, domaga się przejęcia całkowitej opieki nad dzieckiem – wskazuje sędzia Dorota Trautman z Sądu Okręgowego w Warszawie.
W jej opinii, gdyby ustawodawca wprowadził odpowiedzialność karną za nierealizację orzeczeń sądów cywilnych, ich wykonalność byłaby zdecydowanie wyższa.

Mała dolegliwość

Wśród prawników pojawiają się jednak i takie głosy, że wysokość zasądzanych dziś kar za niewykonywanie kontaktów jest zdecydowania za niska i tym samym nie spełniają one swojej roli. Sędziowie jednak odpierają zarzuty.
– Analizując orzeczenia, można zauważyć, że sumy pieniężne nie są wysokie. Spowodowane jest to jednak zapewne tym, że ustalane są one za pojedyncze naruszenie obowiązku, a takich naruszeń w przypadków kontaktów regularnych może być kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Suma sankcji może więc dać kwotę dolegliwą. A jeśli od razu będzie za duża, będzie nierealna do wyegzekwowania. A przecież nie o to chodzi. Kara ma motywować do wykonywania orzeczenia, a nie doprowadzać do ubóstwa rodzica zobowiązanego – zauważa sędzia Dorota Trautman.
Nie wszyscy sędziowie jednak uważają, że obecne regulacje mające dyscyplinować rodziców nie spełniają swojej funkcji.
– Sądy nie powinny stosować najprostszego rozwiązania i ograniczać się jedynie do nałożenia kary za brak realizacji kontaktów. Już sam art. 109 k.r.o. daje zdecydowanie więcej możliwości – wskazuje sędzia Agnieszka Pieńkowska-Szekiel z Sądu Rejonowego w Myszkowie.
I wylicza, że jeżeli dobro dziecka jest zagrożone, sąd opiekuńczy może np. zobowiązać rodziców oraz małoletniego do pracy z asystentem rodziny, poddać wykonywanie władzy rodzicielskiej stałemu nadzorowi kuratora sądowego czy nawet zarządzić umieszczenie małoletniego w rodzinie zastępczej.
– Zakres możliwych działań jest naprawdę szeroki – przekonuje sędzia Pieńkowska-Szekiel.
Profesor Wierciński przypomina również, że w praktyce bywają i takie sytuacje, że to małoletni nie chce spotykać się z drugim rodzicem. Jego zdaniem w takim przypadku zakres dopuszczalnych sankcji przeciwko rodzicowi sprawującemu pieczę za nieskuteczne nakłanianie dziecka do wizyt powinien zależeć od wieku podopiecznego.
– Jeżeli jest to nastolatek, który stwarza rzeczywiste ciężkie do przezwyciężenia, fizyczne przeszkody, trudno rodzicowi sprawującemu pieczę przypisać odpowiedzialność za odmowę kontaktu. Inaczej będzie w przypadku dziecka małego, nad którym rodzic posiadający pieczę ma znaczną kontrolę rodzicielską – podkreśla.