Czy można na gruncie obecnych przepisów ukształtować inną kulturę postępowania prokuratorów i sądów? Tak. Jednak lata praktyki dowodzą, że konieczna musiałaby być zbiorowa hipnoza - mówi wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski.

Projekt nowelizacji kodeksu karnego był już przedmiotem konferencji uzgodnieniowej. Jak bardzo różni się od pierwotnej wersji?

Projekt został już skierowany pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów. Ostatnie konsultacje przyniosły kolejne – relatywnie drobne – korekty w tej systemowej reformie prawa karnego. Dopracowujemy podstawowe koncepcje takie jak: zwiększenie realnej dolegliwości kary wobec sprawców przestępstw, rozłożenie polityki kryminalnej na kilka podstawowych strategii postępowania z różnymi grupami sprawców oraz zmiana w funkcjonowaniu kilku najbardziej dolegliwych dla praktyki konstrukcji kodeksowych. W projekcie znajdują się również rozwiązania dotyczące postpenalnych środków zabezpieczających, czyli postępowania ze sprawcami niebezpiecznymi, którzy odbyli karę pozbawienia wolności.

Przygotowana przez resort nowela części ogólnej kodeksu karnego to najbardziej gruntowna zmiana w tym zakresie od dziesięcioleci. Modyfikujecie nawet przepisy mówiące o zasadach odpowiedzialności karnej.

Rzeczywiście, jest to zmiana przełomowa i mamy świadomość odpowiedzialności za jej efekty. Projekt przewiduje kilka ważnych nowości. Pierwsza obejmuje zmiany w zakresie podstaw odpowiedzialności karnej, które albo eliminują błędy, albo porządkują koncepcje przyjęte i wypracowane w orzecznictwie. Do drugiej należą zmiany – stanowiące trzon projektu – w systemie reakcji prawnokarnej. Chodzi o nową koncepcję polityki karnej. Na trzecią składają się zmiany istotne ze względu na zwiększenie wydolności orzeczniczej sądów.

Obecne regulacje się nie sprawdziły?

Od lat idea legislacji kodeksowej zakłada tworzenie możliwości dla sądu – przy założeniu, że jest on w stanie w konkretnym przypadku odpowiednio zareagować pod względem prawnokarnym. Niestety, ten potencjał został z systemowego punktu widzenia źle wykorzystany i doprowadził do strukturalnej zapaści systemu wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych. Skutki tego odczuwamy dolegliwie: zwiększająca się recydywa przy zmniejszającej się przestępczości, przeludnione zakłady karne, kolosalna kolejka osób oczekujących na odbycie kary pozbawienia wolności, czy też deprecjacja ceny, którą płaci się za przestępstwo.

Prawnicy twierdzą jednak, że te przepisy nie wymagają zmiany, że mamy już ugruntowane orzecznictwo i że reforma to trochę sztuka dla sztuki.

Te uwagi dotyczą chyba tylko reguł odpowiedzialności karnej i nie są do końca zasadne. Co do reszty – jako teoretyk prawa karnego muszę powiedzieć, że mam niezwykłe szczęście poszerzenia swojej perspektywy rozumienia prawa karnego. Jest bowiem coś takiego, czego nie widać przy profesorskim biurku, a co należy nazwać jako zarządzanie systemem wymiaru sprawiedliwości. Chodzi o ujęcie wszystkich wyobrażeń o koncepcjach prawnokarnych i doświadczeń zebranych w praktyce w modele systemowe i strukturalne. I dopiero z tej perspektywy widać, jak wielka i paląca jest potrzeba reformy.

Jest aż tak źle?

Nie obawiam się mocnych słów – obecny stan oceniam jako zapaść i blamaż: 85 tys. więźniów, z czego 40 tys. odbywa karę pozbawienia wolności zarządzoną po jej uprzednim zawieszeniu, co powoduje, że pobyt w zakładzie karnym jest nieproporcjonalnie długi w stosunku do ciężaru czynu. Tzw. zawiasy orzeka się bowiem w odniesieniu do kar dłuższych niż gdyby od razu w grę wchodziła kara bezwzględna. Niemal w przypadku 70 tys. wyroków trzeba wykonać karę pozbawienia wolności, tyle że system nie jest w stanie przyjąć skazanych. Pięć lat temu było tego o połowę mniej. Za poważne przestępstwa zagrożone karą do 12 lat pozbawienia wolności orzeka się głównie karę do dwóch lat pozbawienia wolności, i to jeszcze z zawieszeniem jej wykonania. Takich przykładów mógłbym podać jeszcze wiele.

Nowela ma skończyć z fikcją kar w zawiasach poprzez wprowadzenie zasady, że z tego dobrodziejstwa będzie mógł skorzystać tylko sprawca, który w czasie popełniania czynu nie miał na koncie skazania na pozbawienie wolności. Czy jednak ograniczenie to nie powinno odnosić się do skazania za przestępstwo umyślne?

Dlaczego? To właśnie nadużywanie probacji, i to jeszcze wypranej z jakichkolwiek obowiązków i nie połączonej z orzeczeniem jakiegokolwiek środka karnego, jest jednym z głównych źródeł załamania się egzekucji kar. W mojej ocenie w tym zakresie konieczne jest zdecydowane cięcie nożem. Próba dla sprawcy owszem – ale tylko za pierwszym razem. Jeżeli w jej okresie lub po jej odbyciu ktoś popełnia kolejne przestępstwo, to potrzeba czegoś więcej. Doprawdy, trudno mi akceptować sytuację, gdy pokrzywdzony widzi skazanego z wyrokiem, który w ocenie obu nie jest dolegliwy i sprowadza się jedynie do miecza, który wisi nad głową, ale który najprawdopodobniej nie spadnie, kiedy zostanie popełnione kolejne przestępstwo. Skazanie musi być odczuwalne jako dolegliwość, od samego początku. Inaczej nie można liczyć na budowanie autorytetu wymiaru sprawiedliwości w społeczeństwie. Inaczej to nie ma sensu.

Jeżeli przepis przejdzie w takim kształcie, jak proponuje resort, to z dobrodziejstwa zawiasów nie będzie mógł skorzystać np. sprawca wypadku drogowego (art. 177 par. 1 k.k.), który ma już na koncie skazanie. Czy to pana zdaniem właściwe rozwiązanie?

Kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania nie jest dla niego. Właściwą reakcją jest praca społecznie użyteczna, naprawienie szkody, grzywna, zakaz prowadzenia pojazdów, obowiązek przeproszenia pokrzywdzonego, powstrzymywanie się od nadużywania alkoholu, terapia odwykowa. Mam dalej wyliczać?

Resort chce wymusić na sądach częstsze orzekanie kar wolnościowych. Naprawdę uda się to zrobić, zmieniając kodeks karny?

Nie widzę innej drogi. Problemem jest utrwalona kultura orzecznicza – są takie sądy, w których dominują kary wolnościowe, są takie, które w ogóle nie dostrzegają takiej możliwości. Tych drugich jest zdecydowanie więcej. Podobnie jest z prokuraturą. W obecnej metodyce postępowania, i to niezależnie od tego, że już w 1997 roku określono priorytet kar wolnościowych, dominuje dążenie do kar pozbawienia wolności. Czy można na gruncie obecnych przepisów ukształtować inną kulturę postępowania prokuratorów i sądów? Tak. Jednak lata praktyki dowodzą, że konieczna musiałaby być zbiorowa hipnoza.

Proszę nie traktować tego jako wypowiedzi protekcjonalnej czy prześmiewczej, raczej jako wyraz bezradności, uzasadniającej potrzebę sięgnięcia po skuteczne narzędzie zarządcze w wymiarze sprawiedliwości.

A czy wzięliście pod uwagę fakt, że niewiele jest zakładów pracy, które chcą zatrudniać więźniów?

Nie jest aż tak źle, ale rzeczywiście rozszerzamy możliwość zatrudniania skazanych również na osoby prawne powiązane właścicielsko lub zadaniowo z samorządami lokalnymi.

A co z przepisami, które nie pozwalają sądowi orzekać grzywny, jeżeli dochody sprawcy, jego stosunki majątkowe lub możliwości zarobkowe uzasadniają przekonanie, że nie uiści on należnej kwoty i nie będzie jej można ściągnąć w drodze egzekucji? One też mogą być skutecznym hamulcem dla tych zmian.

Ten przepis znika. Przy karach pieniężnych w administracji nikt nie pyta się o dochody. Grzywna staje się w świetle projektu atrakcyjna z kilku powodów. Powiązaliśmy z nią szybki okres zatarcia, informacja o nieuiszczonej grzywnie pojawi się w rejestrach dłużników niewypłacalnych i bankowej informacji gospodarczej, zaś administracja skarbowa będzie przekazywać prokuraturze informacje podatkowe oraz o nieujawnionych dochodach.

Proponujecie, aby w przypadku, gdy sprawca nie wykonuje obowiązków związanych z zawieszeniem, sąd zamieniał karę na ograniczenie wolności lub grzywnę. Innymi słowy – zamieniał karę surowszą na łagodniejszą. To trochę tak, jakby skazany dostawał nagrodę za to, że nie robił tego, co do niego należy.

Proszę na to spojrzeć inaczej. Dzisiaj, kiedy sprawca popełni przestępstwo w okresie próby, sąd może, a w niektórych przypadkach musi, zarządzić wykonanie pełnej kary pozbawienia wolności. I to bez znaczenia, czy do końca próby zostały 4 lata czy 1 dzień, ani też jaki czyn został popełniony. W tym zakresie o niekonstytucyjności tej filozofii kodeksowej wypowiedział się niedawno Trybunał Konstytucyjny. W projekcie sąd otrzymuje możliwość ukształtowania konkretnej dolegliwości za złamanie warunków próby. To trochę tak, jakby w końcu przyznać, że tzw. zawiasy to jednak rodzajowo coś innego niż kara pozbawienia wolności. Nie mam z tym problemu.

Skracacie również okres próby z 5 do 3 lat. Jaki jest cel tej zmiany?

Jest to konsekwencja wyeliminowania możliwości zawieszenia kary pozbawienia wolności powyżej roku.

Jakie wobec tego jest ratio legis ograniczenia wysokości zawieszanych kar do jednego roku?

Wyeliminowanie najczęstszej z orzekanych kar – dwóch lat pozbawienia wolności z zawieszeniem jej wykonania na 5 lat, niemal za wszystko: rozbój, wykorzystanie seksualne dziecka, bójkę czy kradzież. To trochę tak, jakby płacić stówę za fryzjera, dentystę i mechanika. Jak ktoś tego sam nie pojmuje, to trzeba go inaczej skłonić do przestrzegania cennika.

Resort chce podniesienia kary pozbawienia wolności do 20 lat. Czy należy to odczytywać jako zaostrzenie polityki karnej?

Jako realizację zasady zróżnicowania intensywności represji karnej. Za drobne występki, w odniesieniu do których musimy myśleć o sobie jako o możliwych sprawcach – jak ma to miejsce np. w przypadku nieumyślnego wypadku drogowego – sankcje muszą być odczuwalne, ale wolnościowe. Tam jednak, gdzie zostaje popełnione naprawdę ciężkie przestępstwo, sąd musi mieć możliwość sięgnięcia po długoletnią karę pozbawienia wolności. Uważam to za racjonalne.

A co z kontrowersyjnym projektem zmian w części szczególnej k.k., który został przez niektóre środowiska okrzyknięty zerwaniem z kompromisem aborcyjnym? Czy ten projekt już całkiem przepadł, czy może w resorcie trwają nad nim jeszcze jakieś prace?

Propozycje zmian w części szczególnej są efektem pracy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Resort nie rozpoczął do dziś żadnych działań legislacyjnych ani politycznych wokół żadnej z nich. Mówiąc szczerze, po prostu siły i doba są ograniczone.