Wkrótce skończy się sezon grzewczy, a ja będę nadal zmuszona uiszczać opłaty za centralne ogrzewanie, mimo że nie będzie żadnej dostawy ciepła do mojego mieszkania. Natomiast osoby, które mają własne ogrzewanie np. etażowe, nie płacą, gdy nie grzeją. Czy to jest zgodne z przepisami? – pyta pani Agnieszka.
Taki sposób pobierania opłaty za ogrzewanie mieszkania – za moc cieplną i usługi przesyłowe – jest powszechny i zgodny z prawem. Mieszkańcy płacą bowiem za faktycznie zużyte ciepło, choć opłaty są wnoszone przez cały rok. System polega na tym, że zarządzający budynkiem pobiera od lokatorów co miesiąc przez cały rok opłatę w formie zaliczki na poczet kosztów zakupu ciepła dla każdego lokalu. Przy rozliczeniu porównuje kwotę zaliczek z faktycznie poniesionymi kosztami. Może się wtedy zdarzyć, że nie pokryła ona rzeczywistej ceny zakupu ciepła i wtedy trzeba będzie wnieść dopłatę.
Sposób obliczania i pobierania opłat określany jest w umowie sprzedaży ciepła, w umowie o świadczenie usług przesyłania i dystrybucji bądź w umowie kompleksowej, którą zawiera przedsiębiorstwo ciepłownicze z zarządzającym budynkiem, albo z jego właścicielem (np. spółdzielnią mieszkaniową albo wspólnotą). I, w rozumieniu przepisów, to właściciel lub zarządzający, który zawarł taką umowę, jest odbiorcą ciepła, a nie poszczególni lokatorzy. Dlatego to on rozlicza koszty ciepła dostarczonego do budynku i aby zagwarantować pieniądze na opłaty, pobiera je od lokatorów w formie zaliczek przez cały rok.
Podstawa prawna
Rozporządzenie ministra gospodarki z 17 września 2010 r. w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń z tytułu zaopatrzenia w ciepło (Dz.U. z 2010 r. nr 194, poz. 1291).