Liczba przetargów organizowanych w Polsce w najbliższym czasie spadnie o 25 proc. Taki będzie efekt przyjętej ostatecznie w piątek przez Sejm nowelizacji ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.).
Nie oznacza to jednak, że zamówienia te znikną z rynku. Po prostu będą udzielane poza ustawą. Ponad dwukrotnie podniesiony bowiem zostanie próg, do którego nie trzeba organizować przetargu. Dzisiaj wynosi on 14 tys. euro, a urośnie do 30 tys. euro. W praktyce oznacza to, że jeśli zamawiający oszacuje wartość zamówienia na niespełna 127 tys. zł netto, to nie będzie musiał stosować przepisów tej ustawy. Brutto więc wyda poza procedurami ok. 156 tys. zł.
Urzędnicy muszą jednak pamiętać, że zwolnienie z obowiązku stosowania przepisów o zamówieniach publicznych nie oznacza całkowitej dowolności. Po pierwsze dlatego, że muszą przestrzegać zasad wynikających z Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, a więc uczciwej konkurencji i równego traktowania stron. W praktyce większość zamówień podprogowych jest udzielana po uprzednim skierowaniu zapytań ofertowych do co najmniej trzech przedsiębiorców.
Poza podwyższeniem progów głównym celem nowelizacji jest złagodzenie reżimów zamówieniowych dla środowisk naukowych i kulturalnych. Zgodnie z nowymi przepisami przy pracach badawczych i naukowych, a także przy organizacji wydarzeń kulturalnych nie trzeba będzie organizować przetargów aż do kwoty 134 tys. lub nawet 207 tys. euro. W przeliczeniu na złote chodzić może nawet o 874 tys. zł netto, co oznacza, że bez procedur zamówieniowych wolno będzie wydać grubo ponad milion złotych brutto.
Kultura będzie mogła dodatkowo liczyć na jeszcze jedno ułatwienie. Poprawka zgłoszona podczas prac sejmowych pozwala utajnić dane osobowe lub wysokość honorarium przy niektórych umowach dotyczących zakupu dzieł sztuki czy też organizacji wydarzeń kulturalnych. Muzeum kupujące starodruk będzie więc mogło nie ujawniać, od kogo go nabyło. Organizator koncertu nie będzie zaś musiał zdradzać, ile zapłacił wykonawcom.
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta