Samodzielność przedsiębiorców lub jej brak to stan faktyczny, a nie tylko prawny. Tym samym dwie firmy należy uważać za powiązane, jeżeli z powodu unii personalnej właścicieli lub zarządców stanowią one jeden podmiot gospodarczy - orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości.

Trybunał uznał, że dzieje się tak nawet wtedy, kiedy formalnie jedna spółka nie ma w drugiej większości praw udziałowych, a więc również decydującego prawa głosu w sprawach gospodarczych. Nie jest też konieczne, by powiązanie wynikało ze złej woli właścicieli, którzy sprzęgając wysiłki swoich przedsiębiorstw, chcą obejść prawo, np. dotyczące dotacji albo ulg podatkowych dla małych i średnich przedsiębiorców
Unijna definicja
Unijną definicję przedsiębiorców mikro, małych i średnich (MSP) zawiera zalecenie Komisji Europejskiej 2003/361/WE. Została ona zapisana przede wszystkim po to, żeby łatwo można było odsiać przedsiębiorstwa, których właściciele naprawdę potrzebują przywilejów przeznaczonych dla MSP, od tych, które z powodu swej wielkości i powiązań rynkowych nie powinny korzystać z pomocy publicznej. Dlatego niemiecki Federalny Trybunał Finansowy, nie mając pewności co do okoliczności uznawania spółek za powiązane, a także traktowania każdej z nich jak małego lub średniego przedsiębiorcę, zwrócił się do TS o interpretację zalecenia KE.

Dwie spółki rodzinne

Problem zaszeregowania do poszczególnych kategorii wywołała spółka HaTeFo, spierająca się z urzędem w Haldensleben. Miała ona bowiem ochotę skorzystać ze zwiększonej dla MSP subwencji dla inwestorów w pięciu nowych, postenerdowskich landach. Tymczasem przedsiębiorca ten ściśle kooperował z drugim, z którym łączyła go unia personalna właścicieli i członków zarządu. Poza tym HaTeFo, produkująca płyty, folie i rury z tworzyw sztucznych, choć sama z uwagi na liczbę zatrudnionych i wysokość obrotów mieściła się w kategorii MSP, zawarła ze spółką X kontrakt dotyczący gwarancji finansowych. Podpisała też umowę określoną jako agencyjną. Na mocy tej ostatniej wszystkie zlecenia HaTeFo pochodziły od spółki X, jedynej działającej na lokalnym rynku produktów HaTeFo właśnie. Przedstawiciel X został też kierownikiem technicznym małej siostrzanej spółki HaTeFo, a ta przeniosła swoją działalność badawczą i rozwojową oraz związaną z przetwarzaniem danych do X. Korzystała również z konta bankowego X.
Niemniej widziana osobno, również przez organy administracji, HaTeFo mogłaby być uważana za MSP. Natomist gdyby ją uznać za powiązaną z X, której liczba pracowników i obrót są charakterystyczne dla dużych firm, nie mieściłaby się w tej uprzywilejowanej kategorii drobnych przedsiębiorców.
Dlatego urząd w Haldensleben odmówił HaTeFo podwyższonych subwencji. Wyjaśnił przy tym, że nie można brać pod uwagę wyłącznie kryteriów formalnych, ustanowionych w komisyjnym zaleceniu w sprawie MSP. Trzeba także pilnować oceny ekonomicznej przy ustalaniu, czy formalnie samodzielnych przedsiębiorców nie należałoby jednak traktować jako jeden organizm gospodarczy.
Sąd pierwszej instancji skargę HaTeFo oddalił. Spółka, grając o wielkie pieniądze, wniosła jednak kasację do Federalnego Trybunału Finansowego. Ten zaś zwrócił się do TS o interpretację pojęcia MSP i firm niezależnych.

Liczą się fakty

Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że aby można było uznać spółki za powiązane, a nie niezależne, nie można pomijać pojawiającej się w obydwu grupy osób fizycznych działających łącznie. Ważne jest przy tym funkcjonowanie obydwu spółek na tym samym rynku lub na rynkach sąsiednich, rozpatrywanych zarówno geograficznie, jak i z uwagi na tożsamość oferowanych produktów. Poza tym liczy się współdziałanie właścicieli i osób zarządzających w przedsiębiorstwach.
Co więcej, zdaniem sędziów TS przy ocenie niezależności gospodarczej przedsiębiorców nie są potrzebne ani umowy, ani nawet wola obejścia przepisów czy unijnej definicji MSP.
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 27 lutego w sprawie C-110/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia