Prokuratorski Związek Zawodowy i Krajowa Rada Prokuratury postawiły Andrzejowi Seremetowi poważne zarzuty. W ocenie obu ciał prokurator generalny, występując do premiera z propozycjami istotnego ograniczenia gwarancji niezależności prokuratorów prowadzących śledztwa, dopuścił się zamachu na jeden z fundamentów ustrojowych prokuratury.

Prokuratorski Związek Zawodowy i Krajowa Rada Prokuratury postawiły Andrzejowi Seremetowi poważne zarzuty. W ocenie obu reprezentujących prokuratorów ciał Prokurator Generalny występując do Donalda Tuska z propozycjami istotnego ograniczenia gwarancji niezależności prokuratorów prowadzących postępowania przygotowawcze dopuścił się, nazywając rzeczy po imieniu, zamachu na jeden z podstawowych fundamentów ustrojowych prokuratury. Jego główny kontrkandydat na urząd Prokuratora Generalnego pierwszej kadencji – Przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury Edward Zalewski przestrzegał ponad trzy lata temu, że raz dana prokuraturze niezależność, może zostać zabrana, gdy sami o nią nie będziemy potrafili zadbać.

Faktem jest bowiem, że nie jest ona na rękę przyzwyczajonym przez lata do sterownia prokuraturą politykom. Co paradoksalne wówczas, gdy dokonywano wyboru I Prokuratora Generalnego, środowisko prokuratorskie właśnie z sędzią Seremetem, a nie prokuratorem Zalewskim wiązało nadzieję na szczególne przywiązanie do niezależności, traktowanej na wzór sędziowskiej niezawisłości. Tym bardziej dziwić musi, że to spod pióra byłego sędziego wyszły propozycje w istocie prowadzące do ubezwłasnowolnienia prokuratora prowadzącego śledztwo. Mam tu na myśli w szczególności instrument polecenia zaniechania czynności procesowych oraz narzędzie umożliwiające w każdym czasie podjęcie prawomocnie zakończonego postępowania bez konsekwencji w postaci wzięcia odpowiedzialności za jego prowadzenie przez prokuratora nadrzędnego. Ten pierwszy pomysł otwiera bardzo niebezpieczną ścieżkę przysłowiowego „zadeptania” śledztwa.

Seremet: Moje propozycje to nie zamach na niezależność prokuratorów >>

Ryzyko jest największe tam gdzie chodzi o wywierające presje, zwłaszcza na Prokuratora Generalnego osoby powiązane z polityką i dużym biznesem. Druga z propozycji Andrzeja Seremeta wynika z niezrozumienia istoty wymiaru sprawiedliwości, w którym to sądy, a nie prokuratorzy z Rakowieckiej, czy wydziałów nadzoru sprawują kontrolę instancyjną nad zasadnością decyzji procesowej. Proponując rozwiązanie tego rodzaju Prokurator Generalny w istocie dąży do polaryzacji prokuratorów, spośród których jedna grupa zajmowałaby się prowadzeniem postępowań, a druga ich oceną następującą najczęściej w wyniku skarg, czy też materiałów medialnych, a dalej uchylaniem decyzji kończących postępowanie i ich podejmowaniem. Chcąc, nie chcąc nasuwa się analogia do instytucji sędziów śledczych ale umiejscowionych tym razem w prokuraturze, a zatem pozbawionych przymiotu niezawisłości, w szczególności od warszawskich decydentów i ich namiestników w apelacjach. Jak na zarzuty tego kalibru odpowiedź Prokuratury Generalnej ustami Mateusza Martyniuka zabrzmiała wyjątkowo nieśmiało.

Zawód budzić musi zwłaszcza milczenie Andrzeja Seremeta, który w ostatnim czasie zajęty jest wizytami w terenie, na których wyświetla się tabele i rankingi ze wskaźnikami statystycznymi oceniając wykonanie planów w „zakładach pracy.” Nie tego oczekiwaliśmy. Spodziewaliśmy, że pierwszy Prokurator Generalny, którego nadzieje prokuratorów lokowały na pozycji „pierwszego strażnika” niezależności, samodzielnie odpowie na zarzuty. Pierwszą okazję miał już w trakcie posiedzenia Krajowej Rady Prokuratury procedującej nad apelem Związku o poszanowanie niezależności prokuratorów. Na posiedzeniu tym Andrzej Seremet obecny nie był. Pisma skierowane w tej sprawie do KRP i Związku nie przekonują swoją argumentacją. Pisze w nich Prokurator Generalny, że „aż” 9 procent zażaleń na postanowienia o umorzeniu zostało uwzględnionych przez samych prokuratorów. Trzeba powiedzieć stanowczo, że nic w tym dziwnego.

Zalewski: Musimy bronić prokuratorów przed Seremetem >>

Często bowiem strony dopiero w odwołaniach wskazują na nowe, wcześniej nie znane dowody, czy okoliczności. Dużo gorzej byłoby, gdyby prokuratorzy tych okoliczności nie brali pod uwagę. Dalej prokurator Seremet argumentuje, że 27 % umorzonych spraw zostało uchylonych przez sądy, czyli prawie 1/3. W mojej ocenie dane te świadczą o wysokiej stabilności decyzji prokuratorskich i właściwym funkcjonowaniu nadzoru sądowego o charakterze instancyjnym, który najwyraźniej ku tęsknocie niektórych został wyprowadzony z prokuratur nadrzędnych do sądów powszechnych. Zupełnie niezrozumiała jest natomiast uwaga o „ciemnej liczbie” postępowań, które zostały niesłusznie umorzone. Taka uwaga nie powinna paść ze strony prawnika. Jeśli prawnik ten stoi na czele prokuratury, to wręcz zdumiewa, bo kopie dołek pod instytucją na czele której stoi. Z podobną argumentacją spotykaliśmy się do tej pory w wypowiedziach polityków, twierdzących, ze skoro jest tak dużo skazań 98,5 %, to musi być wśród nich wiele omyłek sądowych. Jako przykład ilustrujący tą tezę podaje się analizę spraw prowadzonych w przypadku tzw. przestępstw z nienawiści.

W tym miejscu należy publicznie postawić pytanie, ile z tych nieprawidłowo przeprowadzonych spraw zostało podjętych, i które z nich zakończyły się prawomocnym wyrokiem skazującym. Z całej pewności nie ma wśród nich słynnej sprawy białostockiej na kanwie której jeden z polityków nazwał prokuratorów idiotami i nie doczekał się właściwej reakcji ze strony Prokuratora Generalnego za czyn, który nie jest niczym innym jak wszem i wobec piętnowaną mową nienawiści i to w stosunku do prokuratorów reprezentujących państwo w walce z przestępczością. Jeżeli Minister za tą wypowiedź Pana przeprosił Panie Prokuratorze, to proszę nas o tym poinformować lub polecić rozważenie wszczęcia postępowania o publiczne znieważenie prokuratora za pomocą środków masowego komunikowania się. Jestem przekonany o istnieniu interesu publicznego w objęciu tego czynu ściganiem z urzędu. Przechodząc do dalszych kwestii związanych z kadencyjnością, bardzo słabo brzmi argumentacja wprowadzenia przesłanki „dobra wymiaru sprawiedliwości” jako podstawy odwołania z kadencyjnego stanowiska funkcyjnego.

Prokurator Generalny składając taką propozycję winien zacząć od Konstytucji, a następnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy prokuraturę w ogóle jako wymiar sprawiedliwości traktować można. Wiemy dobrze, że przesłanka ta ma służyć nie po to, jak pisze Andrzej Seremet, aby odwoływać prokuratorów w związku z jazdą samochodem po użyciu alkoholu, tylko w innych przypadkach, takich jak choćby Amber Gold, w której skazano prokuratorów dyscyplinarnie ale nie w sądzie, tylko z trybuny sejmowej. No i wreszcie ostatnia rzecz. Prokurator Generalny w piśmie do Rady i Związku zauważył, że nie zaoponowały one przeciwko propozycjom Rządu, które również zagrażają niezależności, a to w szczególności zwiększeniu wpływu władzy wykonawczej na prokuraturę wraz z umożliwieniem wdrażania przez Ministra Sprawiedliwości postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów i wyznaczaniem kierunków polityki karnej. Pytam się zatem Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta czy napisał o tym w swojej prośbie do Premiera z 11 października 2013 r. Nie zauważyłem.

Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury