NIK zwraca uwagę na narastający problem dzikich wysypisk śmieci, które są dużym zagrożeniem dla środowiska. Na terenie większości skontrolowanych gmin kontrolerzy natknęli się na nielegalne składowiska odpadów.

Kontrolerów NIK niepokoi liczba dzikich wysypisk. Ich likwidacja kosztowała gminy 5,1 mln zł, a w jej trakcie wywieziono ok. 5,3 tys. ton odpadów. Z ustaleń NIK wynika, że w 15 gminach w miejsce wywiezionych śmieci szybko pojawiły się nowe, w tym takie, które można zakwalifikować do niebezpiecznych. W dodatku nie wszystkie gminy likwidowały dzikie wysypiska, tłumacząc się brakiem środków.

Z raportu wynika, że większość wójtów nie jest w stanie wyegzekwować na swoim terenie zgodnego z przepisami postępowania z odpadami komunalnymi. Przede wszystkim brakuje im wiedzy o umowach między właścicielami terenów a przedsiębiorcami zajmującymi się wywozem nieczystości.

Ponad połowa placów zabaw dla dzieci i prawie wszystkie piaskownice są narażone na zanieczyszczanie powodowane przez zwierzęta - alarmuje NIK. Gminy nie radzą sobie także z usuwaniem odpadów komunalnych. W konsekwencji wokół miast powstają liczne dzikie wysypiska śmieci.

Zobacz: UOKiK o rynku odpadów komunalnych

NIK zwraca uwagę, że nie wszystkie gminy stwarzają swoim mieszkańcom oraz osobom przyjezdnym warunki do przestrzegania zasad czystości i porządku. W 17 skontrolowanych miejscowościach było za mało koszy na odpady. Również właściciele zwierząt domowych nie mogą liczyć na wsparcie przy ustawowym obowiązku usuwania zanieczyszczeń. Wójtowie 12 gmin tłumaczyli się głównie brakiem pieniędzy. W pozostałych 13 gminach dystrybuowano zestawy higieniczne na odchody, a w 10 umieszczano specjalne kosze, lecz nie zawsze w wystarczającej ilości. Tylko cztery gminy urządziły specjalne wybiegi dla psów.

Zobacz: Gminy mają czas do 2020 r. na osiągnięcie odpowiednich poziomów recyklingu

Kolejnym dużym problemem gmin jest ograniczony dostęp do publicznych toalet. Prawie wszędzie jest ich za mało. W skontrolowanych gminach w 2011 r. na jedną toaletę publiczną przypadało średnio 11, 9 tys. mieszkańców, podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii - 600. Z raportu Izby wynika, że w wielu miejscowościach normą jest sytuacja, gdy publiczne toalety są sezonowo nieczynne albo zamykane w dni wolne od pracy, działają tylko w określonych godzinach i nie są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych.

W większości skontrolowanych gmin (71 proc.) wójtowie nie zarządzali obowiązkowej deratyzacji, mimo że wymagają tego zapisy regulaminów dotyczących utrzymania czystości. W gminach tych podejmowano pojedyncze akcje.

PS/źródło: NIK

Zobacz także:

NIK: Pracodawcy niechętnie zatrudniają skazańców

Fala zwolnień z WF-u pod kontrolą NIK