Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła jak uczelnie wyższe wykorzystują dotacje budżetowe. Z raportu wynika, że rektorzy większości szkół wyższych nie prowadzą odrębnych ewidencji księgowych dla studiów stacjonarnych i niestacjonarnych, co może rodzić podejrzenia, iż fundusze przeznaczone na studia stacjonarne są wykorzystywane jako wsparcie dla studiów płatnych.
Kontrolerzy NIK zbadali 38 szkół wyższych, w tym 27 publicznych i 11 niepublicznych.
Aż 74 proc. skontrolowanych szkół publicznych nie prowadzi odrębnej ewidencji księgowej kosztów związanych ze studiami dziennymi oraz zaocznymi. W efekcie rektorzy nie mają wiedzy, czy prawidłowo wykorzystują i rozliczają dotacje budżetowe, które mogą być przeznaczone wyłącznie na pokrycie kosztów kształcenia studentów i doktorantów dziennych. Nie wiedzą też, czy opłaty za studia zaoczne faktycznie pokrywają ich koszty.
Zobacz: Raport NIK dotyczący nadzoru nad fermami zwierząt futerkowych
Na kilku uczelniach kontrolerzy natrafili na znaczne dysproporcje między kosztami kształcenia na studiach dziennych, a opłatami za studia zaoczne. Na przykład na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie stawki opłat za studia niestacjonarne były kilkakrotnie niższe od przeciętnego kosztu kształcenia dziennego. W Szkole Głównej Handlowej koszt studiów niestacjonarnych znacznie przewyższał wpływy z czesnego.
Na trzech uczelniach studenci zaoczni płacili więcej, niż rzeczywiście kosztowały wybrane przez nich studia. Na czterech innych uczelniach czesne za studia niestacjonarne z kolei nie pokrywało ponoszonych przez szkoły kosztów tak było np. na Uniwersytecie M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie, PWSZ w Chełmie, Płocku i Skierniewicach.
Zobacz: NIK: Istnieje konieczność doprecyzowania zasad finansowania badań klinicznych
Ponadto aż jedna trzecia skontrolowanych uczelni publicznych i aż dwie trzecie niepublicznych nie zapewniało studentom terminowych wypłat stypendiów socjalnych, które powinny trafiać do nich co miesiąc.
PS/źródło: NIK
Zobacz także: