Wprowadzenie przepisów przyznających sędziom środki dyscyplinowania pełnomocników stron, którzy utrudniają prowadzenie procesu, nie jest jeszcze przesądzone. Sejm, nowelizując kodeks postępowania karnego, odrzucił te zmiany, ale PiS zapowiada ich przywrócenie na etapie prac senackich.

Projekt Ministerstwa Sprawiedliwości zakładał możliwość ukarania adwokata lub radcy prawnego, który w sposób nieuzasadniony przedłuża rozprawę, karą w wysokości do 30 tysięcy złotych. Sąd mógłby także domagać się wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych wobec pełnomocnika przez samorząd adwokacki. Gdyby samorząd nie podjął działań dyscyplinujących – grzywną w wysokości 20 zł ukarany zostałby dziekan izby adwokackiej lub radcowskiej.


Beata Kempa wiceminister sprawiedliwości Źle się stało, że posłowie, uchwalając zmiany w kodeksie postępowania karnego, odrzucili poprawki dotyczące dyscyplinowania pełnomocników stron, gdyż miałby to być jeden z elementów usprawnienia postępowań przed sądami. Trzeba pamiętać, że brak dyscypliny uczestników postępowania stanowi jedną z głównych przyczyn przewlekania postępowań. Zwrócił na to uwagę Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który na 217 skarg na przewlekłość postępowania prowadzonych przeciwko Polsce, aż w 123 przypadkach przyznał, że winę za ten stan rzeczy ponoszą właśnie adwokaci. Muszą więc istnieć odpowiednie i surowe środki dyscyplinowania adwokatów i radców prawnych, gdyż wszystkim chyba zależy, aby postępowania toczyły się sprawniej. Marcin Łochowski sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie W postępowaniu karnym niestawiennictwo obrońcy, z jakiejkolwiek przyczyny, skutkuje odroczeniem rozprawy, dlatego też skuteczne narzędzia dyscyplinowania pełnomocników stron bardzo by się przydały. Znam takie sprawy, gdzie adwokaci bez uzasadnienia nie stawiali się na rozprawy, co nadmiernie wydłużało ich czas. Jednak sędzia miał niewielki wpływ na ich zachowanie, nie mając odpowiednich instrumentów przywołujących ich do porządku. Co prawda, istnieje możliwość dyscyplinowania pełnomocników za pośrednictwem organów samorządu adwokackiego, który może po takich sygnałach sądu wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec adwokata, który utrudnia prowadzenie procesu, jednak skuteczność takich powiadomień jest znikoma. Reakcja organów samorządowych nie jest zazwyczaj adekwatna do problemu. Potrzeby wprowadzenia środków dyscyplinujących nie ma natomiast w postępowaniach cywilnych. Kodeks w tym przypadku przewiduje dostateczne możliwości wpływu sądu na strony postępowania. W efekcie przewlekanie procesu jest niemożliwe. Zbigniew Hołda adwokat, profesor prawa, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Uważam, że przypadki zakłócania przebiegu rozpraw przez adwokatów mają charakter marginalny. Przed sądami występuje prawie 30-tysięczna armia adwokatów i radców prawnych, którzy w przeważającej większości są zdyscyplinowani. Zdarzają się przypadki, kiedy pełnomocnik zachowuje się niestosownie, jednak w tym przypadku pozostaje kwestia autorytetu sądu. Jeżeli takowy istnieje, adwokatowi nawet nie przyjdzie do głowy podejmować próby przewlekania postępowania. Sąd już dziś może zdyscyplinować pełnomocników, a pokazuje to przykład procesu FOZZ. Pomimo że adwokaci stosowali różne sztuczki nie odbierając doręczeń, czy wypowiadając obronę – ostatecznie nie przeszkodziło to w wydaniu wyroku. Sprawa nie była typowym przypadkiem i budowanie w oparciu o nią nowych przepisów pozbawione jest sensu. Jerzy Naumann adwokat Gdy władza chce, aby okazywano jej szacunek, może postąpić dwojako. Albo zapracować na swój autorytet mądrym rządzeniem i odbierać szczere honory, albo obłożyć poddanych karami: nie kłaniasz się władzy – płacisz myto. Pierwszą drogę obierają władcy oświeceni. W Polsce A.D. 2007 minister sprawiedliwości proponuje 20 tys. zł kary dla adwokata za stosowanie taktyki przedłużania postępowania. Tym sposobem znamy już ministerialną wycenę szacunku dla sądu. Podkreślmy: ministerialną, bo my, adwokaci, prokuratorzy, biegli, tłumacze znamy doskonale tę cenę, zwłaszcza że nie bierzemy jej z sufitu, lecz z praktyki dnia codziennego. I większość okazuje szacunek sądom z własnej potrzeby, a nie z portfela. Proszę o wybaczenie za prześmiewczy ton, ale jak inaczej komentować takie propozycje niż uśmiechem politowania? Bo gdyby tak – przez chwilę – na poważnie zapytać o statystyki spadających spraw ze względu na nagłą chorobę sędziego i inne przypadki losowe. Czy komuś o zdrowych zmysłach przyjdzie karać sędziów za niemoc zdrowotną? Bo jeśli wszystkich innych, to czemu nie sędziów? A może owa taktyka to składanie wniosków dowodowych albo procesowych? A może to po prostu podstawowe czynności obrończe? Bo coś na to wygląda, że ktoś tu myśli nie tylko o zniszczeniu adwokatury, ale o zakwestionowaniu prawa do obrony. Wygląda na to, że możemy mieć do czynienia z próbą zamachu na podstawowe prawa obywatelskie. Ale adwokatura i tak je obroni.