Czy prokurator w sądzie może być sprowadzony do roli obserwatora, bez prawa np. do apelacji? Wątpliwość rodzi się na gruncie spraw wszczynanych subsydiarnym aktem oskarżenia. Rozstrzygnie ją Sąd Najwyższy.
Zgodnie z art. 55 kodeksu postępowania karnego w razie dwukrotnej decyzji prokuratora o odmowie wszczęcia lub o umorzeniu postępowania pokrzywdzony czynem może wnieść subsydiarny akt oskarżenia. Sam wówczas bierze na siebie ciężar udowodnienia winy sprawcy.
Co jednak w sytuacji, gdy oskarżony zostaje przez sąd uznany za winnego, zostaje ukarany, a apelację od wyroku – i to na korzyść skazanego – składa prokurator? Czy ma do tego prawo?
Na to pytanie odpowie wkrótce Sąd Najwyższy, do którego wpłynęła prośba sądu okręgowego w Szczecinie o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego. Wniosek sprowadza się do udzielenia odpowiedzi na pytanie: „Czy prokurator, biorący na podstawie art. 55 par. 4 k.p.k. udział w sprawie wszczętej na podstawie aktu oskarżenia wniesionego przez oskarżyciela posiłkowego występuje w takiej sprawie w charakterze strony?”.

Potrzebna wykładnia

Zagadnienie powstało na kanwie sprawy rozpoznawanej przez szczeciński sąd rejonowy. Po przeprowadzeniu postępowania, zainicjonowanego subsydiarnym aktem oskarżenia, uznał on oskarżonego J.G. za winnego popełnienia zarzucanego czynu i wymierzył mu karę. Prokurator, który pierwotnie nie zdecydował się na wniesienie aktu oskarżenia i który nie brał udziału w rozprawie głównej, postanowił jednak złożyć apelację. Legitymacji do tego odmówił mu jednak sąd odwoławczy. Na to rozstrzygnięcie złożył zażalenie, wniósł o jego uchylenie i przyjęcie apelacji. Rozpoznający prokuratorskie zażalenie skład nie zdecydował się samodzielnie rozstrzygnąć, kto w tym sporze ma rację. W związku z niejasną redakcją przepisów postanowił zwrócić się więc o ich interpretację do Sądu Najwyższego.
Zdaniem ekspertów to bardzo dobry krok. Jak się bowiem okazuje, problem nie dotyczy jednej, ale wielu spraw.
– Niektóre sądy rzeczywiście odmawiają przyjęcia do rozpoznania apelacji prokuratorskich w sprawach z subsydiarnych aktów oskarżenia, utrzymując, iż prokurator nie jest stroną w takim postępowaniu. W efekcie w prokuraturach zbiera się właśnie informacje o dotychczasowej praktyce sądów w tym właśnie zakresie – wskazuje prokurator Michał Trafny z Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Wszystko m.in. z powodu nieprecyzyjnego sformułowania art. 55 par. 4 k.p.k., który wskazuje, że w sprawie wszczętej na podstawie aktu oskarżenia wniesionego przez oskarżyciela posiłkowego może brać udział również prokurator. „Przepis ten daje podstawę prokuratorowi do »brania udziału« w sprawie, prowadzonej na skutek złożenia przez pokrzywdzonego subsydiarnego aktu oskarżenia. Nie rozstrzyga on jednak, w jakim charakterze w takiej sprawie występuje prokurator biorący w niej udział, w szczególności czy występuje on w sprawie w charakterze strony” – czytamy we wniosku o rozstrzygnięcie zagadnienia.
Sąd podkreśla w nim, że sformułowanie „brać udział” nie jest równoznaczne z przypisaniem w takiej sytuacji prokuratorowi roli strony procesowej.

Niepotrzebna aktywność

Jak podnoszą eksperci, problem z określeniem statusu prokuratora w sprawach wszczętych subsydiarnymi aktami oskarżenia nie zyskałby na sile, gdyby nie zeszłoroczne wytyczne Andrzeja Seremeta.
– W tym miejscu rzeczywiście nie można nie wspomnieć o osławionych wytycznych prokuratora generalnego z listopada ubiegłego roku. Pojawiała się w nich groźba wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów, którzy umarzali postępowania, w których później wniesione subsydiarne akty oskarżenia kończyły się prawomocnym skazaniem– wskazuje Zbigniew Krüger, adwokat z Kancelarii Krüger & Partnerzy, członek Europejskiego Stowarzyszenia Adwokatów Karnistów.
– To przecież te wytyczne były powodem wnoszenia przez prokuratorów środków zaskarżenia na korzyść oskarżonych. W mojej ocenie całkowitą winę za zaistniałą sytuację ponosi prokurator generalny i wydane przez niego wytyczne, a nie liniowi prokuratorzy – podkreśla adwokat.
W jego opinii dokument wyrządził wiele złego nie tylko pokrzywdzonym przestępstwem, ale i samej prokuraturze.
W sławetnych wytycznych nałożono także na prokuratorów obowiązek uczestniczenia w każdym postępowaniu sądowym zainicjowanym subsydiarnym aktem oskarżenia, co, jak już pisaliśmy, stanowiło wykroczenie poza kodeks postępowania karnego. Jak się okazuje, do tak stanowczej redakcji wytycznych mają uwagi również sami prokuratorzy.
– Sam udział prokuratora w takich sprawach nie jest bezzasadny. Pytanie jednak, czy we wszystkich. Moim zdaniem powinien brać udział w tych sprawach, w których przede wszystkim chce naprawić swój błąd, czyli tam, gdzie niezasadnie odmówił czy umorzył postępowanie. Nikt nie jest przecież nieomylny – podnosi prokurator Trafny.
Podkreśla też, że ustawodawca słusznie zapisał w art. 55 par. 4 k.p.k., iż w sprawach wszczętych na podstawie aktu oskarżenia wniesionego przez oskarżyciela posiłkowego może – a nie musi – brać udział prokurator.
Zdaniem mec. Krügera wytyczne doprowadziły więc de facto do podważenia sensu i istoty instytucji oskarżenia subsydiarnego.
– Ustawodawca chciał odciążyć prokuratorów od zaangażowania w sprawy, w których nie widzieli oni podstaw do wnoszenia aktu oskarżenia, przerzucając ciężar oskarżenia na pokrzywdzonego. Tymczasem praktyka na skutek tych kontrowersyjnych wytycznych doprowadziła do tego, że prokurator jest w sprawę zaangażowany, pełniąc rolę przypisaną obrońcy – akcentuje ekspert.

Strona czy nie

Tym bardziej istotna jest zatem odpowiedź, jaki zakres uprawnień w takim postępowaniu przysługuje prokuratorowi. Zdaniem mec. Krügera w tych sprawach prokurator, działający jako rzecznik interesu publicznego, nie jest wcale stroną (jak to próbował wykazać opisywany prokurator, żaląc się na pozostawienie jego apelacji bez rozpoznania). Strony postępowania karnego wymienione zostały bowiem w dziale III k.p.k. i nie ma wśród nich prokuratora działającego jako rzecznik interesu publicznego. Podstawy do przyznania prokuratorowi przymiotu strony nie daje także art. 32 ustawy o prokuraturze (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 270, poz. 1599 z późn. zm.).
Inny pogląd na sprawę przedstawiła jednak Prokuratura Generalna. Jej zdaniem już wykładnia literalna art. 55 par. 4 k.p.k. uprawnia do stwierdzenia, że prokurator jest w tych sprawach stroną.„Analizując treść art. 55 par. 4 k.p.k. zauważyć trzeba, iż wyrażenie »może brać udział również prokurator« na pozór nie określa bliżej owego udziału(...). Wyraz »również« dodajemy do składnika zdania, które oznacza osoby, rzeczy lub fakty, aby powiedzieć, że należą one do większego zbioru elementów, które można scharakteryzować w ten sam sposób” – czytamy w piśmie PG do SN w sprawie subsydiarnych aktów.
Tym samym – zdaniem PG – udział prokuratora w omawianych sprawach jest równoważny udziałowi inicjatora sprawy, czyli pokrzywdzonego.
– Jeżeli Sąd Najwyższy uznałby, że prokurator w tych sprawach nie jest stroną, oznaczałoby to, że jego rola uległaby bardzo istotnemu ograniczeniu w zakresie aktywności procesowej. Mógłby on uczestniczyć w rozprawie, wypowiadać się i składać oświadczenia, jednakże bez możliwości wnoszenia środków odwoławczych, składania wniosków dowodowych, zadawania pytań przesłuchiwanym osobom. Co jest bliżej statusu obserwatora wyzutego z elementarnych uprawnień procesowych. Taki model statusu prokuratora nie służyłby strzeżeniu interesu publicznego – puentuje prok. Trafny.

Całkowitą winę za taką sytuację ponosi prokurator generalny i wydane przez niego wytyczne