Zdanie ministra transportu waży tyle, co moje albo pańskie. Nie ma on żadnych uprawnień do interpretacji i dokonywania wykładni - mówi na temat kontrowersyjnych przepisów dr hab. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego, prawnik specjalizujący się w ruchu drogowym.

Od kilku miesięcy trwa dyskusja na temat uprawnień straży miejskich i gminnych do przeprowadzenia kontroli prędkości za pomocą stacjonarnych fotoradarów. Czy Pana zdaniem ten organ ma uprawnienia do korzystania ze stacjonarnych urządzeń, czy też ich nie posiada?

Sam zabierałem się do napisania artykułu, w którym jednoznacznie odpowiem na to pytanie, ale okazało się, że przepisy są zagmatwane, niejasne i budzą tyle wątpliwości interpretacyjnych, że zrezygnowałem. Idea była taka, by wszystkie urządzenia przekazać Inspekcji Transportu Drogowego (ITD), ale z przepisów wcale to nie wynika. Była nowelizacja, która zobowiązywała straże miejskie do poinformowania o tym, gdzie są maszty, ale nie do przekazania masztów. Podać informacje a przekazać maszt, to jest istotna różnica. W tej chwili przepisy ustawy prawo o ruchu drogowym w tym względzie są tak niejednoznaczne, że z powodzeniem można na ich podstawie udowadniać tezę „za” i „przeciw”.

I tak to się dzieje. Te same przepisy są odmiennie interpretowane np. przez Prokuratora Generalnego i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Teraz Rzecznik Praw Obywatelskich, który tak jak PG twierdzi, że straże miejskie korzystając z urządzeń przenośnych, źle interpretują przepisy, zwraca się do Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z prośbą o ustalenie jednolitej wykładni przepisów w tym zakresie. Czy taka wykładnia ministerstwa będzie wiążąca?

Absolutnie nie. Zdanie ministra transportu waży tyle, co moje albo pańskie. Nie ma on żadnych uprawnień do interpretacji i dokonywania wykładni. Nawet Trybunał Konstytucyjny nie dokonuje wykładni samoistnej, tylko podczas badania przedstawia to, jak rozumie dany przepis. Tak więc Minister Transportu może przedstawić swoją interpretację przepisów, ale nikogo to nie będzie do niczego zobowiązywało. A już najmniej straże miejskie, które są organami samorządowymi. Minister mógłby co najwyżej wydać polecenia dla ITD.

Może sprawą powinien zająć się Sąd Najwyższy?

Też nie. Taka uchwała ujednoliciłaby częściowo linię orzeczniczą, ale sąd nie jest do zastępowania ustawodawcy. Jedynym wyjściem jest nowelizacja ustawy prawo o ruchu drogowym, która usunie wątpliwości. W ustawie powinno być powiedziane wprost, że wszystkie fotoradary stacjonarne leżą w gestii Inspekcji Transportu Drogowego. Taka była bowiem intencja przekazania tej służbie zadań związanych z kontrolą fotoradarową.

Dr hab. Ryszard Stefański pracuje na warszawskiej Uczelni Łazarskiego. Jest prawnikiem specjalizujący się w ruchu drogowym.