Już czas, aby Sąd Najwyższy odpowiedział na pytanie, jaki charakter prawny mają decyzje ministra sprawiedliwości odmawiające uwzględnienia sędziowskich wniosków o przeniesienie na inne miejsce służbowe.
Większość sędziów nie może zmienić sądu / Dziennik Gazeta Prawna
Odpowiedzi na to pytanie nie dają dziś bowiem ani żaden przepis ustawy o ustroju sądów powszechnych, ani niespójne orzecznictwo.

Rozwiać wątpliwości

Na ten problem zwrócił uwagę sędzia Grzegorz Barnak z sądu rejonowego w Wieliczce w piśmie do Stanisława Dąbrowskiego, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Prosi w nim Dąbrowskiego, aby przedstawił do rozstrzygnięcia powiększonemu składowi Sądu Najwyższego rozbieżności wykładni prawa zaistniałe w orzeczeniach sądu, na którego czele stoi. Chodzi o interpretację art. 75 par. 1, 3 i 4 ustawy o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 z późn. zm.) co do kwestii:

charakteru prawnego decyzji ministra sprawiedliwości odmawiającej uwzględnienia wniosku sędziego o przeniesienie na inne miejsce służbowe, możliwości i sposobu zaskarżenia wskazanej decyzji, ewentualnie dodatkowo poglądu co do kwestii, czy tylko osobiście minister sprawiedliwości jest upoważniony do podejmowania decyzji w przedmiocie wniosku sędziego o przeniesienie na inne miejsce służbowe.

– W wyrokach Sądu Najwyższego można zaobserwować rozbieżne stanowiska. Przykładem są między innymi dwie moje sprawy: raz składałem do SN zażalenie na ministerialną odmowę przeniesienia do innego sądu, a raz odwołanie. Obie sprawy zostały odrzucone z uwagi na to – jak stwierdził skład orzekający – że od decyzji ministra sprawiedliwości odmawiającej przeniesienia nie może przysługiwać odwołanie. Problem jednak w tym, że w obrocie istnieją cztery inne uchwały czy wyroki, w których Sąd Najwyższy uznał, że takie odwołanie powinno przysługiwać lub z których można to wyinterpretować – argumentuje Grzegorz Barnak.
Sędzia Barnak od kilku lat z przyczyn osobistych próbuje przenieść z sądu rejonowego w Wieliczce do sądu rejonowego w Rzeszowie bądź któregoś z ośmiu innych, położonych bliżej jego rodzinnego miasta. Jak dotąd nie uzyskał jednak ministerialnej zgody. Sprawę utrudniało również to, że w większość przypadków resort nie uzasadniał swoich odmów i nie przewidywał od nich odwołania. Stąd też jego determinacja, aby Sąd Najwyższy rozwiał wątpliwości.
– Rzeczywiście byłoby bardzo dobrze, aby Sąd Najwyższy wyraził w tej sprawie stanowisko. Ta rzecz wymaga jednak uregulowania. Obecne przepisy są na tyle mętne, że nie da się na ich podstawie określić, czy decyzja w sprawie odmowy przeniesienia jest decyzją ustrojową czy też administracyjną. Winę za taki stan rzeczy przypisać można wyłącznie ustawodawcy, który do tej pory tego nie określił – podnosi sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Nie może być dłużej tak, że sędzia w Polsce może ministra latami prosić o przeniesienie z miasta X do miasta Y, bo w mieście Y się ożenił i chce razem z żoną mieszkać, a minister mu odmawia, kwitując „nie, bo nie” – akcentuje.
Sprawę jeszcze skomplikowała głośna uchwała Sądu Najwyższego z 17 lipca 2013 r. (sygn. akt III CZP 46/13) dotycząca reorganizacji sądów.
– Gdyby się nią kierować, trzeba byłoby dojść do wniosku, że sędzia, któremu minister odmówił przeniesienia na inne miejsce służbowe, powinien odwoływać się do Sądu Najwyższego, tak jak w przypadku przeniesienia przymusowego. Sąd Najwyższy w uchwale tej doszedł bowiem do wniosku, że takie decyzje są decyzjami o charakterze ustrojowym, nie zaś tymi z zakresu prawa administracyjnego – wyjaśnia sędzia Strączyński.
I podkreśla, że z uchwały wynika również, iż z wszelkie decyzje dotyczące przeniesienia winny być podpisywane osobiście przez ministra sprawiedliwości, co dziś stanowi rzadkość.
– Skoro Sąd Najwyższy ma wkrótce w składzie poszerzonym rozpoznawać sprawy związane z przenosinami sędziów likwidowanych sądów, zasadne byłoby, aby również zajął się i tą kwestią – akcentuje Grzegorz Barnak.

A może administracyjnie

Wśród zainteresowanych sędziów nie ma jednak jednolitego stanowiska co do charakteru prawnego resortowych odmów.
– Moim zdaniem ministerialna decyzja o odmowie jest decyzją administracyjną, i to nawet w świetle lipcowej uchwały. Uchwała ta mówi bowiem tylko tyle, że decyzje o przeniesieniu nie są decyzjami administracyjnymi. Sąd Najwyższy nie wypowiedział się o decyzjach negatywnych, odmawiających przeniesienia – zauważa sędzia Janusz Pelczarski z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ.
Jego zdaniem wskazana uchwała nie wyklucza zatem twierdzenia, że decyzje o odmowie przeniesienia nie są decyzjami o charakterze ustrojowym, lecz decyzjami administracyjnymi.
– Zgodzę się, że decyzja o przeniesieniu dotyka kwestii ustrojowych, bo na jej skutek dany sędzia jest przeniesiony z sądu wskazanego w prezydenckiej nominacji do innego. Czym jednak innym jest decyzja o nieprzeniesieniu, bo ona nie powoduje żadnych zmian ustrojowych w zakresie statusu sędziego. Ten nadal pozostaje sędzią w sądzie wskazanym w nominacji – argumentuje sędzia Pelczarski.
Jednak jego zdaniem takie twierdzenie powinno zostać zweryfikowane. Sędzia Pelczarski sam również od lat próbuje bez skutku przenieść się z przyczyn osobistych z Warszawy do sądu w Łodzi. I to właśnie w jego sprawie zapadło precedensowe orzeczenie wojewódzkiego sądu administracyjnego, w którym ten przesądził, że ministerialna odmowa przeniesienia była decyzją administracyjną, a więc przysługiwała od niej droga odwoławcza: właśnie do sądu administracyjnego. Orzeczenie zaskarżyło jednak do Naczelnego Sądu Administracyjnego Ministerstwo Sprawiedliwości.
– Możliwe jest, że argumentacja NSA może być taka, że wszystkie decyzje w przedmiocie przeniesienia – a więc zarówno te na „tak”, jak i na „nie” – nie są decyzjami administracyjnymi. Wtedy jednak powinien być przewidziany w ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych tryb odwoławczy dla nich wszystkich, a nie tylko, tak jak dziś, dla tych o przeniesieniu bez zgody sędziego (służy od nich odwołanie do SN). Inaczej bowiem możemy mieć do czynienia z pozbawieniem sędziego prawa do sądu – podnosi sędzia Pelczarski.
I przypomina, że na gruncie poprzedniej ustawy o ustroju sądów powszechnych było oczywiste, że na odmowę przeniesienia sędziego przysługuje skarga do sądu administracyjnego.
– Moim zdaniem dziś opcje są więc dwie: albo decyzja odmowna jest decyzją administracyjną i można ją zaskarżyć do sądu administracyjnego, albo przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych są niezgodne z ustawą zasadniczą, bo nie przewidują drogi odwoławczej w tej kwestii – przekonuje Pelczarski.

Na gruncie poprzedniej ustawy było jasne, że na odmowę przeniesienia przysługuje skarga