Zakłady ubezpieczeń nie wiedzą, na jaką skalę roszczeń powinny się przygotować.
Matka dwudziestoletniej dziewczyny, która zginęła w wypadku samochodowym, poprzez pełnomocnika zażądała od ubezpieczyciela zadośćuczynienia za swój ból i cierpienie. Tłumaczyła, że śmierć córki to dla niej duża strata emocjonalna. Sąd wnikliwie sprawę zbadał. W toku postępowania wyszło na jaw, że kobieta porzuciła dziecko, gdy miało dwa latka, i wyjechała poza granice kraju. Od tamtego czasu nie miała z córką żadnego kontaktu. Sąd dokonawszy tych ustaleń, oddalił jej roszczenia.

Szukanie w archiwach

Nie jest to pojedynczy przypadek, gdy ubezpieczyciel zdołał uniknąć wypłaty gigantycznego odszkodowania. Nie wszystkie jednak są takie jednoznaczne. Podnoszone w toku rozmaitych postępowań wątpliwości chce rozwiać Bartłomiej Krupa, prezes Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych. Skierował on na ręce Rafała Stankiewicza, przewodniczącego komisji ds. likwidacji szkód Polskiej Izby Ubezpieczeń, list otwarty. Domaga się w nim wyjaśnienia, dlaczego w niektórych przypadkach zakłady ubezpieczeniowe kwestionują roszczenia poszkodowanych w wypadkach, jak również ich najbliższych.
Zakłady nie zamierzają jednak zabierać głosu w dyskusji. O tym, czy wypłacą zadośćuczynienie za ból i cierpienie rodziny ofiary, decyduje bowiem sąd. Ubezpieczyciele nie wiedzą nawet, ile takich przypadków może się zakończyć zasądzeniem wypłaty.
– Po rynku krążą różne szacunki dotyczące wysokości ewentualnych wypłat – wyjaśnia szef jednego z towarzystw ubezpieczeniowych.
– Najczarniejsze mówią o 12 mld zł. To znacznie powyżej rezerw, jakie mamy na ten cel – dodaje.
Zakłady systematycznie podnoszą ich wysokość. Problem polega na tym, że same nie wiedzą, jakich roszczeń mogą się spodziewać.
– Sprawdzamy, z jakimi likwidacjami mieliśmy w przeszłości do czynienia, ale nie jest to proste, bo PTU, które niedawno przejęliśmy, posługiwało się prawie wyłącznie papierem i teraz musimy przekopać się przez całe archiwum – usłyszeliśmy w Gothaer, który rok temu przejął PTU.
Zbadanie dokumentacji jest konieczne, bo jeśli ktoś wystąpi z roszczeniami, firma musi być w stanie szybko sprawę zidentyfikować. Poza tym musi posiadać określony poziom rezerw na wypadek konieczności wypłaty zadośćuczynienia. Tym bardziej więc musi wiedzieć, ile spraw, do których poszkodowani mogą sięgnąć, znajduje się w ich portfelu.

Bez podwójnych wypłat

A możliwości poszkodowanych są znaczne. W 2007 roku przyjęto przepisy mówiące o dodatkowym roszczeniu za ból i cierpienie, zdefiniowane w art. 446 par. 4 kodeksu cywilnego. Można go dochodzić do 20 lat wstecz, bo dopiero po tym czasie następuje przedawnienie. Ale jeśli sąd zasądził już wcześniej odszkodowanie, nie uwzględniając zadośćuczynienia za ból i cierpienie, poszkodowany może znów domagać się wypłaty.
– W praktyce Sądu Najwyższego oznacza to, że jeśli ktoś rozpoczął postępowanie przed zmianą przepisów, czyli przed 2007 rokiem, może ubiegać się także o dodatkową wypłatę zadośćuczynienia – wyjaśnia Ewa Bagińska, kierownik katedry prawa cywilnego na Uniwersytecie Gdańskim.
Z tej możliwości skorzystać może jednak tylko najbliższa rodzina – w tym także dzieci wychowywane w konkubinacie, konkubent, ale również partner tej samej płci mieszkający z bezpośrednio poszkodowanym pod jednym dachem.
Artykuł 448 mówi, że w razie naruszenia dobra osobistego (katalog jest otwarty) sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez niego cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia. Profesor Bagińska uspokaja jednak, że nie ma ryzyka, by sądy przyznawały takie sumy od ubezpieczycieli np. pracodawcom, którzy stracili cennego pracownika.
– Poza tym, mimo że art. 446 par. 4 mówiący o roszczeniach niemajątkowych i zadośćuczynieniu za ból i cierpienie wszedł w życie w 2008 roku, to sądy i tak zasądzając odszkodowanie z wcześniejszego art. 446 par. 3, który mówił wyłącznie o roszczeniach majątkowych, brały pod uwagę szkody niemajątkowe. Nie można więc liczyć na to, że ktoś po raz drugi otrzyma pieniądze – dodaje.
Artykuł 446 kodeksu cywilnego stanowi, że sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego stosowne odszkodowanie, jeżeli wskutek jego śmierci nastąpiło znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej. Co więcej, na mocy par. 4 sąd może także przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.