Wprowadzenie pozwów elektronicznych może wymusić powstanie odrębnego trybu postępowania sądowego on-line. Na świecie takie rozwiązania są już stosowane.


Jacek Gołaczyńskiprofesor Uniwersytetu Wrocławskiego, kierownik Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego

■ Sąd okręgowy we Wrocławiu jako pierwszy w kraju wprowadził system informatyczny, którego celem jest usprawnienie pracy sądu. Na czym polegają te usprawnienia?

– Wprowadziliśmy wokandę internetową, która pozwala na ujawnienie na stronach internetowych wszystkich rozpraw, które odbywają się w naszym okręgu. Ze względu na konieczność ochrony danych osobowych, dane na wokandzie zostały ograniczone tylko do sygnatury akt sprawy, godziny i dnia rozprawy. Kolejnym rozwiązaniem są wokandy elektroniczne. Zostały umieszczone przed każdą salą rozpraw w sądzie okręgowym. Mają one charakter aktywny. Wszelkie zmiany, które zachodzą w czasie rozpoznania sprawy, są na bieżąco odnotowywane przez protokolanta na polecenie sędziego. Strona, która przychodzi do sądu, wie, kiedy rozpocznie się jej rozprawa. Wprowadziliśmy też aplikację dotycząca rezerwacji sal rozpraw. Wcześniej zdarzało się, że rozprawa nie mogła się odbyć ze względu na brak wolnej sali. Udało nam się wprowadzić również kalendarz biegłego w formie elektronicznej. Dzięki temu możemy sprawdzić, w jakim czasie biegły opracował opinię, i ocenić, czy jest on w stanie opracować kolejną.

■ Czy zmiany technologiczne wprowadzane w sądach nie wymagają zmian w ustawodawstwie?

– Część zmian została już wprowadzona. Dotyczą one informatyzacji rejestrów sądowych i pozwalają sprawdzić zawartość rejestru sądowego bez potrzeby udawania się do sądu. Musieliśmy jako państwo członkowskie UE dostosować nasze prawo do zmienionej pierwszej dyrektywy dotyczącej prawa spółek. Zakłada ona umożliwienie dostępu do niektórych informacji zawartych w rejestrze handlowym on-line. Na razie rejestr sądowy działa jeszcze w wersji uproszczonej. Jeśli chodzi o rejestr zastawów, to ten proces jest jeszcze przed nami, podobnie księgi wieczyste. Wprowadzenie elektronicznego rejestru wymaga czasu i dużych nakładów finansowych. Uregulowania wymagają natomiast pozwy elektroniczne, czyli możliwość wnoszenia do sądu pism procesowych w postaci elektronicznej.

■ Czy do wnoszenia takich pozwów nie jest wymagany podpis elektroniczny?

– Są rozważane różne rozwiązania. Po pierwsze, podpis elektroniczny, weryfikowany na podstawie ważnego kwalifikowanego certyfikatu, spełniający wymogi zgodnie z ustawą o podpisie elektronicznym. Ministerstwo Sprawiedliwości ma jednak świadomość, że proces upowszechnienia podpisu elektronicznego jest znikomy i wydawanie tych certyfikatów oznacza niemałe koszty. Powstała więc druga koncepcja: identyfikacja osób, które składają pozwy elektroniczne za pomocą logina i hasła, tak jak w bankowości elektronicznej. Tam nikt nie posługuje się podpisem elektronicznym i nikomu nawet do głowy by nie przyszło, by klientów banków nękać tym wymogiem. Mimo to, bankowość elektroniczna funkcjonuje. Trzeba więc szukać rozwiązań, które są tanie i które można zastosować bez większych problemów technicznych.

■ Czy w innych krajach Unii Europejskiej można składać pozwy w formie elektronicznej?

– W Wielkiej Brytanii jest taki portal internetowy, który nazywa się moneyclameoffline, czyli skargi pieniężne drogą elektroniczną. Tam wnoszenie pism elektronicznych następuje tylko za pomocą logowania się do sytemu, czyli bez podpisu elektronicznego, ale już w Niemczech gdzie obowiązuje obszerna nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego, wymaga się podpisu elektronicznego dla identyfikacji autorów tych pozwów. Podobnie jest w prawie austriackim. Przyszłością sądownictwa są doręczenia elektroniczne. Umożliwiłyby one ograniczenie kosztów wymiaru sprawiedliwości. Obecnie koszty są w dużej części kosztami korespondencji wysyłanej drogą tradycyjną, pocztową. Istnieje oczywiście możliwość zastąpienia poczty innymi podmiotami, które będą świadczyły te usługi, lub sądową służbą doręczeniową. Jednak doręczanie elektroniczne jest najtańsze. Trzeba jednak wcześniej rozwiązać szereg problemów natury prawnej: w jaki sposób uzyskać wiarygodne potwierdzenie, że adresat otrzymał maila. Część stron nie jest zainteresowana potwierdzeniem i będzie robiła wszystko, by wykazać, że maila nie dostała.

■ Dzięki zastosowaniu nowych technologii prowadzone są już konferencje na odległość. Czy w ten sposób będzie można prowadzić postępowanie sądowe?

– Wprowadzenie pozwów elektronicznych lub doręczeń elektronicznych może wymusić powstanie odrębnego trybu postępowania on-line. W świecie takie rozwiązania już są powoli stosowane, ale dotyczą głównie arbitrażu. W przypadku arbitrażu międzynarodowego, reguły formalne nie są takie ścisłe, jak w przypadku procedur krajowych. Nasze prawo krajowe jest dość formalne pod tym względem i trudno byłoby zaakceptować takie rozwiązania, które są wykorzystywane przez sądy arbitrażowe. Obok zwykłego postępowania cywilnego trzeba byłoby stworzyć odrębne postępowanie w formie elektronicznej, z użyciem specjalnie stworzonego portalu internetowego, który byłby portalem powszechne dostępnym dla określonej grupy odbiorców, np. przedsiębiorców. Mogliby oni wnieść pozew w formie papierowej, ale też skorzystać alternatywnie z formy elektronicznej. Sam pozew to jednak jeszcze za mało. Trzeba do niego dołączyć dokumenty, które będą uzasadniały roszczenie. W angielskim portalu moneyclameonline nie jest to wymagane. Tam wierzy się, że jeśli ktoś wnosi pozew, to rzeczywiście ta wierzytelność istnieje. W prawie polskim sąd weryfikuje zarówno twierdzenia, jak i dowody powoda, a potem zarzuty i dowody na ich poparcie pozwanego. U nas ta koncepcja jest więc nie do przyjęcia, chyba że pozew elektroniczny byłby traktowany jako wezwanie do zapłaty, który może się przekształcić w nakaz wydany w trybie upominawczym, jeśli druga strona nie wniesie sprzeciwu.

■ Jak Polska radzi sobie z informatyzacją wymiaru sprawiedliwości w porównaniu z innymi krajami UE?

– Proces informatyzacji poszczególnych państw jest bardzo różny. W takim kraju jak Holandia proces informatyzacji jest jeszcze mniej zaawansowany niż w Polsce. Są też kraje przodujące, np. Estonia, tam informatyzacja społeczeństwa jest bardzo duża, podobnie w Finlandii. Jeśli jednak chodzi o informatyzację rejestrów sądowych, to jesteśmy w czołówce.