Sąd Najwyższy w pełnym składzie zbada, czy sędziowie mają prawo sądzić w sądach, do których przeniósł ich - bez ich zgody - wiceminister, a nie minister. Ze względy na stopień skomplikowania sprawy nastąpi to jednak najwcześniej za kilka miesięcy - informuje SN.

Do tej pory Sad Najwyższy w swojej historii w pełnym składzie orzekał dwa razy - mówi rzecznik Sądu Najwyższego profesor Piotr Hofmański.

- Wszystko zależy od pracy wyznaczonych sprawozdawców, którzy po wpłynięciu wniosku będą musieli przygotować różne opcje merytorycznego stanowiska, jakie może Sąd Najwyższy reprezentować. A to musi potrwać, szczególnie że samo przygotowanie wniosku też wymaga czasu - poinformował IAR profesor Piotr Hofmański.

Mimo wszystko minister sprawiedliwości Marek Biernacki odetchnął, bo przyznaje, że przez zamieszanie sytuacja z orzecznictwem staje się niebezpieczna. Są już pierwsze orzeczenia o uznaniu za nieważne wyroków wydanych przez wydziały zamiejscowe. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku uchylono osiem: sześć karnych, jeden cywilny, jeden rodzinny. Sąd Okręgowy w Kielcach uchylił 12 orzeczeń w sprawach cywilnych. W Świętokrzyskiem w pięciu wydziałach zamiejscowych zdjęto z wokand 266 spraw.

- Tak dalej być nie może - przekonuje Marek Biernacki.

- Bardzo dobrze, że wreszcie prezes Sądu Najwyższego zrozumiał, że musi dojść do posiedzenia całej Izby. Chciałbym, żeby odbyło się to jak najprędzej, bo musi być jasna interpretacja prawa. Nie może być taka sytuacja, że mamy pięć czy sześć orzeczeń Trybunału przez kilka lat i nagle inny wyrok burzy spójną konstrukcję - podsumowuje minister Biernacki.

Ministerstwo podaje, że od 2008 roku przeniesiono bez zgody 917 sędziów, którzy łącznie rozpatrzyli blisko 3 miliony spraw. Gdyby dziś minister z wcześniejszą datą podpisał przeniesienia, to mogłoby się okazać, że wszystkie sprawy trzeba rozpatrywać od nowa.