50 sędziów z 16 sądów rejonowych w kraju nie orzeka w sprawach sądowych. To skutek lipcowej uchwały Sądu Najwyższego o bezprawności podpisanych przez wiceministra przeniesień sędziów po reorganizacji. Minister sprawiedliwości uchwałę SN określa jako zaskakującą i wysyła do Sądu Najwyższego prośbę o jednoznaczną wykładnię prawa.

Jeśli jednak decyzja sędziów będzie zgodna z pierwotnym stanowiskiem, wszystkie sprawy prowadzone przez sędziów przeniesionych podpisem wiceministrów trzeba będzie powtórzyć. Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Justitia Barbara Zawisza nie ma jednak wątpliwości, że taki stan rzeczy oznaczałby paraliż. To dlatego, że obecnie resort sprawiedliwości mówi o 50 sędziach, którzy zawiesili orzekanie, ale kolejnych będzie przybywać. "Ta sprawa dotyczy pięciuset sędziów. Ja cały czas mam informację, że następni zastanawiają się co robić i czy nie powinni się także wstrzymać od orzekania" - mówi w rozmowie z IAR sędzia Barbara Zawisza.

Minister sprawiedliwości Marek Biernacki na razie jednak uspokaja. Przekonuje, że do lipca w podobnych sprawach zapadały już uchwały Sądu Najwyższego. Nigdy nie było zastrzeżeń, aby przeniesienie sędziego podpisał podsekretarz stanu. Dlatego do Sądu Najwyższego już wysłał prośbę o decyzję w pełnym składzie, bo jego zdaniem Sąd Najwyższy powinien przedstawiać jednoznaczną wykładnię prawa. "Na dzisiaj nie jest ona całkowicie jednoznaczna" - przekonuje Marek Biernacki.

Szczególnie, że w ciągu ostatniej dekady przeniesiono w kraju około trzech tysięcy sędziów i prawie zawsze decyzje podpisywali wiceministrowie. "Taka była praktyka od dziesiątek lat" - dodaje wiceminister Wojciech Hajduk. Problem dotyczy nie tylko ostatniej reorganizacji sądów, ale wszystkich sądów, które były powoływane od 1997 roku" - ocenił Hajduk. Tymczasem, Sąd Najwyższy rozpatrzy prośbę ministra, gdy wpłynie oprócz elektronicznej wersji także oficjalne pismo w tej sprawie.