Na to, czy praktyka handlowa wprowadza w błąd, należy patrzeć oczami konsumenta. Nie ma przy tym znaczenia, że przedsiębiorca działał z wymaganą starannością zawodową – orzekł TS UE.

Biuro podróży z Innsbrucku Team4, które podpisało z kilkoma hotelami w Alpach umowy gwarantujące mu wyłączność wynajmowania pokoi, wpisało tę informację do swoich broszur reklamowych. Hotelarze złamali jednak kontraktowe przyrzeczenie i zawarli umowy najmu również z konkurencyjną firmą GHS. Wówczas ta ostatnia wniosła do austriackiego sądu o zakazanie Team4 używania w jego prospektach informacji o wyłączności na rezerwację.
Dwie pierwsze instancje oddaliły powództwo, motywując to dotrzymaniem przez Team4 staranności zawodowej. Austriacki sąd najwyższy zapytał jednak TS, jak należy rozumieć przepisy dyrektywy 2005/29/WE dotyczącej nieuczciwych praktyk handlowych wobec konsumentów: czy należy brać pod uwagę punkt widzenia odbiorcy reklamy i przedsiębiorcy, który się nią posłużył, czy wystarczy stwierdzenie możliwości wprowadzenia w błąd konsumenta. Trybunał orzekł, że kiedy praktyka handlowa jest myląca z przyczyn obiektywnych, nie ma już potrzeby badać jego staranności. To wystarczy, by można było uznać reklamę za zakazaną.
ORZECZNICTWO
Wyrok w sprawie C-435/11.