Warto się zastanowić, czy zawinili ludzie, czy system. Powinniśmy respektować zasadę domniemania niewinności nie tylko wobec przestępców, lecz także tych, którzy na co dzień z nimi walczą - uważa Jacek Skała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Powoływanie koordynatorów i organizacja szkoleń po jednym niefortunnym uzasadnieniu decyzji procesowej są zbędne. Materia tych szkoleń zawiera się w zasadzie w dwóch normach kodeksu karnego. Są do tego komentarze i orzecznictwo. Każdy prokurator nimi dysponuje. Są za to inne dziedziny wymagające intensyfikacji szkoleń.
Przestępczość gospodarcza. Z tym w prokuraturze nie jest za ciekawie. Na ostatnim szkoleniu merytorycznym byłem w 2007 r. Od tego czasu zaproponowano mi jedynie szkolenie z bhp. Gdy zorganizowaliśmy ostatnio wspólnie z Uniwersytetem Wrocławskim i Polskim Towarzystwem Medycyny Sądowej i Kryminalistyki szkolenie, jeden z prokuratorów okręgowych odmówił trzem podwładnym zwolnienia na udział. I to mimo iż wcześniej Andrzej Seremet wyraźnie polecił, aby takich zwolnień udzielać. Gdy chcemy się dokształcać na własny koszt, to musimy korzystać z urlopu wypoczynkowego.
Może czuł się odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Chciałbym wierzyć, że nie był do tego nakłaniany albo nie złożono mu propozycji nie do odrzucenia. Przeczytałem decyzję o umorzeniu postępowania w sprawie swastyki na murze i mimo że uzasadnienie było nieco niefortunne, to w mojej ocenie nie stanowiło powodu ani do dymisji, a zwłaszcza do postępowania dyscyplinarnego. Uzasadnienie wybiórczo cytowały media. Najczęściej jeden wyrwany z kontekstu fragment. Tymczasem autor decyzji wyraźnie wskazał, że w krajach Europy swastyka jest symbolem nazizmu. Wniosek jest jeden: sporządzając taką decyzję, trzeba się kierować zasadą: im mniej zbędnych słów, tym lepiej. Kodeks dopuszcza odmowę wszczęcia lub umorzenie takiej sprawy bez uzasadnienia.
Nie. Ale oczekuję, że podadzą, że prokurator w uzasadnieniu decyzji zawarł także definicję swastyki; tę, która odpowiada powszechnym skojarzeniom w naszym systemie wartości. Informacja ta powinna być artykułowana na każdym kroku. Należałoby tego oczekiwać w szczególności od służb prasowych prokuratury, także Generalnej. Tymczasem ta dopuściła do sytuacji, w której wszystkie media od rana cytowały tylko jedno wyrwane z kontekstu zdanie. Skutkiem tego były niezwykle ostre komentarze. Jeden z polityków publicznie znieważył nawet prokuratorów z Białegostoku. Dziwię się, że z urzędu w tej sprawie nie wszczęto postępowania karnego.
Nie znam wyników tej analizy. Dlatego trudno mi się do niej odnosić. Ale ewentualne błędy w sześciu decyzjach nie powinny być powodem odwołania z kadencyjnego stanowiska. Jeżeli ktoś tak uważa, to powinien wdrożyć postępowanie dyscyplinarne. Gdy patrzę na treść decyzji, która wywołała lawinę komentarzy, nie widzę do tego podstaw.
Trzeba udowodnić, że ktoś, rysując swastykę, działa z zamiarem propagowania faszyzmu. Jeżeli sprawca wyjaśni, że zrobił to dla kawału, prokurator musiałby udowodnić, że tak nie było. Jeśli tego nie zrobi, nie da się przypisać zawinienia. Nawet jeśli w tej sprawie wykryto by sprawców, nie byłoby to jednoznaczne z udowodnieniem winy. Komuś się to może podobać lub nie, ale tak została skonstruowana norma z art. 256 k.k., a za jej treść odpowiadają politycy, a nie prokuratorzy. Poza tym propagowanie w rozumieniu art. 256 k.k., to szerzenie wiedzy o totalitarnym ustroju państwa i popieranie go, zachęcanie do wprowadzenia właśnie tego ustroju, podkreślanie jego zalet i przemilczanie wad. Nie stanowi propagowania samo prezentowanie zasad takiego ustroju pozbawione zaangażowania się po jego stronie, cytowanie i publikowanie artykułów i książek autorów gloryfikujących lub propagujących taki ustrój, jeżeli ich publikacja miała inne cele niż jego propagowanie – tym bardziej, gdy jest to połączone z krytycznym komentarzem, a także gdy prezentowanie takiego ustroju ma służyć jedynie manifestacji osobistych poglądów, a nie przekonywaniu kogokolwiek.
To kilka przypadków. Z pewnością nie można mówić o nadużywaniu tego instrumentu. Ale to nie jest pytanie o ilość, tylko o istnienie podstaw i o to, czy nie było to robione, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom np. polityków lub odsunąć własną odpowiedzialność. Sprawa Amber Gold była w Prokuraturze Generalnej, więc jeżeli ta wiedziała o niedociągnięciach, to nie zrobiła nic, aby zapobiec katastrofie. Szukając odpowiedzialnych, trzeba zacząć od siebie. Warto się też zastanowić, czy zawinił system, czy ludzie, zanim z trybuny powie się o niebudzącej wątpliwości odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów. Powinniśmy respektować zasadę domniemania niewinności nie tylko wobec przestępców, ale także tych, którzy na co dzień z nimi walczą.
Zdecydowanie tak. Jeżeli uniewinniony jest referent z konkluzją, że nie dopatrzono się znamion czynu dyscyplinarnego, to trudno mówić o odpowiedzialności jego szefa za zły nadzór. Z tego, co mi wiadomo, to pierwsze z orzeczeń uniewinniających szeregowego prokuratora było druzgocące dla stanowiska prokuratora generalnego i wniosku rzecznika dyscyplinarnego.
Absolutnie nie. KRP nie jest od oceniania prawidłowości postępowania prokuratora. To nie sąd dyscyplinarny czy przeprowadzający lustrację superwizytator. KRP powinna zajmować się ochroną niezależności i jej gwarancji, takich jak kadencyjność. W tej sprawie, niezależnie od prywatnych opinii członków rady, powinna zawiesić postępowanie w sprawie opiniowania wniosku prokuratora generalnego do czasu rozstrzygnięcia sądu dyscyplinarnego. KRP ma strzec niezależności, a nie uzurpować sobie prawo do oceny fachowości. Do tego są inne organy.
Pozostało
89%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama