Stołeczny adwokat radzi w sieci, jak odegrać w sądzie tani melodramat, by zdobyć przychylność sędziego. W efekcie granica między propagowaniem wiedzy prawniczej a podpowiedzią, jak uniknąć kary, się zaciera.
Mecenas Mariusz Stelmaszczyk nie należy do gwiazd stołecznej palestry. Wpis na listę adwokatów Okręgowej Rady Adwokackiej uzyskał w ubiegłym roku. Wcześniej przez siedem lat orzekał w stołecznych sądach: najpierw w wydziale rodzinnym Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza, potem w karnym w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia.
Etyka w palestrze / DGP
– W tym czasie zdobyłem wiedzę oraz doświadczenie zawodowe niezbędne do udzielania porad prawnych oraz reprezentowania klientów w postępowaniach sądowych w sprawach rodzinnych oraz karnych – pisze na stronie swojej kancelarii.
Poradnictwem para się nie tylko w jej zaciszu, lecz także w sieci, prowadząc blogi pod wszystko mówiącymi adresami jazdapopijanemu.pl, posiadanienarkotykow.pl czy kradzionysamochod.pl.

Ważne emocje

Z ich lektury można się dowiedzieć m.in., jak będąc złapanym na jeździe motorem pod wpływem alkoholu zachować prawo jazdy kat. B, lub też co mają robić zawodowi kierowcy, których złapano na jeździe na podwójnym gazie samochodem osobowym, aby nadal mogli jeździć TIR-ami. „To do Ciebie lub Twojego obrońcy należy przedstawienie Sądowi okoliczności świadczących o tym, że zagrożenie, jakie stworzyłeś prowadzeniem samochodu w stanie nietrzeźwości, nie było duże. Utrata prawa jazdy będzie tragedią finansową dla Ciebie i Twojej rodziny. Prowadzenie przez Ciebie samochodu w stanie nietrzeźwości było incydentem, który nigdy się już nie powtórzy” – czytamy na blogu jazdapopijanemu.pl.
I dalej: „To, o czym piszę, może z pozoru wyglądać na tani melodramat: żona przekonywująca z płaczem w oczach Sędziego, by nie zabierał mężowi prawa jazdy. Pamiętaj jednak, że Sędziowie przy podejmowaniu decyzji zależnych tylko od ich oceny kierują się w znacznym stopniu emocjami. Gdy uda Ci się zdobyć współczucie Sędziego, wówczas może warunkowo umorzyć postępowanie karne nawet przy nietrzeźwości 0,4–o,5 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu i zostawić Ci prawo jazdy”.
Mecenas pisze też m.in. o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą poczęstowanie narkotykami osoby nieletniej. Podkreśla np., że takie działanie jest przestępstwem umyślnym, więc częstujący musi wiedzieć, lub przypuszczać, że poczęstowana osoba nie ma ukończonych 18 lat. Jest i porada dla nabywców samochodów: „Niewiele osób wie, że można nabyć prawo własności samochodu skradzionego poprzedniemu właścicielowi na podstawie umowy sprzedaży zawartej z jego złodziejem lub paserem” – zaczyna ją prawnik.

Hańba i groza

Czytając choćby tę wskazówkę, można odnieść wrażenie, że nie jest ona skierowana do osób, które skradziony pojazd kupiły nieświadomie. Autor zaprzecza.
– To porada dla tych, którzy kupują samochód w dobrej wierze, a potem policja, zatrzymując je do kontroli, stwierdza, że auta były kradzione. A jeśli piszę, że niewiele osób wie o tym, że polskie prawo dopuszcza pod pewnymi warunkami taką możliwość, to jest to tylko stwierdzenie faktu – tłumaczy mec. Stelmaszczyk.
Twierdzi, że w żadnym z wpisów nie złamał zasad etyki adwokackiej, a jego blogi przygotowywane są w ramach poszerzania świadomości prawnej społeczeństwa.
– Kiedy piszę o tym, co grozi za poczęstowanie narkotykiem, mówię tylko, jakie jest zagrożenie karą za to przestępstwo. Równie dobrze mógłbym wkleić w tym miejscu przepisy z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Jednak ważne jest, by adwokat wyjaśnił, na czym polega to przestępstwo. I ja to czynię – wyjaśnia adwokat.
Tłumaczy też, że nie daje wcale sposobu na to, jak przechytrzyć sędziego podczas rozprawy, a jedynie wskazówki, jakie argumenty mają znaczenie w danej sprawie. Uważa też, że choć na stronie są dane teleadresowe jego kancelarii, nie łamie zakazu reklamy ani żadnego z punktów kodeku etyki.
– Gdybym miał choć cień wątpliwości w tej sprawie, nigdy bym nie pisał blogów – zapewnia.
Jednak według prawników udzielanie tego typu poradnictwa w internecie jest nieetyczne.
– Czym innym jest pisanie o tym, jak należy rozumieć przepisy prawne, a czym innym doradzanie nieznanemu odbiorcy, jak uniknąć kary – tłumaczy Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
– Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że adwokat ten trafił do zawodu ze ścieżki pozaaplikacyjnej, co stanowi kolejny argument za nierozszerzaniem dostępu do zawodu adwokata dla osób, które nie ukończyły aplikacji adwokackiej. Podczas szkoleń aplikanckich samorząd kładzie szczególny nacisk na etykę, aby aplikanci szczegółowo ją poznawali i rozumieli. Prawnicy spoza aplikacji adwokackiej, którzy przekartkowali jedynie kodeks etyki, nie do końca rozumieją przepisy w nim zawarte – dodaje prezes Zwara.
Adwokacki kodeks etyki wyraźnie mówi, że adwokatowi nie wolno udzielać pomocy prawnej, która ułatwiałaby popełnienie przestępstwa lub wskazywałaby możliwość uniknięcia odpowiedzialności karnej za czyn, który miałby zostać popełniony w przyszłości
– Owszem, adwokat musi dołożyć wszelkich starań, aby klient otrzymał jak najbardziej korzystny dla niego wyrok, ale nigdy nie może to wykraczać poza granice prawa. Stanowią o tym wprost par. 7 i 8 kodeksu etyki – dodaje prezes NRA, który po tym, jak zapoznaliśmy go z treścią blogów mec. Stelmaszczyka, zapowiedział powiadomienie rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.
Ziemisław Gintowt, dziekan warszawskiej ORA, odmówił komentowania tej sprawy.
– Jeśli dojdzie do postępowania dyscyplinarnego, to musiałbym w nim uczestniczyć, więc zajęcie teraz stanowiska byłoby niezręczne – wyjaśnił.
Suchej nitki na działaniach młodego prawnika nie zostawia natomiast mec. Andrzej Michałowski. I punktuje nieetyczne zachowania kolegi po fachu: udzielanie porad w internecie bez identyfikowania klienta; powoływanie się na specyficznie definiowane doświadczenie sędziowskie („wiem, jak podejść sędziego, sam nim byłem”); sugerowanie, że wymierzanie sprawiedliwości sprowadza się do gry pozorów, kłamstw i kłamstewek; nieukrywana akceptacja dla nagannych zachowań.
– A na koniec wywoływanie wrażenia gwarancji sukcesu. Gdybym nie zobaczył, nie uwierzyłbym, że to wszystko można zmieścić na jednej stronie internetowej adwokata – łapie się za głowę mec. Michałowski.
Możesz grzeszyć do woli i tak cię wybronię: adwokat nie może tak nęcić potencjalnych klientów – zaznacza prawnik, podkreślając, że to zachowanie haniebne, bo adwokaci zapewniają klientom szansę wykazania swoich racji w uczciwym procesie i doradzają, jak postąpić zgodnie z prawem i jakie będą konsekwencje, jeżeli zachowanie klienta odbiegło od kanonu prawa.
– Nie grypsujemy z klientami, zamiast podejmować się ich obrony. Kto o tym nie pamięta, przestaje być adwokatem, staje się natomiast podżegaczem. Jeszcze większą grozą napawa myśl, że wcześniej przez kilka lat wydawał on wyroki w imieniu Rzeczpospolitej. Wówczas też sprawiedliwość traktował jak grę w klasy, czy zaczął tak rozumować po zmianie koloru żabotu? – zastanawia się Michałowski.



Nęcenie na togę

Przestrzegania zasad etyki i nieskazitelnego charakteru wymaga się zarówno od adwokatów, jak i od sędziów. Artykuł 57i par. 1 ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 z późn. zm.) stanowi: „przy ocenie kwalifikacji kandydata na wolne stanowisko sędziowskie uwzględnia się predyspozycje osobowościowe kandydata do zawodu sędziego oraz przestrzeganie zasad etyki wykonywanego zawodu”.
– Etyki sędziowskiej ten pan nie może naruszyć, bo nie jest sędzią. Nie istnieje status „były sędzia” i nie można odnosić do sędziów zachowań ludzi, którzy służbę sędziowską porzucili. Środowisko sędziowskie za ich zachowania nie odpowiada, nie ma na nich wpływu i nie może się za nich tłumaczyć, oni zaś nie są już sędziowskimi zasadami związani – mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Powoływanie się na to, że kiedyś był sędzią, ma być rodzajem reklamy dla nieświadomych. A on wcale nie jest z tej racji lepszy od innych adwokatów – dodaje sędzia Strączyński i przypomina, że adwokat jest powołany do obrony człowieka, który przestępstwo już popełnił. Natomiast doradzanie, zwłaszcza publiczne, jak postępować, aby całkowicie lub częściowo uniknąć kary za przestępstwo jeszcze niedopełnione, wykracza poza rolę adwokata, bo może do popełniania przestępstw zachęcać.
– Adwokat i radca prawny natomiast mają świadczyć usługi prawnicze dla swoich klientów, a nie pouczać społeczeństwo, jak bezkarnie omijać czy łamać prawo – podkreśla prezes Iustitii.

Pułapki sieci

Przypadek mec. Stelmaszczyka skłania też do ponownego postawienia pytań o to, na co profesjonalni pełnomocnicy mogą sobie pozwolić w internecie. Gdzie kończy się zwiększanie świadomości prawnej społeczeństwa, a odkąd zaczyna się zwykłe reklamowanie swoich usług (czego adwokatom robić nie wolno).
– Samo prowadzenie bloga prawniczego nie jest zabronione. Jednak powinno się ono ograniczać do tłumaczenia zawiłych dla laika przepisów prawnych. Blog może być formą współtworzenia pewnej kultury poprzez opisywanie anegdot sądowych, kazusów prawniczych czy spraw precedensowych. Tego typu komunikacja wręcz spełnia rolę edukacyjną w społeczeństwie – zaznacza Andrzej Zwara.
Osobnym problemem jest samo udzielanie porad prawnych przez internet. Te – jak przypomina mecenas Michałowski – co do zasady powinny być udzielane w taki sposób i w takich okolicznościach, aby zachować w tajemnicy nie tylko ich treść, ale nawet sam fakt ich udzielenia.
– W wielu krajach za usługę adwokata nie wolno płacić kartą kredytową. Właśnie po to, żeby nie można było ustalić nawet godziny, w której klient odwiedził adwokata. W internecie trudno o zachowanie tajemnicy, odpowiedniego charakteru usługi czy poczucia komfortu klienta. Dlatego jeżeli udziela się porad w sieci, to po zidentyfikowaniu pytających. Temu służą odpowiednie programy i zakładki na stronach internetowych – opowiada prawnik i dodaje, że brak identyfikacji klienta może prowadzić do poważnych kłopotów dla samego adwokata.
Ten nie może mieć bowiem potem pewności, czy np. nie występuje przeciwko osobie, której wcześniej udzielił porady. Lub też czy poradą nie pomaga komuś, z kim jego własny klient ma konflikt interesów.
– Pozorna anonimowość w sieci daje złudzenie, że słowa w niej użyte mniej znaczą. A tak przecież nie jest, i to może być szczególnie niebezpieczne dla adwokatów aktywnych w internecie. I dla ich klientów – pointuje mec. Michałowski.

Adwokatowi nie wolno udzielać pomocy prawnej, która ułatwiałaby popełnienie przestępstwa

Moralności nie można się nauczyć z książek
Prof. Ewa Łętowska była rzecznik praw obywatelskich
Nie można występować jednocześnie w dwóch kapeluszach. Albo buduje się swoją pozycję na reputacji byłego sędziego, i wtedy cała ta retoryka nie przystoi, albo na reputacji cwaniaka – adwokata w amerykańskim stylu. Opisany prawnik swoim zachowaniem podważa zaufanie do obydwu tych kapeluszy – sędziowskiego i adwokackiego. To, co ujdzie czasem u adwokata, jest niedopuszczalne u sędziego, nawet byłego. Widać ten człowiek nie miał się gdzie tego nauczyć. Bo etyka nie jest czymś, co można przysposobić sobie, jak każdy materiał z książki czy wykładu. Takimi rzeczami się nasiąka. Od tego ma się mistrza, by m.in. obserwować, jak się zachowuje, czy nie ma u niego rozdźwięku pomiędzy deklaracją a zachowaniem. To jest kwestia pewnej klasy, a w tym całym zachowaniu właśnie klasy zabrakło. Współczuję środowisku sędziowskiemu, że takiego gbura wychowało.