Rzecznik praw obywatelskich ostrzega, że zamykanie ludzi w areszcie za bagatelizowanie organów państwa narusza konstytucję i z pewnością nie spodoba się w Strasburgu.
Czym innym jest lekceważenie, a czym innym znieważanie. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich należy te dwa pojęcia oddzielić grubą kreską. I dlatego prof. Irena Lipowicz złożyła wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie przez sędziów konstytucyjnych, że art. 49 par. 1 kodeksu wykroczeń narusza wolność wyrażania poglądów, zagwarantowaną zarówno przez ustawę zasadniczą, jak i Konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Dz.U. z 1993 r. nr 61, poz. 284).

Sięgnąć do słownika

Zakwestionowany przepis stanowi, że za demonstracyjne okazywanie lekceważenia narodowi polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom w miejscu publicznym można dostać karę pieniężną, a nawet trafić do aresztu. To zaś – zdaniem rzecznika praw obywatelskich – przesada.
Co innego przestępstwo publicznego znieważenia konstytucyjnego organu, za które można trafić za kratki nawet na 2 lata, a jeżeli czyn dotyczy prezydenta, to nawet na 3 lata. Tych zasad RPO nie kwestionuje. Uważa jednak, że należy zdawać sobie sprawę z zasadniczej różnicy znaczeń tych pojęć. Demonstracyjne lekceważenie to bowiem nic innego jak okazywanie czynem, gestem czy słowem pogardliwego stosunku do czegoś, jego bagatelizowanie.
Znieważenie oznacza zaś działanie większego kalibru. Chodzi tu bowiem o zachowanie obraźliwe czy hańbiące. – Lekceważenie jest niejako mniej dolegliwą w swych skutkach formą znieważenia – wyjaśnia RPO w uzasadnieniu wniosku. Dodaje, że w jej przekonaniu może się zacierać granica nie tylko pomiędzy przestępstwem a wykroczeniem, lecz także pomiędzy czynami zabronionymi w art. 49 k.w. a sferą wolności słowa.

Kara za poważne czyny

Zdaniem Ireny Lipowicz karanie za lekceważenie narusza wolność słowa. A ta jest jednym z fundamentów społeczeństwa demokratycznego i może być realizowana w każdej formie i każdych okolicznościach. TK 7 lat temu (wyrok z 23 marca 2006 r., sygn. akt K 4/06) podkreślił, że swoboda wypowiedzi jest jednym z fundamentów społeczeństwa demokratycznego, warunkiem jego rozwoju i samorealizacji jednostek. Nie może ona ograniczać się wyłącznie do poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe czy obojętne.
Takie stanowisko prezentuje nie tylko nasz TK, lecz także trybunał w Strasburgu. Oba zastrzegają jednak, że wolność ta nie ma charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniu, np. ze względu na bezpieczeństwo państwa, porządek publiczny, moralność publiczną albo prawa i wolności innych osób. W przypadku lekceważenia takie ograniczenia są jednak – zdaniem RPO – nieuzasadnione.
Karanie za lekceważenie organów państwa nie jest konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa kraju. – Takie zachowania powinny się mieścić w dozwolonej krytyce, nawet jeżeli obrażają, oburzają lub budzą niepokój państwa bądź jakiejkolwiek grupy społeczeństwa – przekonuje Lipowicz.
I tak we wrześniu ub.r. 11 kibiców Jagiellonii musiało zapłacić na podstawie tej regulacji kary grzywny za przyśpiewki podczas meczu „Donald, matole...” oraz hasła „Precz z komuną”. Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że kibice są winni demonstracyjnego okazywania lekceważenia konstytucyjnym organom RP poprzez wykrzykiwanie obraźliwych treści dotyczących prezesa Rady Ministrów.
Lipowicz zauważa, że takie zasady nie odpowiadają dzisiejszym standardom wolności słowa.

Sprzeczne opinie

– Rzecznik ma rację. Treść tego przepisu może prowadzić do tłumienia krytyki, tym bardziej że pojęcie lekceważenia jest nieprecyzyjne – uważa prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Innego zdania jest adwokat Andrzej Michałowski.
– Usunięcie zakwestionowanego przez rzecznika przepisu zakłóci logikę wykroczeń, ponieważ pozostanie w kodeksie przepis przewidujący np. karę aresztu za zakłócanie spokoju czy spoczynku nocnego – zauważa.
Dodaje, że jeżeli rozważamy zmiany, to powinny być one systemowe, aby nie wyszczerbiać ochrony porządku publicznego przewidzianej w kodeksie wykroczeń.
Termin rozprawy w TK nie został jeszcze wyznaczony.
RPO zakwestionował tylko par. 1 art. 49
Paragraf 2 mówi, że tej samej karze podlega ten, kto narusza przepisy o godle, barwach i hymnie RP. I taką sprawą zajmował się 2 lipca br. Sąd Najwyższy, (sygn. akt III SK 42/12) potwierdzając, że orzeczona przez sądy kara 471 tys. zł dla stacji TVN za znieważenie flagi państwowej w programie Kuby Wojewódzkiego jest odpowiednia. Goście Wojewódzkiego włożyli miniaturki polskich flag w atrapy psich odchodów. SN uznał, że godło, barwy i hymn objęte są szczególną ochroną. Każdy obywatel Polski, wszystkie organy państwa, a także m.in. stacje telewizyjne mają obowiązek traktować je z czcią i szacunkiem.
– Dla Polaków flaga to nie są dwa zszyte kawałki materiału. To jest dla nas poważna sprawa – podkreśla adwokat Jerzy Naumann.
Dodaje, że takie zachowanie to kwestia sięgająca istoty poczucia wspólnoty narodowej, która jest przecież fundamentem istnienia państw.