Nowy minister sprawiedliwości nieoczekiwanie wycofał wniosek o wpisanie projektu o konsultacjach publicznych do wykazu prac rządu. Czy to oznacza, że rezygnuje z projektu?
– To zły sygnał – nie kryją rozczarowania przedstawiciele organizacji społecznych. Dla nich to znak, że w resorcie sprawiedliwości konsultacje ze środowiskiem społecznym są traktowane jak zło konieczne.
Projekt założeń ustawy to dziecko poprzedniego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Miał on ambicje zreformowania rządowej legislacji i ustalenia na poziomie ustawy prawa obywateli do uczestniczenia w procesie tworzenia prawa. Pomysł nie miał szczęścia. Najpierw minister popełnił błąd proceduralny – przedstawił projekt do konsultacji, jednocześnie przedstawiając go zespołowi do spraw programowania prac rządu, który filtruje pomysły ministrów. Stanowiło to w opinii szefa Rządowego Centrum Legislacji „naruszenie obowiązujących wszystkich członków rządu procedur”.
Poza tym pomysł Gowina był alternatywą dla koncepcji reformy legislacji, nad którą pracują RCL, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i Ministerstwo Gospodarki. Resort sprawiedliwości chciał regulacji procesu legislacji na poziomie ustawy. Konkurencyjny pomysł optuje za miękkim prawem – czyli rozstrzygnięciem wszystkiego w regulaminach, programach itp. Kładzie też duży nacisk na dobre praktyki.
Do samej dymisji w resorcie sprawiedliwości trwały prace nad nowymi przepisami pod okiem Mirosława Barszcza, doradcy Gowina. Uczestniczyli w nich przedstawiciele różnych środowisk i organizacji społecznych. Mimo zabiegów projekt nigdy nie został wpisany do wykazu prac rządu.
– To jedyna udana inicjatywa poprzedniego ministra. Proobywatelska. Szkoda, że nie znalazła poparcia u nowego ministra. Liczę, że może trafi do parlamentu jako projekt poselski – mówi Monika Krywow, przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Dla niej krok ministra Biernackiego jest symptomatyczny.
– Mam wrażenie, że pomija się partnerów społecznych, którzy są, powiedzmy, „mniej spolegliwi”, jak np. w przypadku prac nad ustawą o pracownikach sądów i prokuratury, gdzie do zespołu nie powołano przedstawicieli naszej organizacji i dopiero interwencja doprowadziła do możliwości uczestnictwa w tych pracach – tłumaczy Monika Krywow.
– Jeśli rząd nie chce niczego z nikim konsultować, to nikt go do tego nie zmusi. Do konsultacji musi być wola polityczna. A tej brakuje. Tak odczytuję krok nowego ministra sprawiedliwości – ocenia sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Rozczarowania nie kryje także Fundacja Batorego, której przedstawiciele uczestniczyli w pracach nad nową ustawą o konsultacjach.
– Inicjatywa MS rodziła nadzieję, że uda się przynajmniej do pewnego stopnia uporządkować proces stanowienia prawa i otworzyć go na udział obywateli – uważa Grażyna Kopińska, ekspert Programu Odpowiedzialne Państwo (dawniej Przeciw Korupcji) Fundacji Batorego.
I mimo że według niej projekt miał kilka kontrowersyjnych rozwiązań i wymagał dalszych prac, to była to jednak pierwsza inicjatywa rządowa zmierzająca do ustawowego uregulowania procesu tworzenia prawa oraz konsultacji publicznych.
Czy przepisy opracowane przez ministra Gowina trafią do kosza? Wszystko wskazuje, że nie.
– Zdecydowanie będę kontynuował prace nad tym projektem. Powstał w Sejmie specjalny zespół, który będzie się tym zajmował. Transparentność procesu stanowienia prawa to jeden z najważniejszych warunków deregulacji – mówi poseł Jarosław Gowin.
Prace nad projektem pilotuje Mirosław Barszcz.
– Mam za zadanie doprowadzić do zakończenia pisania projektu ustawy do końca czerwca i co do mnie należy – zostanie zrobione – zapewnia Barszcz.
Będę kontynuował prace nad tym projektem – zapewnia DGP Jarosław Gowin