Ostrzeganie przed wpuszczeniem radców prawnych do sądów karnych osadza się na niesprawdzonych, populistycznych argumentach. To ślepa uliczka - Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, w wywiadzie dla DGP stwierdził, że „wiele czasu upłynie, nim ktokolwiek rozsądny potrzebujący obrońcy uda się po pomoc do kogoś innego niż adwokat”. Słowa te padły w kontekście nowelizacji procedury karnej, która zakłada umożliwienie radcom prawnym bycie obrońcami w sprawach karnych.

Dokładnie takiej samej retoryki używała NRA, kiedy w latach 1997 i 2005 radcowie prawni otrzymywali kolejne kompetencje zawodowe. Rynek i klienci pokazali, że nie było z tym najmniejszego nawet problemu. Radcowie prawni to doskonali specjaliści i jestem pewien, że ten czarny scenariusz kreślony przez prezesa NRA nie będzie miał miejsca. Straszenie radcami prawnymi to ślepa uliczka, która wynika z niesprawdzonych, populistycznych argumentów. Należy przy tym pamiętać, że Polska jest na ostatnim miejscu spośród 31 europejskich krajów zrzeszonych w CCBE (Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy) pod względem dostępu do pełnomocnika w obronach karnych. Na jednego adwokata przypada w Polsce 3100 osób, a europejska średnia to 488. Przegrywamy tu w stosunku 6:1! W interesie społecznym jest zatem wyrwanie naszego kraju z peryferii cywilizowanej, prawniczej Europy.

Czy jednak umożliwianie radcom prowadzenia obron w sprawach karnych nie jest uszczęśliwianiem ich na siłę? Mogą już dziś przecież wpisywać się na listę adwokatów, czego nie robią zbyt często.

Tu dostrzegam dwa aspekty. Pierwszy to fakt, że adwokatura sama już uznaje nasze kompetencje do obron karnych – tak ochoczo zapraszając nas w swoje szeregi. Nie rozumiem jednak, dlaczego profesjonalny prawnik, który chce być radcą prawnym, musi nagle zostawać adwokatem tylko z tego powodu, że klient, z którym dotychczas współpracował, ma sprawę karną. To kuriozalna sytuacja, która jest na rękę tylko jednemu samorządowi. Czas skończyć z tą fikcją i pozwolić radcom prawnym na normalne funkcjonowanie na rynku usług prawnych. To przecież powinna być kwestia wolnego rynku i wyboru klientów.

Jak odnosi się pan do wypowiedzi mec. Zwary, że korporacja radcowska w tej dyskusji „zaprezentowała wyjątkowy koniunkturalizm”?

Trudno mi komentować tego typu niezrozumiałe argumenty. Cóż, doczekaliśmy czasów, w których niepodzielanie opinii adwokatury nazywane jest koniunkturalizmem. Jak to się ma do swobody działań samorządów? Czy każde sprzeczne z linią NRA zachowanie samorządu radcowskiego można nazwać w ten sposób? Tego typu wypowiedzi są po prostu dziwne. Adwokatura straszy, że zaskarży nowelizację k.p.k. do Trybunału Konstytucyjnego. I zapewne tak zrobi. Jestem jednak pewien, że proponowane zmiany są zgodne z konstytucją, a informacja ta to kolejny element zastraszania polityków odpowiedzialnych za wprowadzenie korzystnych dla Polaków zmian na rynku usług prawnych.

Czy danie radcom uprawnień obrończych nie jest drogą do połączenia zawodów? Co będzie jeszcze różnić przedstawicieli obu samorządów?

Samorząd radców prawnych stanowczo wypowiedział się już w tej kwestii – wskazując, że ewentualne połączenie korporacji musi zyskać akceptację obu samorządów. Dziś, jak sądzę, takie rozwiązanie nie znajdzie akceptacji. Nie wolno nam zapominać, że radcy prawni mogą wykonywać swoje obowiązki na innych zasadach niż adwokaci. I to będzie ta podstawowa różnica dzieląca oba zawody. Choć słyszę – szczególnie ze strony młodych adwokatów, że możliwość wykonywania zawodu na podstawie umowy o pracę jest dla nich dobrym rozwiązaniem. Kto wie, może w przyszłości władze adwokatury – wsłuchując się w głos swoich członków – wystąpią z takim postulatem? W Europie są przykłady takich rozwiązań. Wtedy bez wątpienia już nic nie będzie nas dzieliło.

Adwokaci podnoszą też, że nie do końca jest jasne, skąd kluczowy w kwestii uprawnień radców art. 82 k.p.k. znalazł się w nowelizacji, nie było go w pierwotnych założeniach. Czy nie jest on wynikiem lobbingu radcowskiego?

To przede wszystkim wynik lobbingu społeczeństwa, które oczekuje korzystnych zmian na rynku usług prawnych; zmian, które zakończą niezrozumiały monopol jednej korporacji. Przypomnę tylko, że dziś blisko 15 tys. radców prawnych zdało już identyczny do adwokackiego państwowy egzamin z prawa karnego. Jaki jest zatem racjonalny powód, dla którego ci właśnie profesjonaliści mają nie wykonywać tych obowiązków? Jest nim tylko sprzeciw działaczy NRA, nic więcej. Nasz pogląd w sprawie obron karnych jest publicznie znany od kilku lat. Jak każdy samorząd zawodu zaufania publicznego mamy obowiązek z urzędu przekazywać uchwały naszych organów stosownemu ministerstwu. Również te, w których zawarty był pogląd KRRP w przedmiotowej sprawie. Wszystkim była również znana uchwała ostatniego radcowskiego zjazdu. Czy to jest lobbing? Tu zdecydowanie różnimy się z adwokaturą.

Tę różnicę zaprezentował pan w liście do przewodniczącego komisji nadzwyczajnej, mocno krytykując działania lobbingowe adwokatury. Dlaczego?

Nie chodzi nam o to, że adwokatura zatrudniła lobbystę – to normalna procedura w państwie demokratycznym. I nigdy nie było z mojej strony o to zarzutu. Protestowałem i nadal ostro protestuję przeciwko stylowi jego uprawiania. Ja rozumiem lobbing jako rzeczowe, pragmatyczne, zgodne z prawdą przedstawianie swoich argumentów. W tym przypadku mamy do czynienia z jego dotąd nikomu chyba nieznaną odmianą, która zasadza się na czynnym obrażaniu wszystkich za wyjątkiem adwokatury, uczestników debaty na temat zmian w k.p.k. Szermowanie tego typu skrajnymi słowami jest mojemu środowisku obce – stąd moja zdecydowana reakcja. Jestem przekonany, że od takiego stylu uprawiania publicznej debaty zawody zaufania publicznego powinny się stanowczo odżegnywać. Inaczej o zaufaniu nie będzie mowy.