W walce o zamrożone w ubiegłym roku płace sędziowskie jak na razie jest 1:0 dla rządu. Po 13 czerwca ten wynik może jeszcze wzrosnąć.
Najważniejsze argumenty przeciwko zamrożeniu płac sędziowskich w 2012 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Płace sędziów, zgodnie z ustawą – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427), miały być powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Pod koniec 2011 r. Sejm uchwalił jednak ustawę okołobudżetową, która zawieszała tę zasadę na rok 2012. Uzasadnieniem był kryzys. Zmiana nie została skonsultowana ze środowiskiem sędziowskim, a oliwy do ognia dolewał ówczesny minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin, który w wywiadzie dla DGP stwierdził, że sędziowie w obliczu kryzysu muszą być gotowi do poświęceń.
To nie spodobało się m.in. I prezesowi Sądu Najwyższego, który zakwestionował ustawę okołobudżetową przed Trybunałem Konstytucyjnym.

Spodziewana porażka

Z wnioskiem I prezesa SN trybunał uporał się w grudniu zeszłego roku (sygn. akt K1/12) i nie podzielił jego argumentów. Co więcej, sędziowie podkreślili, że w tym przypadku na pierwszym miejscu stawiają równowagę budżetową państwa ponad innymi wartościami konstytucyjnymi.
Mimo to 13 czerwca TK będzie musiał wrócić do sprawy sędziowskich wynagrodzeń. Odpowie na połączone pytania prawne sądów rejonowych, do których wpłynęły sędziowskie pozwy o wyrównanie uposażeń za 2012 r. Są to Sąd Rejonowy Poznań – Grunwald i Jeżyce V Wydział Pracy oraz Sąd Rejonowy w Gliwicach VI Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Trybunał musi to zrobić, gdyż zakres pytań jest szerszy niż wniosku I prezesa SN. W zakresie, w jakim jednak powielają one tamte wątpliwości, postępowanie zostanie umorzone.
– Przypuszczam, że TK orzeknie zgodność zamrożenia płac z konstytucją, ale dziś za wcześnie, by się wypowiadać – mówi Stanisław Dąbrowski, I prezes Sądu Najwyższego.

Treść pytań

Wśród artykułów konstytucji, które zdaniem pytających sądów mogły zostać naruszone przez art. 22 ustawy okołobudżetowej, są m.in. art. 10 ust. 2, art. 186 ust. 1 oraz art. 187 ust. 4, a to z tego powodu, że nie zwrócono się o zaopiniowanie skarżonego przepisu do Krajowej Rady Sądownictwa.
Podnosząc ten argument, sądy powołały się na wyrok TK w sprawie sygn. akt K 39/07, w którym przypomniano, że „Krajowa Rada Sądownictwa jako organ konstytucyjny stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów (art. 186 ust. l konstytucji, określający ustrojową pozycję KRS). Emanacją tej ustrojowej pozycji jest wskazana expressis verbis zdolność inicjowania w takich sprawach abstrakcyjnej kontroli konstytucyjnej (art. 186 ust. 2 konstytucji) ustaw dotykających niezależności sądów i niezawisłości sędziów”.
– Liczymy, że nie nastąpi nagła zmiana orzecznictwa w tym zakresie, bo doprowadziłaby do sytuacji, w której konstytucyjny organ w postaci Krajowej Rady Sądownictwa zostałby pozbawiony swych konstytucyjnych uprawnień przez Trybunał Konstytucyjny. To byłby precedens nie do pogodzenia z demokratycznym państwem prawa – podkreśla Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu, który również złożył pozew o wyrównanie wynagrodzenia.
Ponadto sądy pytające zarzuciły ustawie okołobudżetowej brak konsultacji z I prezesem SN, a tym samym naruszenie art. 10 ust. 2 i art. 183 ust. 2 konstytucji.
– Wątpliwości, które pozostały TK do rozpatrzenia, są dużo słabsze od tych, które pojawiły się we wniosku I prezesa SN. Można się więc z niemal stuprocentową pewnością spodziewać, że również 13 czerwca sędziowie poniosą porażkę – wskazuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Opuszczeni w walce

Sędziowie stracili też bardzo ważnego sprzymierzeńca w osobie prokuratora generalnego. O ile bowiem Andrzej Seremet popierał wniosek I prezesa SN i wówczas domagał się uznania zamrożenia płac za niekonstytucyjne, o tyle teraz nie dopatrzył się już niezgodności z ustawą zasadniczą. W obecnym stanowisku wskazuje, że art. 22 ustawy okołobudżetowej (Dz.U. z 2011 r. nr 291, poz. 1707) nie narusza żadnego spośród wymienionych w pytaniach prawnych sądów artykułów ustawy zasadniczej.
Co więcej, w składzie TK, który ma obradować 13 czerwca, nie ma już Mirosława Granata oraz Wojciecha Hermelińskiego. A właśnie ci dwaj sędziowie nie zgodzili się z grudniowym orzeczeniem i złożyli do tamtego wyroku mocne zdania odrębne.
– Argument związany z równowagą budżetową w danej sprawie jest dla mnie nieprzekonujący. Nie chodzi o to, że bagatelizuję znaczenie tej wartości. Chodzi o to, że prawodawca posługuje się nim nierzetelnie. Mrożąc płace sędziowskie, jednocześnie podnosi płace innych grup (na skalę przekraczającą znacznie koszty regulacji płacy sędziów) – przekonywał Mirosław Granat.
Z kolei Wojciech Hermeliński podkreślił, że „konieczność uchwalenia art. 22 i art. 23 ustawy okołobudżetowej nie została w toku procesu legislacyjnego ani szczegółowo uzasadniona, ani zanalizowana na tle innych możliwych do zastosowania rozwiązań, które nie dotyczyłyby wynagrodzeń sędziowskich. Stanowi to – moim zdaniem – naruszenie zasady prawidłowej legislacji w sferze wynagrodzeń sędziowskich (art. 2 w związku z art. 178 ust. 2 Konstytucji)”.
W składzie, który ma orzekać za tydzień, ponownie znalazł się za to Andrzej Rzepliński, prezes TK, który 9 kwietnia podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK deklarował, że trybunał powinien uwzględniać w swoim orzecznictwie stan finansów państwa, bo gospodarka dołuje i spadają dochody budżetu.
– Mając w pamięci dyskusje po poprzednim wyroku, zastanawia mnie, że w składzie, który ma orzekać 13 czerwca, znów jest prezes TK – dodaje Bartłomiej Przymusiński, prezes poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
I przypomina, że już przy poprzednim wyroku były wątpliwości co do bezstronności prof. Andrzeja Rzeplińskiego, gdyż opiniował on kontrowersyjny przepis na etapie projektu na wniosek ministra finansów. I uznał proponowane rozwiązanie za dopuszczalne.
Nadmieńmy, że o tym, kto będzie daną sprawę rozpatrywał, decyduje prezes TK.

Ścieżka zagraniczna

Sami zainteresowani również nie spodziewają się zwycięstwa. Nie zamierzają jednak składać broni. Po wyczerpaniu ścieżki krajowej będą składać pozwy przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
– Nie chcę uprzedzać faktów, nadal bowiem liczymy na gwarancje konstytucyjne. Jednak jeżeli dojdzie do stworzenia precedensu – w postaci uznania braku póki co obligatoryjnej opinii Krajowej Rady Sądownictwa – jako zgodnego z konstytucją, będziemy rozważali powołanie się na przepisy dotyczące zakazu nadużycia praw, w tym prawa do bezstronnego sądu oraz gwarancje dotyczące niezawisłego sądu – zapewnia Rafał Puchalski.
Chodzi tutaj o brak niezależności sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ci bowiem wybierani są przez Sejm, a kandydatów na to stanowisko przedstawia co najmniej 50 posłów lub Prezydium Sejmu.
– To chyba zbyt mocny zarzut. To prawda, że powoływanie sędziów Trybunału Konstytucyjnego jest skalane polityką, ale są jednak wybierani na 9 lat i nie mogą być wybrani ponownie, a to bardzo umacnia ich niezależność i daje gwarancję niezawisłości – studzi Stanisław Dąbrowski.
Pomysł sędziów nie podoba się również Markowi Chmajowi.
– Gdyby ETPC przychylił się do takiej argumentacji polskich sędziów, to oznaczałoby, że wszystkie wyroki TK należałoby unieważnić, ponieważ zostały wydane przez członków TK chodzących na postronku Sejmu – ironizuje prof. Chmaj.
Zanim jednak sędziowie ruszą po sprawiedliwość do Strasburga, to muszą wyczerpać całą krajową drogę sądową. A to oznacza, że będą musieli poczekać, aż sądy pracy – na podstawie wyroku TK – umorzą postępowania w ich sprawie. A później złożyć apelacje.
– Dopiero gdy wyroki sądów odwoławczych staną się prawomocne, sędziowie będą mogli składać skargi do ETPC – tłumaczy Marek Chmaj.