Ustawa obywatelska miała zatrzymać reformę sądów Gowina, ale pewnie sama zostanie zatrzymana przez weto prezydenta.
Weto wobec ustawy obywatelskiej dotyczącej sądów i jednoczesne przedstawienie własnego projektu – taki wariant rozważa prezydent Bronisław Komorowski.
– Celem projektu byłoby wprowadzenie wytycznych dla ministra sprawiedliwości w sprawie likwidacji sądów, by nie miał w tej kwestii całkowitej dowolności. Kryteriami powinny być liczba mieszkańców podlegających danemu sądowi rejonowemu i liczba spraw w podstawowych wydziałach – mówi Krzysztof Łaszkiewicz, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
Prezydent mediował wcześniej między PO a PSL, proponując przyjęcie takich kompromisowych kryteriów w ustawie obywatelskiej, promowanej przez ludowców. Ale do porozumienia nie doszło. PSL razem z opozycją uchwaliło projekt obywatelski przywracający 79 małych sądów rejonowych zlikwidowanych przez ministra Gowina. W tym tygodniu ustawą ma się zająć Senat. – Wszystko wskazuje na to, że zostanie odrzucona w całości – mówi szef senackiego klubu PO Marek Rocki. PSL liczy jednak, że uda się przekonać do niej kilku senatorów z Platformy. Jednak nawet gdyby się to nie udało i Senat ją odrzuci, to opozycja z ludowcami ma wystarczającą liczbę głosów, by ustawę uchwalić ponownie w Sejmie.
To oznacza, że tak czy inaczej trafi ona do decyzji prezydenta. A w takim przypadku, jak wynika z opinii ministra Łaszkiewicza, jej wysłanie do Trybunału Konstytucyjnego jest mało prawdopodobne, za to weto owszem. Trybunał mógłby bowiem nie mieć podstaw do jej odrzucenia.
Ustawa obywatelska, by odwrócić reformę Gowina, wymienia z nazwy wszystkie sądy i ich siedziby w Polsce, przywracając tych 79 zlikwidowanych przez ministra. Zdaniem konstytucjonalistów choć to nieracjonalne, to raczej z konstytucją zgodne. Taki kształt prawa oznacza jednak, że w każdym przypadku zmiany dotyczącej najmniejszego sądu rejonowego musi wypowiedzieć się Sejm. I to nie podoba się Bronisławowi Komorowskiemu.
Krzysztof Łaszkiewicz tłumaczy, że to źle, kiedy Sejm próbuje zmieniać ustawami decyzje ministra. Wchodzi bowiem w rolę rządu, czyli władzy wykonawczej. – To wyraz sejmokracji. Źle by się stało, gdyby takie inicjatywy były zgłaszane nagminnie w różnych dziedzinach życia publicznego. Prezydent będzie to brał pod uwagę, by nie tworzyć niedobrych precedensów – mówi Łaszkiewicz.
Ale nie widać, by ludowcy byli zaskoczeni takim biegiem rzeczy. I nie mówią temu nie. – Znamy scenariusz, byliśmy informowani o nim na spotkaniach z prezydentem. Jesteśmy gotowi do rozmów i kompromisu w sprawie wyznaczenia nowych zasad, na których miałyby funkcjonować sądy – mówi rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że zamiast ustawy obywatelskiej budzącej duże emocje będzie prezydencka, która przejdzie bez wielkich sprzeciwów.