Trybunał Konstytucyjny napisał projekt nowej ustawy na 139 artykułów. Ale nie uwzględnił w nim leku na największe choroby sądu konstytucyjnego: przewlekłość i niezrozumiałość uzasadnień orzeczeń.
Orzecznictwo trybunału w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Sprawniej, szybciej, taniej, lepiej – to miał być główny cel nowej ustawy o trybunale konstytucyjnym. W końcu projekt napisali sami sędziowie konstytucyjni. Okazuje się jednak, że są wątpliwości, czy te zapisy rzeczywiście usprawnią postępowanie przed TK, na co od lat narzekają prawnicy.

Liczy się czas

Dłużej nie znaczy lepiej. W przypadku rozpoznawania spraw przez TK jest wręcz przeciwnie: dłużej to gorzej. Gorzej dla uczestników postępowania, dla całego systemu sprawiedliwości i dla Skarbu Państwa, który co do zasady ponosi koszty postępowania przed trybunałem.
– Przewlekłość postępowania to jeden z najpoważniejszych problemów trybunału, który w końcu trzeba rozwiązać – podkreśla prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Na taki stan rzeczy duży wpływ ma wstrzymywanie spraw na etapie kontroli wstępnej wniosku. Dziś ta procedura – zgodnie z ustawą o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. z 1997 r. nr 102, poz. 643 ze zm.) – wygląda tak, że wniosek, pytanie prawne czy skarga konstytucyjna są kierowane do wyznaczonego sędziego w celu wstępnego rozpoznania na posiedzeniu niejawnym. Jeżeli dokument ma braki formalne, sędzia wzywa do ich usunięcia.
I właśnie na tym etapie – do wezwania do uzupełnienia braków – wnioski często są przetrzymywane nawet kilkanaście miesięcy.
– Rozumiem, że TK ma wiele spraw do rozpoznania, jednak w imieniu moich klientów chciałbym, żeby to odbywało się szybciej – wskazuje dr Łukasz Chojniak z Uniwersytetu Warszawskiego, adwokat państwa Jasków, który złożył w ich sprawie skargę konstytucyjną do TK 17 grudnia 2012 r. i wciąż nie ma żadnej informacji, co się z nią dzieje.
– Jestem za tym, żeby w nowej ustawie znalazł się przepis, zgodnie z którym zarządzenie wzywające do uzupełnienia braków formalnych może zostać wydane w ciągu 1 miesiąca od wpłynięcia do TK wniosku, pytania prawnego sądu czy skargi konstytucyjnej – podnosi prof. Chmaj.
Dodaje, że jeżeli termin by minął, należałoby wówczas przyjąć, że dokument nie zawiera braków i sprawa idzie do rozpoznania.
– Kontrola wstępna odciąża jednak trybunał. Powinien on działać szybko i sprawnie, jednak rzetelna kontrola wstępna pozwala uniknąć sytuacji, w której sędziowie TK zajmują się nie tym, czym powinni – podnosi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

W grupie raźniej

Kiedy już dojdzie do merytorycznego rozpoznania sprawy, warto byłoby, by pochylili się nad nią specjaliści: pytanie, czy koniecznie wszyscy. Pojawiły się bowiem propozycje podzielenia trybunału na dwie izby po siedmiu sędziów każda. Mogłyby być też podzielone pod względem merytorycznym, tak jak to wygląda w Sądzie Najwyższym czy Naczelnym Sądzie Administracyjnym. W przypadku zaś, gdy prezes SN uzna, że sprawa nie należy do właściwości izby, która nad nią pracuje, przekazuje sprawę do tej właściwej. Niektórzy wskazują więc, że TK mógłby zostać podzielony na izbę prawa pracy, podatków i finansów oraz drugą, ogólnoadministracyjną.
Prof. Chmaj przekonuje, że to pozwoliłoby na przyporządkowanie określonej sfery działania wyłącznie grupie wybranych sędziów, którzy zajmując się ustalonym zakresem spraw, mogą wypracować spójne orzecznictwo i wpływać tym samym na rozwój danej dziedziny prawa.
Pojawiają się też głosy, że nie ma potrzeby, by sprawy były rozpoznawane przez pełny skład 15 sędziów.
– Nie ulegajmy magii liczb: przecież wcale nie jest powiedziane, by 15 sędziów miało orzec lepiej niż siedmiu – podkreśla prof. Chmaj.
– Jeżeli to pozwoliłoby przyspieszyć rozpoznawanie spraw, warto to rozważyć – potwierdza Stanisław Dąbrowski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego.
Prawnicy przyznają, że taki podział usprawniłby działalność TK. Rozpoznanie sprawy w pełnym składzie oznacza bowiem nie tylko zebranie od dziewięciu do 15 sędziów na sali rozpraw, ale także narady w pełnym składzie i obowiązek przeczytania wielostronnicowego uzasadnienia przez każdego sędziego. A to generuje nie tylko czas, ale i koszty dla państwa.
– TK powinien rozpoznawać więcej spraw przy mniejszym nakładzie sił – dodaje prof. Chmaj.
– Nie można jednak pomijać tego, że rozpoznanie sprawy przez pełny skład gwarantuje obiektywizm rozstrzygnięcia. Jeżeli bowiem prezes by znał poglądy poszczególnych sędziów, to mógłby kierować do konkretnych osób sprawy, profilując w ten sposób rozstrzygnięcie – studzi emocje dr Piotrowski.
Projekt nowej ustawy idzie zaś w odwrotnym kierunku. Zamiast skracać, poszerza katalog spraw rozpoznawanych w pełnym składzie o takie, które sami sędziowie konstytucyjni uznają za szczególnie doniosłe, a przez to wymagające rozważenia w powiększonym gronie.

Idziemy na ilość

Kiedy już inicjator postępowania przed trybunałem dobrnie po wielu miesiącach do szczęśliwego zakończenia, czeka go na pożegnanie jeszcze jedna niespodzianka: uzasadnienie wyroku, przez które trudno przebrnąć nawet prezesowi Naczelnego Sądu Administracyjnego (na co zwrócił uwagę podczas swojego wystąpienia na Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów TK 9 kwietnia br.).
– A uzasadnienie jest bardzo ważne. Wpływa bowiem na świadomość prawnokonstytucyjną organów państwa i samych obywateli – podkreśla prof. Marek Chmaj.
Trzeba się jednak przygotować na ogół na co najmniej kilkanaście stron szczegółowego opisu stanu faktycznego. A to dopiero początek wielostronicowego wywodu prawnego.
– To jest rzeczywiście duży problem – przyznaje prezes Stanisław Dąbrowski.
Choć dodaje, że często boryka się z tym też SN i NSA.
– Istota problemu tkwi w tym, że sędziowie nie chcą pisać uzasadnień komunikatywnych, wolą bowiem uczone – zauważa.
Podkreśla, że wyrok TK powinien mieć wartość edukacyjną, a o tym trudno mówić, gdy jest problem z jego przeczytaniem ze zrozumieniem.
W pierwszym bowiem z brzegu uzasadnieniu wyroku TK z ubiegłego roku w sprawie nowelizacji ustawy o Euro 2012 (sygn. akt Kp 1/12), które ma łącznie 28 stron, sam opis stanu faktycznego kończy się w połowie strony 13, zaś w 69. stronicowym uzasadnieniu do sprawy tzw. janosikowego (sygn. akt K 14/11) opis stanu faktycznego to aż 22 strony.
– To nie ma sensu. Trybunał jest profesjonalnym sądem prawa. Ustalony stan faktyczny nie powinien mieć zatem znaczenia dla orzeczenia o zgodności lub niezgodności norm z ustawą zasadniczą – zauważa prof. Chmaj.
Proponuje, aby uzasadnienie zawierało jedynie zwięzłe przedstawienie stanowisk uczestników postępowania i wywód prawny TK.
– Zwłaszcza że od wyroku TK nie można się odwołać. Rozbudowany stan faktyczny nie ma zatem większego znaczenia – dodaje.
– Problem jest tak naprawdę trudny do rozwiązania. Sędziowie są bowiem niezawiśli, także jeżeli chodzi o uzasadnienia. Jedyne więc co pozostaje, to apelować do ich rozsądku – pointuje Stanisław Dąbrowski.
Obecnie projekt ustawy o TK jest w rękach prezydenta Bronisława Komorowskiego i czeka na decyzję, czy prezydent zdecyduje się go wnieść do laski marszałkowskiej.
Nie ulegajmy magii liczb, że 15 sędziów na pewno orzeknie lepiej niż siedmiu