Reorganizacja sądów rejonowych, dokonana w styczniu przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, budzi coraz więcej zastrzeżeń.
Sąd Najwyższy wytknął resortowi, że decyzje o przeniesieniu sędziów likwidowanych jednostek mogły zostać podpisane przez nieuprawnioną osobę. To zaś może spowodować wyrzucenie do kosza tysięcy rozstrzygnięć wydanych przez składy, w których zasiadał nieprawidłowo przeniesiony sędzia.
Podpis wiceministra
Zgodnie z art. 75 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2001 r. nr 98, poz. 1070 ze zm.) sędzia wbrew swojej woli może być przeniesiony na inne miejsce służbowe w przypadku zniesienia stanowiska wywołanego zmianą w organizacji sądownictwa lub zniesienia danego sądu lub wydziału zamiejscowego albo przeniesienia siedziby sądu. Taką decyzję wydaje jednak zawsze minister sprawiedliwości.
Z zarządzenia ministra sprawiedliwości z 31 sierpnia 2012 r. (nr 173 /12/BM) wynika z kolei, że podsekretarz stanu sprawuje stałe zastępstwo ministra co do określonego katalogu spraw. I tak wiceminister Wojciech Hajduk podejmuje decyzje: w zakresie czynności związanych z tworzeniem, znoszeniem, przekształcaniem oraz zmianą struktury wewnętrznej sądów powszechnych, w sprawach kadr sędziowskich, z wyjątkiem decyzji zastrzeżonych do wyłącznej kompetencji ministra sprawiedliwości. I to właśnie ten wiceminister podpisał dużą część z kilkuset decyzji o przeniesieniu – w tym te dotyczące pięciu sędziów bytowskiego sądu, nad którymi pochylił się w czwartek SN (sygn. akt. III CZP 3/13).
– Ktoś te decyzje musi podpisywać. Nie sposób, by kilkaset dokumentów zostało podpisanych przez ministra. Jego ustawowa kompetencja do wydania takiej decyzji może więc być scedowana na inne osoby. Nie widzę tu żadnych kontrowersji – przekonuje wiceminister Wojciech Hajduk.
I tu tkwi istota problemu, która ma zasadniczy wpływ na ważność decyzji.
– Podsekretarz stanu może bowiem złożyć podpis na dokumencie tylko wtedy, gdy nie ma w tym czasie ministra – wskazuje sędzia Rafał Puchalski, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Jednak praktyka przekazywania takich kompetencji niżej nie jest niczym nowym. Była już nawet poddawana ocenie SN (uchwała z 17 lipca 2007 r., sygn. akt III CZP 81/07). Wówczas wątpliwości budziło to, czy podsekretarz stanu może podpisać delegację sędziego do innej jednostki. SN stanął na stanowisku, że nie ma ku temu przeszkód, jednak dotyczyło to sytuacji, w której sędzia wyrażał zgodę na delegację.
– W mojej ocenie to analogiczna sytuacja – uważa wiceminister Hajduk.
Część z 324 odwołań od przeniesienia, jakie wpłynęły do SN, zawiera jako jeden z zarzutów właśnie ten, że decyzje podpisała nieuprawniona osoba. Sędziowie czekają więc na odpowiedź SN, czy resort działał zgodnie z prawem. Sprawa wróci na wokandę w połowie roku.
Procesy do kosza
– Jeżeli potwierdzi się, że decyzja została podpisana przez osobę nieuprawnioną, to będzie to miało zasadniczy skutek dla spraw rozpoznawanych przez skład, w którym zasiadał przeniesiony sędzia – wskazuje sędzia Puchalski.
W efekcie może dojść do powtarzania tysięcy procesów w całym kraju.
Zgodnie bowiem z przepisami procedury cywilnej jeżeli skład sądu orzekającego był sprzeczny z przepisami prawa, zachodzi nieważność postępowania. Podobnie w postępowaniach karnych sąd uchyla zaskarżone orzeczenie, jeżeli w jego wydaniu brała udział osoba nieuprawniona.
– W takiej sytuacji strony tych postępowań mogłyby nawet występować o odszkodowania od Skarbu Państwa za poniesione straty – dodaje sędzia Puchalski.