Prokuratura Generalna bardzo się wzbraniała przed udzieleniem informacji. Jest duża obawa przed zmianami i przed ujawnieniem patologii w strukturze organizacyjnej - twierdzi Jacek Skała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Jaki skutek może mieć przeciąganie prac nad projektem nowej ustawy – Prawo o prokuraturze, autorstwa ministra sprawiedliwości?
Podkomisja sejmowa rozpoczęła prace nad zmianami kodeksu postępowania karnego, wprowadzającymi nowy model procesu karnego, oparty na zasadzie kontradyktoryjności. Jeżeli tej nowelizacji nie będzie towarzyszyć gruntowna, zdecydowana reforma prokuratury, to zakończy się ona katastrofą. Już dziś prokuratura jest dysfunkcjonalna, a wspominane zmiany bez przebudowy prokuratury zagrożą bezpieczeństwu prawnemu państwa i obywateli. Reformy ministra Gowina były niedoskonałe, pisane w pośpiechu, ale oddać ministerstwu trzeba, że dostrzegło w ogóle problem konieczności zsynchronizowania reform procesu karnego i ustroju prokuratury.
Ministerstwo Sprawiedliwości ustaliło, że blisko 40 proc. prokuratorów nie zajmuje się prowadzeniem postępowań przygotowawczych ani występowaniem przed sądem w sprawach karnych. Jest pan zaskoczony tymi statystykami?
Znamy te badania. Można powiedzieć, że w pewien sposób je zainspirowaliśmy. To Związek zwrócił jako pierwszy uwagę na to, że około 40 procent prokuratorów nie prowadzi spraw, a duża ich część od dawna nie widziała sądowej sali, czyli nie wykonuje tego, co należy do istoty zawodu prokuratora. Dlatego takie znaczenie będą miały wyniki badań zleconych przez ministerstwo w zakresie rzeczywistego obciążenia pracą prokuratorów. Wiemy również, że Prokuratura Generalna bardzo się wzbraniała przed udzieleniem żądanych informacji i nawet zwracała się o zaniechanie badań.
O czym to świadczy?
Że jest duża obawa przed zmianami i przed ujawnieniem patologii w strukturze organizacyjnej prokuratury. Na Barskiej dominuje przekonanie, że system jest dobry, nie wymaga zmian. Razi jednak brak głębszej refleksji, co będzie po wprowadzeniu kontradyktoryjności. Wydziały organizacyjne w prokuraturach nie są nikomu potrzebne. Zajmują się sprawami ubocznymi, nieistotnymi z punktu widzenia obywatela. Produkują statystykę będącą rakiem, który od lat drąży prokuraturę. To klasyczny przykład marnotrawienia sił i środków, które powinny być wykorzystywane na walkę z przestępczością, a nie układanie tabelek.
Jak ocenia pan obecny nadzór służbowy prokuratorów? Jest efektywny?
Nadzór w prokuraturze jest fatalny. Całkowicie niemerytoryczny i niekonsultacyjny. Od dawna postulujemy likwidację albo przynajmniej znaczne ograniczenie nadzoru.
Jest niepotrzebny?
Tak. Z dwóch powodów. Pierwszy zasadniczy wiąże się z tym, że 6 lat temu przeniesiono nadzór instancyjny do sądu. To sąd teraz rozpatruje zażalenia na decyzje prokuratorskie, np. o umorzeniu śledztwa. Wtedy też zlikwidowano wydziały nadzoru. Niestety, po dwóch latach je przywrócono, pomimo że nadzór instancyjny nadal pozostaje w gestii sądów. Drugi powód jest taki, że obowiązuje obecnie zasada zakazu wydawania poleceń co do treści czynności procesowych. Po co zatem nadzór?
Ma pan pomysł, jak zagospodarować prokuratorów od nadzoru?
Trzeba ich skierować do pracy liniowej.
Jakie absurdy organizacyjne funkcjonują w obecnej prokuraturze?
Na przykład wydziały do spraw ocen okresowych, które istnieją już dwa lata, a ocen wciąż nie ma. Dopiero teraz rozpoczęły się prace nad rozporządzeniem wykonawczym w tej sprawie. Ciekawostką są także wydziały informatyczne, w których naczelnikują prokuratorzy niebędący informatykami. Szefami tych struktur powinni być znawcy od komputerów, a prokuratorzy powinni zajmować się tym, na czym się znają, czyli pisaniem aktów oskarżenia. W prokuraturach funkcjonują również kierownicy szkolenia. Było to zasadne, gdy kształcenie aplikantów odbywało się w jednostkach. Teraz zajmuje się tym Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury, a kierownicy pozostali.
Ministerstwo Sprawiedliwości ocenia, że prawie 40 proc. prokuratorów zajmuje się „szeroko rozumianym samodoskonaleniem się lub wewnętrzną, niewiążącą w konkretnych sprawach kontrolą”. Podziela pan to spostrzeżenie?
Nic dodać, nic ująć. W ministerstwie jest grupa ludzi, którzy widzą ten problem. Poddaje się ich jednak strasznym naciskom. W pracach nad projektem co chwilę, pod wpływem lobbingu, redukowano rozwiązania korzystne dla prokuratorów.