Chodzi o podniesienie z 250 do 1000 zł granicy wartości ukradzionego mienia, od którego zależy kwalifikacja prawna czynu. Kradzieże poniżej limitu stanowią wykroczenie, a przekraczające go traktowane są jak przestępstwo. Ministerstwo Sprawiedliwości, uzasadniając zmianę proponowaną w ramach pakietu nowelizacji ustaw karnych (druk sejmowy 870) przypomina, że granica ta nie zmieniła się od 1998 r., kiedy kwota 250 zł stanowiła ok 50 proc. pensji minimalnej.

Niech państwo płaci złodziejom

Jednak propozycjom sprzeciwia się branża handlowa.
– Jednym z argumentów resortu jest stwierdzenie, że koszty postępowania przekraczają wartość kradzieży o wartości 250 zł. Jeśli nie opłaca nam się ścigać przestępców, to może od razu zacznijmy wypłacać po 250 zł z budżetu państwa złodziejom za odstąpienie od kradzieży – ironizuje Waldemar Nowakowski, przewodniczący Komitetu Handlu przy Krajowej Izbie Gospodarczej.
Z danych komitetu wynika, że niewykryte kradzieże w sklepach generują rocznie od 1,5 mld zł do 2 mld zł strat, a z policyjnych statystyk wynika, że liczba kradzieży o wartości do 250 zł w ostatnich pięciu latach wzrosła czterokrotnie.
– Szacujemy, że podwyższenie kwoty, od której kradzież będzie traktowana jako przestępstwo, sprawi, że poziom strat sięgnie 4–5 mld zł rocznie – dodaje Nowakowski.
Kłopot w tym, że niezależnie od kwalifikacji prawnej czynu wykrywalność drobnej kradzieży (do 1000 zł) jest niewielka. O ile sprawca nie został złapany na gorącym uczynku lub zarejestrowany kamerą, nie są podejmowane żadne czynności wykrywcze, a postępowania są umarzane niezależnie od tego, czy jest to przestępstwo, czy wykroczenie.
Jednak zdaniem Michała Królikowskiego, wiceministra sprawiedliwości, realna groźba sankcji karnej w przypadku kradzieży jest wyższa, gdy jest ona traktowana jako wykroczenie, a nie jako przestępstwo.
– Kuriozalnie sprawcy wykroczenia kradzieży poniżej 250 zł spotykają się z bardziej zdecydowaną reakcją wymiaru sprawiedliwości niż sprawcy kradzieży od 250 do 1000 zł – wyjaśnia wiceminister i przytacza statystyki.
– W roku 2011 wszczęto 55 tys. postępowań z art. 119 kodeksu wykroczeń. Kary orzeczono w 51 tys. przypadków, w tym w 1185 przypadków karę aresztu, w 16 tys. karę ograniczenia wolności. Wśród osób skazanych na karę aresztu tylko 137 osób dostało areszt z warunkowym zawieszeniem, co stanowi 11,5 proc. – wylicza Królikowski.

Mała kradzież nie do umorzenia

W tym samym roku za przestępstwo kradzieży (w tym za tzw. przypadek mniejszej wagi)skazano 37 tys. osób, ale tylko wobec 27 tys. osób zastosowano karę pozbawienia wolności. W dodatku w 83 proc. przypadków – karę w zawieszeniu!
– Żaden spośród 4620 pechowców, którzy otrzymali bezwzględną karę pozbawienia wolności, nie dostał jej tylko za to, że popełnił przestępstwo kradzieży od 250 do 1000 zł. Drobna kradzież była jednym z czynów. W efekcie za kradzież mienia do 250 zł jest duża szansa trafienia do zakładu karnego, a za kradzież od 250 do 1000 prawie żadna – konkluduje Michał Królikowski.
Za kradzież będącą wykroczeniem grozi grzywna do 5 tys. zł. Samoistną grzywną można ukarać też sprawcę kradzieży będącej przestępstwem, ale w 2011 r. obowiązek zapłacenia kwoty wyższej niż 5 tys. zł zasądzono wobec 9 osób, oraz wobec 19 osób skazanych jednocześnie na karę więzienia w zawieszeniu.
Zdaniem resortu łagodniejsze traktowanie przez sądy kradzieży od 250–1000 zł niż kradzieży poniżej 250 zł wynika z tego, że sądy sądzące przestępstwa porównują ten czyn ze znacznie bardziej niebezpiecznymi. Dla wydziałów osądzających wykroczenia jest to jedno z najcięższych przewinień.
– Przy tym te statystyki nie uwzględniają w ogóle spraw dotyczących kradzieży o wartości niewiele ponad 250 zł, które są umarzane ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. W praktyce zdarzały się umorzenia ze względu na tę podstawę dotyczące ok. 1000 zł.
Wobec tego samego czynu o wartości 249 zł już takiej możliwości nie ma, podniesienie progu sprawi więc, że przestępstwo kradzieży do 1000 zł nie będzie umarzane – argumentuje wiceminister Królikowski.
Takie argumenty nie uspokajają handlowców.
– Co z tego, skoro zwykle grzywny są nieściągalne, bo oficjalnie złodziej nie ma żadnych dochodów lub miejsca zamieszkania. A ministerstwo zapomina o tym, że kradzież kwalifikowana jako wykroczenie nie jest wpisywana do Krajowego Rejestru Karnego. Jeśli sprawcą był pracownik sklepu lub dostawca, będzie miał czystą kartotekę, co naraża jego kolejnych pracodawców – przestrzega Waldemar Nowakowski.