Kiedy przeczytałam tekst o akcji Poczty Polskiej „Polecony do skrzynki”, w ramach której możemy zdecydować się na otrzymywanie przesyłek rejestrowanych bezpośrednio do skrzynek pocztowych, naszły mnie wątpliwości – pisze pani Maria. – Operator zawiera przecież umowę z nadawcą, a nie z odbiorcą, i to nadawca ponosi dodatkową opłatę za to, że wysyła list polecony. Tymczasem dla wygody poczty list zostawiany jest w skrzynce, czyli tak jak gdyby nie był rejestrowany. Uważam, że jest to nieuprawnione i łamie zawarte umowy. Czy mam rację? – zastanawia się czytelniczka w reakcji na naszą publikację.
Napisaliśmy o zagrożeniach płynących dla adresatów z prowadzonej przez pocztę akcji umożliwiającej otrzymywanie listów poleconych do skrzynki. Prawdą jest, że przesyłkę rejestrowaną, a taką jest list polecony, doręcza się za pokwitowaniem odbioru, ale przepisy przewidują wyjątki od tej zasady.
Listonosz zawsze może zostawić list polecony w skrzynce adresata, jeśli ten wcześniej wyrazi taką wolę w pisemnym oświadczeniu złożonym w placówce operatora pocztowego. By to załatwić, wystarczy pojawić się na poczcie z dokumentem tożsamości.
Zaznaczyliśmy, że jeśli się na to zdecyduje, może mieć problemy choćby z udowodnieniem, że danej przesyłki nie otrzymał, bo zaginęła na poczcie. Istotne jednak jest to, że zgodę na otrzymywanie listów poleconych do skrzynki można w każdej chwili odwołać.
Tym razem nasza czytelniczka pyta o prawa nadawcy w całej akcji. Jej wątpliwości nie znajdują potwierdzenia w przepisach. Wyraźnie wskazują one, że promowany w ramach akcji „Polecony do skrzynki” mechanizm jest dopuszczalny. Dlatego nadawca nie może – z jednym wyjątkiem (patrz porada eksperta) – zastrzec, by jego list polecony nie trafił do skrzynki, a jedynie do rąk własnych, bo decydująca jest w takich przypadkach wola adresata.
Należy zanaczyć, że nadawca nie ponosi żadnego ryzyka, że poprzez wrzucenie jego przesyłki rejestrowanej do skrzynki, a co za tym idzie, brak podpisu adresata kwitującego odbiór, list nie zostanie uznany za doręczony. Wszystkie terminy zaczynają bowiem biec od momentu, gdy przesyłka polecona za sprawą listonosza trafi do skrzynki.
Niektóre polecone tylko do rąk własnych
Przesyłki z instytucji publicznych to listy nadawane za zwrotnym potwierdzeniem odbioru, które nie są objęte akcją „Polecony do skrzynki”. Listonosz musi je dostarczyć do rąk własnych adresata, a jeśli nie zastanie go w domu, zostawić awizo, z którym adresat będzie musiał osobiście pofatygować się po odbiór do placówki pocztowej.
Łukasz Gołąb, asystent w Katedrze Publicznego Prawa Gospodarczego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Zgodnie z prawem pocztowym list polecony przekazany na pisemny wniosek adresata do jego oddawczej skrzynki uważa się za przesyłkę wydaną ze skutkiem doręczenia. W takiej sytuacji oświadczenie woli adresata zastępuje pokwitowanie odbioru.
Jeżeli przedstawioną powyżej sytuację, czy też szerzej, sam fakt składania przez adresatów wniosków o doręczanie przesyłek poleconych bezpośrednio do skrzynek uznać za przejaw ingerencji adresata w umowę między nadawcą a Pocztą Polską, to pamiętać należy, że jest to ingerencja w pełni dopuszczalna i akceptowana przez przepisy powszechnie obowiązującego prawa.
Jeśli jednak nadawca koniecznie chce, by list dotarł do rąk własnych adresata, musi za dodatkową opłatą wypełnić formularz opatrzony tytułem „Potwierdzenie odbioru”. Dostanie go potem jako zwrotkę, na której widnieje podpis adresata kwitującego otrzymanie przesyłki. Listy polecone z potwierdzeniem odbioru nie są objęte opisywaną akcją i w razie nieobecności adresata w domu będą awizowane.

Podstawa prawna
Art. 37 ust. 2 i 4 ustawy z 23 listopada 2012 r. – Prawo pocztowe (Dz.U. z 2012 r., poz. 1529).