Przetarg na budowę rejestru PESEL2 podzielono na cztery części. W efekcie cały kontrakt wart 71 mln zł dostała jedna firma: IBM.
Dotąd szczegóły umowy między resortem spraw wewnętrznych a światowym gigantem na stworzenie ewidencji obywateli Polski były znane z nielicznych przecieków ze śledztwa w sprawie infoafery. Dopiero kontrola Urzędu Zamówień Publicznych daje obraz mechanizmu, dzięki któremu IBM zgarnął całą pulę.
W 2008 r. Centrum Projektów Informatycznych, którym kierował Andrzej M., zdecydowało o podzieleniu na cztery części dużego przetargu na rozbudowę Systemu Rejestrów Państwowych, połączeniu ich z rejestrem PESEL działającym w gminach i stworzeniu modułu do zarządzania danymi.
Pierwsza część, obejmująca „dostarczenie oprogramowania aplikacyjnego udostępniającego dane ze zbiorów PESEL2 i Ogólnokrajowej Ewidencji Wydanych i Unieważnionych Dowodów Osobistych”, była najmniejsza. Jej koszt oszacowano na niespełna 14 tys. euro, na tyle mało, że nie podlegała ustawie o zamówieniach publicznych. Zamiast ogłaszać przetarg, 18 kwietnia 2008 r. CPI wysłało zapytania ofertowe do pięciu firm. Odpowiedziały dwie: IBM i S&T Services. Po 20 dniach CPI wybrało ofertę IBM o wartości 46 360 zł.

Centrum Promocji IBM – mówiono o Centrum Projektów Informatycznych

Jednak podpisując umowę z IBM, MSW nie zadbało, by licencja na użytkowanie aplikacji zawierała prawa do modyfikacji, a IBM nie został zobowiązany do przekazania praw autorskich do produktu. Kiedy więc w 2008 i 2009 r. ogłaszano kolejne trzy – warte dużo więcej – przetargi na rozbudowę rejestrów opartych na tej aplikacji, tylko IBM mógł je wykonać. I tak wygrywając konkurs za 46 tys. zł, IBM zagwarantował sobie prawa do całej reszty.
To był jeden z powodów wszczęcia przez CBA postępowania, w którym zatrzymano m.in. Andrzeja M. i dyrektora ds. sprzedaży IBM. Kontrolę procedury przetargowej Urząd Zamówień Publicznych zakończył w listopadzie 2012 r. Według jego oceny złamano ustawę o zamówieniach publicznych, „doszło do celowego podziału zamówienia na części skutkującego ominięciem przepisów”, a CPI działało „w celu obejścia prawa”.



Jeszcze w 2006 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn zapowiadając szacowany wtedy na ponad 200 mln zł projekt PESEL2, przekonywał, że rozbicie go na kilka przetargów zapewni bezpieczeństwo. – Mieliśmy dylemat, czy to przedsięwzięcie ma być wykonane przy pomocy jednego wielkiego przetargu, którego wykonania ma się podjąć jeden wielki wykonawca, czy ma być ono podzielone na kilka, kilkanaście mniejszych przetargów.
Dotąd w Polsce wybierano pierwszą metodę. My zdecydowaliśmy się na wybór modelu modułowego i podjęcie się roli integratora projektu – mówił Dorn. Zajęło się tym Centrum Projektów Informatycznych, powołana w 2008 r. specjalna, podległa MSWiA komórka do koordynowania informatyzacji administracji.
Jak się okazuje, podzielenie zamówienia na mniejsze przetargi nie pomogło, a wręcz stało się sposobem na obejście prawa i przejęcie całego zamówienia na system PESEL2 przez globalną korporację IBM. Bliskie związki CPI z IBM były znane w branży informatycznej od lat. Nie bez powodu skrót CPI był ironicznie rozszerzany jako Centrum Promocji IBM. Ale dopiero analiza zamówień z 2008 i 2009 r. przeprowadzona przez Urząd Zamówień Publicznych pokazuje, jak doprowadzono do tego związku.
Tak niebezpiecznego, że UZP uznał go za celowe złamanie prawa po to, by IBM przejął całe zamówienia, a Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało pod koniec 2011 r. szefa CPI Andrzeja M. oraz byłego dyrektora ds. sprzedaży w IBM, zarzucając im korupcję i ustawianie przetargów. IBM odmawia komentarza w tej sprawie. Także teraz gdy znane są szczegóły jej umów z CPI, „Big blue” – jak nazywano tę firmę w MSWiA – odpisała nam tylko lapidarnie: „Nie wypowiadamy się na temat umów zawartych z naszymi klientami”.
Wybuch tej afery pociągnął za sobą poważne konsekwencje. W jej wyniku Komisja Europejska na blisko pół roku zablokowała certyfikacje ponad 3 mld zł dotacji, z których budowane są systemy e-administracji. Wprawdzie po tłumaczeniach naszego rządu, który zapewnił, że sprawa korupcji już jest wyjaśniana i dotyczyła tylko kilku zamówień, Komisja środki odblokowała.
Ale zostaje problem z systemami, które trzeba poważnie poprawić, być może nawet tworzyć od początku. Tak jest właśnie z PESEL2, który mimo wydania na niego ponad 100 mln zł wciąż jest niedokończony. Na przykład na początku maja 2012 r., kiedy przez dwa dni nie działała weryfikacja danych dla profilów zaufanych ePUAP, powodem była właśnie awaria PESEL2.
Pod koniec 2012 r. odpowiedzialność zarówno za PESEL2, jak i pl.ID, czyli dowody biometryczne od resortu cyfryzacji, przejął z powrotem MSW, a konkretnie Centralny Ośrodek Informatyki podległy temu ministerstwu.
I jak mówi nam rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak, podjęto decyzję o wprowadzeniu istotnych zmian do sposobu realizacji tych projektów. – Zmiany mają na celu zapewnienie neutralności technologicznej systemów oraz posiadanie przez Skarb Państwa pełni majątkowych praw autorskich do systemu, co umożliwi dalszy rozwój rejestrów w przyszłości – tłumaczy Woźniak.
Czyli po prostu COI samo chce przebudowywać ten system tak, by obejść brak praw autorskich do części rozwiązań, jakie wciąż są w posiadaniu IBM.