W myśl art. 66 ust. 1 i 5 ustawy prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 1137 ze zm.) śnieg i lód trzeba usunąć z szyb, lusterka, świateł oraz tablic rejestracyjnych, nie zapominając o śniegowej czapie na dachu. Trzeba jednak uważać, by podczas samego odśnieżania nie narazić się na mandat. Kara grozi nam, gdy robimy to z włączonym silnikiem.
– Kierującego obowiązują dwa zakazy. Pierwszy dotyczy pozostawienia pracującego silnika podczas postoju na obszarze zabudowanym, za co grozi grzywna w wysokości 100 zł. Drugim przypadkiem, w którym ustawa zabrania pracy silnika, jest ten, gdy używanie pojazdu na obszarze zabudowanym wiąże się z nadmierną emisją spalin lub nadmiernym hałasem.
Wtedy kara grzywny wynosi do 300 zł, przy czym mandat wystawia się tylko za jedno wykroczenie – tłumaczy Dariusz Podleś z wydziału ruchu drogowego Komendy Głównej Policji.

300 zł grzywny grozi za używanie na obszarze zabudowanym pojazdu, które wiąże się z nadmierną emisją spalin lub nadmiernym hałasem

Działań takich zabraniają przepisy art. 60 ust. 2 i 3 kodeksu drogowego. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu może być sporządzony wniosek o ukaranie. Wówczas kierowcy grozi kara grzywny do 3 tys. zł lub kara nagany.
Policja uspokaja, że kierowca odśnieżający auto z włączonym silnikiem nie od razu zostanie ukarany.
– Najpierw trzeba przeanalizować art.1 kodeksu wykroczeń, który mówi, że wykroczenie jest wtedy, kiedy czyn jest społecznie szkodliwy, bezprawny i zawiniony. Każdą taką sytuację funkcjonariusze rozpatrują indywidualnie. Nie zawsze bowiem można usunąć z szyby oblodzenie bez włączenia silnika – mówi policjant.
Poza tym, zdaniem KGP, nie należy też karać kierowcy, który odśnieżając auto, nie oddala się od niego. Nawet w sytuacji, w której nagrzewa samochód, choć nie ma takiej potrzeby (bo auto nie jest oblodzone), policja może odstąpić od nałożenia mandatu.
– Może się okazać, że np. kierowca rozgrzewa auto, bo ma małe dziecko. Naszą intencją nie jest od razu karanie, lecz raczej upomnienie, że przepisy tego zabraniają – tłumaczy Dariusz Podleś.
Podobnie nie należy nadinterpretować przepisów zakazujących używania pojazdów w sposób powodujący nadmierną uciążliwość. Część aut jest np. wyposażona w turbinę, więc po zatrzymaniu nie wyłącza się silnika po to, by ją wychłodzić. Z kolei w samochodach ciężarowych silnik musi popracować, by zadziałał system pneumatycznych hamulców.