Skazani na porażkę – to najkrótsze określenie sytuacji firm odwołujących się od decyzji organów regulacyjnych. Wszystko przez niesprawiedliwe przepisy. Tak przynajmniej wynika z najnowszej analizy Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) – „Ograniczenia pozycji przedsiębiorców w toku postępowań odwoławczych od decyzji organów regulacyjnych wymagają zmiany”.
W swoim raporcie fundacja wskazuje, jak należy zmodyfikować obecne regulacje związane z zaskarżaniem rozstrzygnięć podejmowanych przez prezesów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urzędu Regulacji Energetyki (URE), Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Urzędu Transportu Kolejowego.

Zdyscyplinować organy

Zgodnie z prawem od decyzji wspomnianych organów regulacyjnych można się odwołać do sądu. W większości przypadków jest nim Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK) w Warszawie. Problemy zaczynają się w momencie, gdy przedsiębiorcy chcą skorzystać z tego prawa.
Odwołania wnosi się bowiem za pośrednictwem organu, który wydał zaskarżaną decyzję. Ten następnie przekazuje przygotowaną przez przedsiębiorcę apelację do sądu.
Tyle że na wypełnienie tego obowiązku nie ma ustawowo narzuconego terminu. Jeśli przepisy cokolwiek mówią w tej kwestii, to ograniczają się jedynie do lakonicznego i mało konkretnego stwierdzenia, że organy powinny to robić bez zbędnej zwłoki.
„Niezwłoczne przekazywanie odwołań stało się furtką do bezzasadnego ich przetrzymywania (...). Powoduje to, iż organ regulacyjny posiada w zasadzie nieograniczony czas na przygotowanie się do postępowania przed sądem, gdy przekaże już odwołanie od swojej decyzji” – czytamy w analizie FOR. Takie postępowanie szczególnie uderza w przedsiębiorców w sytuacji, gdy przedmiotem odwołania są decyzje z rygorem natychmiastowej wykonalności. Ich realizację może wstrzymać jedynie SOKiK, ale najpierw apelacja musi do niego trafić.
– W swojej praktyce zawodowej spotykałem się z przypadkami, w których organ przekazywał odwołanie do sądu po sześciu, a nawet ośmiu miesiącach od momentu jego otrzymania. Ma się to nijak do zasady niezwłoczności. To raczej przejaw opieszałości w działaniu – potwierdza adwokat Piotr Paśnik z Kancelarii Wierzbowski Eversheds, ekspert w dziedzinie prawa konkurencji i postępowań regulacyjnych.
Takim zarzutom stanowczo zaprzeczają same organy.
– Nasz urząd nigdy celowo nie przetrzymywał odwołań przedsiębiorców – mówi DGP Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka prasowa URE.
Jednocześnie zapewnia, że poważnie traktują nakaz, by realizować ten obowiązek niezwłocznie. Zapewnień urzędników nie sposób jednak zweryfikować, dlatego FOR proponuje, by ustanowić sztywny termin, w jakim organy będą musiały przekazywać odwołania w odpowiednie ręce.



Ulżyć przedsiębiorcom

Prawo, które łagodnie traktuje organy, jednocześnie stawia surowe kryteria przedsiębiorcom. Mają oni tylko 14 dni, by sformułować i wnieść wspomniane odwołanie od decyzji organu regulacyjnego.
– Nigdy nie spotkaliśmy się ze skargami przedsiębiorców na tę regulację – wyjaśnia Głośniewska.
Zupełnie inaczej uważają jednak eksperci FOR. „Regulacja ta ogranicza prawo do obrony, a także może naruszać konstytucyjne prawo do sądu przysługujące przedsiębiorcy” – czytamy w przygotowanej przez nich analizie.
Dodają, że jesteśmy w czołówce państw, które wyznaczyły tak krótki termin dla załatwienia opisywanej sprawy. Przykładowo Litwa daje na to 20 dni, Wielka Brytania i Austria po cztery tygodnie, Rumunia czy Szwajcaria po 30 dni, a Francja nawet dwa miesiące. By zmienić niekorzystny obraz, należałoby wydłużyć wspomniany termin właśnie do 30 dni.
– Zestawienie tych dwóch regulacji dotyczących odwołania od decyzji organów pokazuje, że daleko nam do zachowania zasady równości i poszanowania prawa do obrony. Organ, który dysponuje szeroką i profesjonalną kadrą, ma o wiele więcej czasu na przygotowanie odpowiedzi na odwołanie niż przedsiębiorca.
Ten ostatni w ciągu 14 dni nierzadko musi przejrzeć setki stron akt sprawy, a potem zdążyć odnieść się do zarzutów, co wymaga często przeprowadzenia skomplikowanych analiz ekonomicznych – mówi mecenas Paśnik.
Nasz rozmówca idzie w swoich propozycjach nawet dalej niż FOR.
– Moim zdaniem tak należałoby zmienić przepisy, by przedsiębiorca odwołanie od decyzji składał nie na ręce organu, który ją wydał, a bezpośrednio do sądu w formie pozwu. Dzięki temu udałoby się uniknąć obecnie występujących komplikacji i pominąć zbędny etap przekazywania odwołania między instytucjami – podsumowuje Piotr Paśnik.