Na stronach internetowych Urzędu Zamówień Publicznych od kilku tygodni widnieje oświadczenie potwierdzające, że szczecińska firma Rakpol została bezprawnie wpisana na czarną listę nierzetelnych wykonawców, którzy powinni być wykluczani z przetargów.
To konsekwencje prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie (sygn. akt I ACa 267/12). Mogą one się jednak okazać dużo bardziej dotkliwe dla Skarbu Państwa. Przedsiębiorca czeka na rozstrzygnięcie skargi przez Sądem Najwyższym i w razie korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia zamierza domagać się rekompensaty.
– Podjęliśmy już próbę ugodową, wstępnie proponując UZP 5 mln zł odszkodowania i 5 mln zł zadośćuczynienia. Zdaję sobie sprawę, że te kwoty mogą się wydawać duże, ale z drugiej strony jak wycenić krzywdę działającego od 30 lat przedsiębiorcy, który przez trzy lata musiał żyć z opinią nierzetelnego, bo jego firma została umieszczona na czarnej liście – mówi Piotr Mazuro, adwokat z kancelarii Mazurkiewicz Wesołowski Mazuro, która reprezentuje firmę Rakpol.
Roszczenie rzeczywiście jest bezprecedensowe, bo wynosi prawie połowę rocznego budżetu UZP. Jego prawnicy przekonują, że nie ma jednak uzasadnienia prawnego, gdyż sam wpis nie eliminuje z przetargów.
– Umieszczenie wykonawcy na liście nierzetelnych spełnia jedynie funkcję informacyjną o orzeczeniach sądów, które mogą stanowić podstawę wykluczenia z udziału w postępowaniu. Zamawiający zobligowany jest do przeanalizowania zaistniałej sytuacji, gdyż wpis nie stanowi podstawy do automatycznego wykluczenia wykonawcy z tego powodu – wyjaśnia Anita Wichniak-Olczak, dyrektor departamentu informacji, edukacji i analiz systemowych UZP.
Potwierdzenie tego stanowiska można znaleźć w orzecznictwie, w którym także się podkreśla, że sam wpis nie stanowi podstaw do wykluczania, a zamawiający każdorazowo powinien oceniać, czy zachodzą do tego przesłanki. Praktyka niestety jest inna.
– Tylko niektórzy zamawiający badali wyrok, który miał rzekomo potwierdzać naszą nierzetelność. Większość wykluczała nas na podstawie samego wpisu na czarną listę, nie zastanowiwszy się, czy zostaliśmy na niej umieszczeni zgodnie z prawem – mówi Arkadiusz Wleklik, pełnomocnik legnickiej firmy YAX-Wleklik. Ona również przez trzy lata znajdowała się na liście i podobnie jak Rakpol twierdzi, że bezpodstawnie. W ostatnich dniach złożyła pozew przeciwko prezesowi UZP, w którym domaga się przeprosin za naruszenie dóbr osobistych.

RPO zwraca uwagę na lukę prawną
Sprawa firmy YAX skłoniła do reakcji rzecznika praw obywatelskich prof. Irenę Lipowicz. W wystąpieniu do prezesa UZP zwróciła ona uwagę na lukę w przepisach, które nie wyjaśniają, co robić w sytuacji, gdy firma bezpodstawnie trafi na czarną listę. Zwraca też uwagę, że wykaz ten jest publikowany w internecie i dostępny dla wszystkich, chociaż z założenia miał służyć jedynie zamawiającym.

– Na skutek błędów UZP renoma i wiarygodność, które budowaliśmy przez 20 lat, zostały zaprzepaszczone, straciliśmy dochody, musieliśmy zredukować zatrudnienie, jesteśmy postrzegani jako nierzetelni i nieuczciwi. Chcemy, by wszem i wobec została podana informacja, że działaliśmy zgodnie z prawem i nie było podstaw do wpisania nas na listę, a nasze stanowisko jest słuszne – tłumaczy Arkadiusz Wleklik.
Cały problem miał swój początek w nowelizacji ustawy – Prawo zamówień publicznych, która weszła w życie w październiku 2008 r. Zmieniła ona zasady wykluczania. Wcześniej naprawienie szkody wyrządzonej przez wykonawcę pozwalało na dalszy start w przetargach, zgodnie z nowymi przepisami – już nie.
Sporo wykonawców trafiło na czarną listę za umowy realizowane w poprzednim stanie prawnym i to mimo zapłacenia odszkodowania. W sprawie dotyczącej Rakpolu sądy orzekły, że prawo nie mogło działać wstecz. Na podobne orzeczenie liczy też firma YAX, która po wygraniu sprawy również zamierza domagać się finansowych rekompensat.
Prawnicy uważają, że walka o odszkodowanie może być trudna.
– Niezależnie od tego, że powód nie powinien – jak ustaliły sądy – być umieszczony na czarnej liście wykonawców, i tak podlegałby on wykluczeniu ze wszystkich nowo wszczynanych postępowań po październiku 2008 r. – uważa Tomasz Zalewski, radca prawny w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
– Nieco lepiej wygląda sprawa o zadośćuczynienie, aczkolwiek także w tym wypadku powód musi stawić czoła obowiązkowi wykazania chociażby skali ujemnych następstw umieszczenia go na liście, jak również wykazania winy prezesa UZP – wyjaśnia Zalewski.