Błędy ujawnione przy okazji sprawy Amber Gold wynikały z "poważnych niedomagań systemowych" - wskazali prokuratorscy związkowcy w przyjętej uchwale. Skrytykowali też decyzję o odwołaniu prokurator rejonowej z Gdańska-Wrzeszcza.

Rada Główna Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury w przekazanym w piątek PAP dokumencie podkreśliła, że "z zaniepokojeniem ocenia sytuację, która wytworzyła się wokół prokuratury oraz samego zawodu prokuratora w związku ze sprawą Amber Gold".

"Rada nie może podzielić głoszonego przez osoby pełniące najwyższe funkcje w państwie poglądu, że cała zaistniała sytuacja jest efektem nagromadzenia błędów ludzkich" - zaznaczyli związkowcy.

W sierpniu prokurator generalny Andrzej Seremet, przedstawiając działania prokuratury w sprawie Amber Gold, zapowiedział, że zwróci się do Krajowej Rady Prokuratury o wyrażenie zgody na odwołanie szefowej Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz Marzanny Majstrowicz "z powodu nienależytego wypełniania obowiązków służbowych". W ubiegłym tygodniu KRP zgodziła się z wnioskiem, zaś wkrótce potem prokurator generalny odwołał prokurator.

W końcu sierpnia Seremet wskazywał w Sejmie, że sprawa Amber Gold pokazuje, iż w prokuraturze powinien istnieć sprawnie funkcjonujący nadzór służbowy. Uznał też, że postępowanie dotyczące tej spółki powinno wcześniej zostać przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku, co nie usprawiedliwia błędów prokuratury rejonowej. Jak ocenił, zawiedli ludzie, a nie możliwości prawne.

"Prokurator generalny fundamentalnie myli się twierdząc, że zawinili ludzie, a nie system. Wszystko wskazuje na to, że prokuratorzy prowadzący śledztwo jak i bezpośrednio je nadzorujący mają zostać +kozłem ofiarnym+, a wieszczenie ich odpowiedzialności dyscyplinarnej ma na celu przykrycie poważnych niedomagań systemowych, z którymi boryka się prokuratura" - głosi stanowisko związku.

Jak wskazano w uchwale, ewentualne nieprawidłowości w postępowaniu gdańskiej prokuratury w przeważającej części wystąpiły bowiem w czasie, gdy prok. Majstrowicz nie sprawowała funkcji prokurator rejonowej. Funkcję szefa tej prokuratury objęła ona w 2011 r. "Za niekonsekwencję, nie przesądzając o istnieniu przesłanek odpowiedzialności, uznać należy brak analogicznych działań wobec poprzedniego prokuratora rejonowego" - ocenili związkowcy.

Ponadto - według ZZPiPP - "na zdecydowaną dezaprobatę zasługuje wyrażanie opinii o błędach w postępowaniu prokuratorów przez osoby publiczne, zanim oceny tych błędów dokona niezawisły i niezależny sąd dyscyplinarny dla prokuratorów, który rozstrzyga w oparciu o fundamentalną w procesie karnym zasadę domniemania niewinności".

"Przy okazji sprawy Amber Gold nie potrafiono wskazać na chroniczne niedofinansowanie prokuratury, nadmierne obciążenie pracą prokuratorów, brak szkoleń, specjalizacji i inne, liczne niedomagania systemowe, choćby fakt, iż premier nie jest związany jakimkolwiek terminem do przyjęcia rocznego sprawozdania prokuratora generalnego, który swoje osądy z trybuny sejmowej wygłasza znajdując się pod presją jego odrzucenia" - wskazali związkowcy.

W uchwale dodano, że prokuratury rejonowe są często "nadmiernie obciążone, niedoinwestowane, nieposiadające możliwości autonomicznego korzystania z opinii biegłych, na które brakuje elementarnych środków finansowych".

Prokuratura Generalna nie ujawniła szczegółów, ale decyzje prokuratury w sprawie Amber Gold w latach 2009-11 Seremet uznał za "nietrafne merytorycznie". Jak mówił, wiele faktów świadczy o "niedoskonałości" pracy prokuratury w Gdańsku-Wrzeszczu. Najpierw odmówiła ona śledztwa, po uchyleniu tej decyzji przez sąd postępowanie umorzyła (to także zostało uchylone), a następnie zawieszono dochodzenie i zwlekano z jego odwieszeniem. Ostatecznie śledztwo w lipcu przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

W tajnym głosowaniu za zgodą na odwołanie prok. Majstrowicz z funkcji było 21 członków KRP; jedna osoba się wstrzymała. "Mamy do czynienia z całkowitym zaniechaniem realizowania nadzoru służbowego przez panią prokurator" - mówił wtedy przewodniczący KRP prok. Edward Zalewski. Dodawał, że prokurator nie rozumiała zapewne zasad nadzoru. Powiedział, że obawia się, że podobna sytuacja może mieć miejsce także w innych prokuraturach.