Zdaniem resortu sprawiedliwości zwiększenie kontradyktoryjności przyśpieszy i usprawni procesy karne. Tymczasem Rządowe Centrum Legislacji zarzuca projektowi zmian w k.p.k. niekonstytucyjność.
Procedura karna / DGP
Nowy model procesu karnego będzie zniechęcał prokuratorów do wszczynania skomplikowanych procesów – to tylko jeden z zarzutów, jakie stawia resortowym pomysłom na nowelizację kodeksu postępowania karnego Rządowe Centrum Legislacji. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zostały one przedstawione na ostatnim posiedzeniu Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Ministerstwo Sprawiedliwości broni swojego pomysłu i zwraca uwagę na te elementy nowego modelu, które pomogą zlikwidować zatory w sądach karnych i znacznie skrócić postępowania.

Dowód niewinności

Spór wywołał projekt założeń do nowelizacji k.p.k., którego głównym założeniem jest wprowadzenie do procesu karnego elementów kontradyktoryjności.
– Chodzi o zwiększenie zaangażowania stron postępowania, które w naszej ocenie pozwala na lepsze i bardziej dynamiczne ustalenie stanu faktycznego, który ma być podstawą rozstrzygnięcia – tłumaczy dr hab. Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Innymi słowy: oskarżony, jeżeli będzie chciał, aby sąd uwierzył jego racjom, nie będzie mógł (tak jak do tej pory) być bierny w procesie.
Zdaniem RCL ta zmiana spowoduje złamanie zasady domniemania niewinności, bo to oskarżony będzie musiał udowadniać, że jest niewinny. Zasada domniemania niewinności wyrażona jest w art. 42 ust. 3 konstytucji, który stanowi, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Mówi o niej także art. 5 par. 1 k.p.k., zgodnie z którym oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem.
– Dzisiaj „niedające się usunąć wątpliwości” rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Natomiast nasza propozycja brzmi następująco: „wątpliwości, których nie usunięto” w postępowaniu dowodowym podczas rozpoznawania w sądzie rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Nie ma więc mowy o złamaniu zasady domniemania niewinności, a jedynie o dostosowaniu jej formuły do nowego modelu postępowania – uważa Michał Królikowski.
Zasianie tych wątpliwości w składzie sędziowskim będzie zaś należało do zadań profesjonalnego pełnomocnika (będzie przysługiwał każdemu oskarżonemu, niezależnie od stanu majątkowego). Prokurator w przewodzie sądowym będzie zaś musiał je rozwiać.
Z zarzutem RCL nie zgadzają się także eksperci.
– W końcu to oskarżony powinien być zainteresowany tym też, żeby wykazać swoją niewinność – mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
I dodaje, że resortowy projekt jest zalegalizowaniem obecnego stanu faktycznego.
– Już teraz bowiem oskarżony przedstawia dowody, które mają obalić dowody zgromadzone przez prokuratora – wskazuje prof. Ćwiąkalski.
Podkreśla, że on sam, reprezentując przed sądem oskarżonego, nie robi nic innego, jak tylko próbuje zebrać dowody, żeby wykazać, że jego klient jest niewinny.
– Nie jest tak, że oskarżony siedzi i czeka na to, co się łaskawie stanie. Aktywność jest tutaj naturalną rzeczą – podkreśla Zbigniew Ćwiąkalski.



Leniwy czy przeciążony

Kolejny zarzut RCL dotyczy planów wprowadzenia zasady, że prokurator będzie odpowiedzialny osobiście za wynik procesu. Eksperci RCL przypuszczają, że taka zmiana spowoduje, iż prokurator będzie unikał trudnych spraw w obawie przed porażką w sądzie. Z tymi zarzutami nie zgadzają się jednak sami zainteresowani.
– Nie można z góry zakładać złej woli śledczych – protestuje Małgorzata Bednarek, prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem.
Przypomina, że przecież prokurator jest zobowiązany do przeprowadzenia wszystkich niezbędnych czynności w toku postępowania przygotowawczego i nie może według własnego widzimisię decydować o tym, w jakiej sprawie skieruje akt oskarżenia do sądu, a w jakiej tego nie uczyni.
Co więcej, większość śledczych jest zdania, że pomysły MS na reformę procesu karnego idą w dobrą stronę. Jednak wskazują, że bez jednoczesnego przeprowadzenia zmian ustrojowo-organizacyjnych w prokuraturze resortowe plany mogą spalić na panewce.
– Funkcjonując w takim modelu postępowania przygotowawczego jak obecnie, gdzie prokurator oprócz występowania przed sądem musi prowadzić i nadzorować śledztwa, jeździć na czynności itp., fizycznie nie jest on w stanie przygotować się do konkretnej rozprawy. Tak szeroki zakres obowiązków prokuratorów powoduje również, że często zmieniają się oni na sali rozpraw – mówi Małgorzata Bednarek.
I dopiero wyeliminowanie tych błędów organizacyjnych pozwoli śledczym rzetelnie przygotowywać się do procesów prowadzonych według modelu, jaki proponuje resort. Dopóki jednak to się nie stanie, istnieje ryzyko, że nie podołają oni nowej roli, jaką szykuje im projektodawca.
Jednak zdaniem resortu część tych zarzutów już niedługo stanie się nieaktualna.
– Po pierwsze, liczba postępowań sądowych będzie mniejsza – wskazuje Michał Królikowski.
A to dlatego, że omawiany projekt poszerza możliwość zakończenia postępowania karnego bez przeprowadzania rozprawy.
– Po drugie, w projekcie ustawy o prokuraturze, który został przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości, przewidziano rozwiązania ułatwiające odpowiednią organizację pracy. Większość obaw nie wynika bowiem z uregulowań ustawowych, ale z funkcjonującej w prokuraturze kultury pracy – tłumaczy wiceminister Królikowski.
Jego zdaniem to normalne, że zapowiadane zmiany – jak każde – budzą obawę. Jest on jednak przekonany, że proponowany model postępowania karnego oraz ustroju prokuratury pozwoli prokuratorom na lepszą organizację ich pracy.
Śledczy podzielają także zarzut formułowany przez RCL, dotyczący braku przygotowania prokuratorów. Środowisko już od dłuższego czasu stara się zwrócić uwagę na konieczność zmian w zakresie swoich szkoleń. Oskarżyciele żalą się, że obecnie szkolenia te polegają przede wszystkim na powtarzaniu przepisów.
– A przecież nie o to chodzi. Prokuratorzy powinni szkolić się np. z metodyki prowadzenia postępowania, a tego typu zajęć nikt im nie proponuje – mówi prokurator Bednarek.
Poza tym jej zdaniem należałoby powrócić do pomysłu specjalizacji prokuratorów.
– Po pierwsze państwa nie stać, aby wyszkolić całą armię prokuratorów we wszystkich gałęziach prawa. A po drugie fikcją jest twierdzenie, że prokurator powinien znać się na wszystkim. To jest po prostu niemożliwe i tę prawdę należy zaakceptować – postuluje Małgorzata Bednarek.

Materialna czy formalna

RCL twierdzi również, że nowy model procesu karnego naruszy zasadę prawdy materialnej, o której mowa w art. 2 par. 2 k.p.k. Przepis ten stanowi, że podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne. Zasada ta zobowiązuje wszystkie organy procesowe (w tym także prokuratora) do podjęcia maksymalnych starań i wyczerpania wszystkich dopuszczalnych prawem środków dla dotarcia do tej prawdy.
Tymczasem po zmianach prokurator będzie podejmował i przeprowadzał przed sądem tylko takie czynności, jakie uzna za potrzebne i służące obronie aktu oskarżenia, który przygotował. A więc sąd, wydając orzeczenie, będzie opierał się nie na prawdzie materialnej, lecz na prawdzie formalnej: na tym jedynie, co przedstawią mu strony.
Resort uważa jednak ten argument za chybiony. Wskazuje, że model postępowania przygotowawczego się nie zmieni i nadal obowiązkiem prokuratora będzie wyjaśnienie na tym etapie wszystkich okoliczności sprawy.
– Jeżeli prokurator zdecyduje się na wniesienie aktu oskarżenia do sądu, to przecież będzie musiał dysponować dowodami, które będą uwiarygodniać zarzut stawiany podejrzanemu. Poza tym podejrzany dostanie prawo, by wnioskować o przeprowadzenie dowodu już na etapie postępowania przygotowawczego. Co więcej, dowody te prokurator będzie przeprowadzał przed sądem – mówi Michał Królikowski.
Prokurator nie będzie więc musiał wszystkich dowodów przeprowadzać w postępowaniu przygotowawczym i wszystkich ich zamieszczać w akcie oskarżenia.
– Może np. podjąć decyzję, że mając 10 świadków, którzy mogliby być przesłuchani na daną okoliczność, przesłuchuje tylko dwóch z nich, a wobec braku wątpliwości co do ich wiarygodności wezwać kolejnych dopiero w postępowaniu przed sądem, o ile zajdzie taka konieczność – tłumaczy Michał Królikowski.
A może stać się to konieczne, np. gdy adwokat oskarżonego będzie kwestionował wiarygodność tego świadka, na którego zeznania powołał się śledczy w akcie oskarżenia.
– Jeżeli jednak oskarżony nie będzie o to wnioskował, to znaczy, że nie widzi żadnego zysku dla siebie w przeprowadzeniu tego dowodu – mówi Michał Królikowski.
Dzięki temu, że prokurator będzie przekazywał do sądu tylko te materiały dowodowe, które są istotne dla skargi, sędzia nie będzie już zmuszony do długotrwałego odczytywania opasłego aktu oskarżenia. W efekcie postępowania przed sądem mają trwać zdecydowanie krócej.
Współpraca Ewa Maria Radlińska