Jeżeli w trakcie kadencji postawa etyczna wybranego ławnika budzi zastrzeżenia, to można nie powoływać go do orzekania. Taki wniosek płynie z odpowiedzi resortu sprawiedliwości na interpelację dotyczącą zniesienia wywiadów środowiskowych przy naborze społecznych sędziów.

Bez wywiadu

Ostatni nabór ławników na kadencję 2012-2015 odbył się na zmienionych zasadach. Podobnie jak w przypadku sędziów ławnicy sprawdzani byli tylko na podstawie policyjnych systemów informatycznych (są tam m.in. informacje o przestępstwach, wykroczeniach).
Zlikwidowano z kolei wywiady środowiskowe. Poseł Marcin Kierwiński zwracał uwagę w swej interpelacji, że bez tego trudno o rzetelną ocenę kandydata.
Postulował przywrócenie tej formy weryfikacji nieskazitelnego charakteru kandydata. Dawniej na podstawie wywiadów eliminowano spośród kandydatów na ławników np. osoby konfliktowe, agresywne, uzależnione od alkoholu lub używek.
Resort broni nowego rozwiązania. Wskazuje, że przywrócenie wywiadów nie jest możliwe m.in. dlatego, że obecnie obowiązujące przepisy o policji w ogóle nie przewidują możliwości sporządzania wywiadów środowiskowych. „Poza tym jakość tych dokumentów nie zawsze spełniała oczekiwania zainteresowanych” – ocenia Grzegorz Wałejko, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, w odpowiedzi na interpelację.
Dodaje, że jeżeli nawet w trakcie kadencji postawa etyczna wybranego ławnika będzie budzić zastrzeżenia, to istnieje możliwość niepowoływania go do rozpraw sądowych. Resort zaznacza także, że nowe przepisy obowiązują zbyt krótko, aby ocenić ich przydatność w wyborze kandydatów na ławników, i przedwczesne byłoby podejmowanie próby ich zmian.

Warto rozmawiać

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya tłumaczy, że dziś procedura naboru opiera się głównie na dokumentach. Postuluje jednocześnie większy udział sędziów i prezesów sądów w przeprowadzaniu naboru na ławników.
– Niezbędne byłoby też, aby komisje radnych mogły porozmawiać z kandydatami – twierdzi sędzia.
– Takie rozmowy mogłyby być przydatne. Ale obawiam się, że w przypadku dużych miast, w których zgłaszają się setki kandydatów, byłoby to technicznie niewykonalne – uważa jednak Zofia Trębicka, warszawska radna.