W trakcie sejmowych prac nad nowelizacją przepisów o zamówieniach publicznych podkomisja usunęła z projektu propozycję pozwalającą na wykluczanie z przetargów wykonawców, z którymi wcześniej jakikolwiek zamawiający w kraju zerwał umowę dotyczącą dużej inwestycji (20 lub 10 mln euro). Teraz jednak rząd przywrócił przepisy ułatwiające wykluczanie z przetargów firm, z którymi wcześniej rozwiązano umowę.
Posłowie kierowali się m.in. opinią Biura Legislacyjnego Sejmu, która jasno wskazywała, że regulacja ta może być niezgodna z konstytucją.
Co więcej, przyjęto też poprawkę skreślającą obecnie obowiązujący art. 24 ust. 1a ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 113, poz. 759 z późn. zm.). Przepis ten mówi o wykluczaniu przedsiębiorców, z którymi konkretny organizator przetargu rozwiązał wcześniej umowę, jeśli niezrealizowana wartość prac wynosiła co najmniej 5 proc. inwestycji.
Sprawia on, że spółka Alpine Bau nie może startować w przetargach ogłaszanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, bo ta instytucja wypowiedziała jej wcześniej umowę, ale może walczyć o zamówienia np. w samorządach.

Poza kontrolą

Z oczywistych względów decyzje podkomisji ucieszyły środowiska przedsiębiorców. Głośno chwalono posłów za krok w stronę przywrócenia równowagi między zamawiającymi a wykonawcami.
Radość okazała się przedwczesna. Po protestach strony rządowej sejmowa komisja gospodarki przywróciła na swoim ostatnim posiedzeniu pierwotną wersję projektu w części dotyczącej wykluczania wykonawców. Firmy będą więc tak jak dzisiaj wykluczane, jeśli w ciągu ostatnich trzech lat organizator przetargu zerwał z nimi kontrakt. Jeśli umowa opiewała na znaczną kwotę, będą też eliminowane z walki o wszystkie krajowe zamówienia.
– Będzie to się odbywało poza skuteczną kontrolą sądową. Wykonawca będzie przecież podlegał wykluczeniu do czasu wykazania przed sądem niesłuszności wypowiedzenia umowy albo wykazania, że nie ponosi odpowiedzialności za zakończenie współpracy z zamawiającym. Taki proces może trwać nawet kilka lat – zwraca uwagę Grzegorz Lang, radca prawny, ekspert z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.
– To kolejna nowelizacja pogłębiająca nierównowagę i przerzucająca wszelkie ryzyka na barki przedsiębiorców – dodaje.

Czekając na trybunał

Rząd odpiera te zarzuty, tłumacząc, że musi mieć skuteczny sposób na eliminację nierzetelnych wykonawców. Czekanie na prawomocny wyrok sądowy może trwać całe lata, a w tym czasie firmy, które nie podołały zleceniom, mogłyby otrzymywać kolejne.
Utrzymanie dotychczasowych przepisów i wprowadzenie dodatkowego, który je jeszcze zaostrza, może mieć jednak niekorzystne skutki dla Polski. Wspomniana regulacja czeka bowiem na ocenę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na temat zgodności z prawem unijnym. Wielu ekspertów spodziewa się orzeczenia niekorzystnego dla naszego kraju, zwłaszcza po opinii Komisji Europejskiej uznającej nasze przepisy za sprzeczne z dyrektywą.
Tymczasem spółka Alpine Bau, jak informował już Dziennik Gazeta Prawna, cały czas startuje w przetargach, chociaż z góry wie, że zostanie wykluczona. Jednym z powodów może być chęć wytoczenia pozwów Skarbowi Państwa za utracone kontrakty, gdy unijny trybunał wyda orzeczenie w sprawie kontrowersyjnego przepisu.

Etap legislacyjny
Projekt czeka na II czytanie w Sejmie