Zapowiadana rezygnacja z zasady, że roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, ma zdaniem resortu budownictwa przyśpieszyć proces inwestycyjny.
Prawnicy nie są jednak tak kategoryczni w sądach na ten temat.
Zgodnie z projektem założeń do projektu ustawy – Prawo budowlane, o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw, budowę, co do zasady, będzie można rozpocząć na podstawie zgłoszenia z dołączonym projektem budowlanym.
Uzyskanie pozwolenia na budowę będzie obowiązkowe wyłączenie w przypadku obiektów budowlanych wymienionych w nowej ustawie.

Proponowany katalog ma obejmować m.in. obiekty:

● lokalizowane wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (np. galerie handlowe),

● wymagające oceny oddziaływania na środowisko (np. elektrownie wiatrowe),

● o wysokości powyżej 12 m,

● o kubaturze przekraczającej 5000 m sześc.

W przypadku realizacji inwestycji na podstawie zgłoszenia organem właściwym do rozpatrzenia sprawy będzie starosta. Będzie miał on 30 dni na zakwestionowanie przedstawionego mu zgłoszenia (wniesienie sprzeciwu), gdy naruszałoby ono przepisy prawa budowlanego lub zagospodarowania przestrzennego.
Taki tryb zdaniem prawników może spowodować utrudnienia w realizacji praw osób sąsiadujących z działką, na której prowadzona ma być inwestycja.
– Sąsiad nie będzie miał możliwości złożenia ani odwołania, ani skargi do sądu administracyjnego. Pozostanie mu postępowanie cywilne przed sądem powszechnym, które często jest czasochłonne i może się wiązać z wydatkami na profesjonalną pomoc prawną – twierdzi dr Dominik Sypniewski z kancelarii Góralski & Goss Legal.
I wskazuje, że ucierpieć mogą również inwestorzy. Szczególnie wtedy, gdy w trakcie realizowania inwestycji sąsiad złoży sprawę w sądzie.
– Sąd powszechny lub organ nadzoru budowlanego może wtedy wstrzymać prowadzenie robót budowlanych do czasu rozpatrzenia sprawy wniesionej przez sąsiada – zauważa ekspert, dodając, że ten zaś będzie mógł rozpocząć postępowanie właściwie w każdej sprawie, w której uzna, że naruszone zostało jego prawo własności bezpośrednio lub poprzez immisje.
– Nawet w sprawach oczywiście bezzasadnych będzie mógł złożyć pozew, a sąd ma obowiązek się do niego odnieść – zaznacza dr Sypniewski.
Jego zdaniem dyskusja na temat likwidacji bądź utrzymania pozwolenia na budowę nie powinna przysłaniać innych problemów związanych z przeregulowaniem prawa budowlanego. Obecnie problemem nie są terminy wydania decyzji, ale ich niedotrzymywanie przez urzędników.
– Niezależnie od proponowanych zmian inwestor nadal będzie musiał uzyskać warunki techniczne przyłączenia do sieci wodociągowej, kanalizacyjnej, elektroenergetycznej czy też gazowej, a w wielu sytuacjach również zezwolenie zarządcy drogi na lokalizację zjazdu z drogi publicznej.
To właśnie te formalności mają decydujący wpływ na czas potrzebny na uzyskanie pozwolenia na budowę – przypomina Dominik Sypniewski.

Etap legislacyjny
Projekt znajduje się w uzgodnieniach międzyresortowych