Powoływanie się w sporze z kontrahentem na wady programu działa na krótką metę. W procesie wielkiego operatora telekomunikacyjnego sąd przypomniał: to człowiek składa oświadczenie woli, nie komputer.
Obywatel kontra komputer / DGP
Większość firm korzysta już z rozbudowanych systemów informatycznych, które pozwalają realizować drogą elektroniczną zamówienia i je rozliczać.
Z takiego systemu korzystała również Polska Telefonia Komórkowa Centertel (PTK) – operator Orange, przy współpracy ze swoim dystrybutorem – spółką TOP.
Strony kooperowały przez 16 lat, w tym czasie łączyły je umowy ramowe na hurtową dystrybucję kart zdrapek sieci Orange.
Zgodnie z ich treścią TOP dostawała rabat podstawowy w wysokości 8,5 proc. od cen określonych w cennikach PTK. Jednak przez około 10 miesięcy PTK realizowała zamówienia z rabatem wyższym od podstawowego o 11,5 proc., a w efekcie wystawiła spółce TOP 181 faktur VAT na niższą kwotę.
– Następnie PTK stwierdziła, że przez to powstała niedopłata, rozwiązała współpracę z TOP, niszcząc firmę – jednego z najlepszych agentów Orange i zażądała od nas zapłaty ponad 6 mln zł – relacjonuje M. Wojciech Sokołowski, prezes zarządu TOP.
PTK twierdziła bowiem, że niższa cena była wynikiem błędu ich systemu informatycznego, przy pomocy którego wystawiano faktury. Ponieważ dystrybutor nie zapłacił, PTK wniosła pozew do sądu.

Błąd systemu

Przed sądem PTK przekonywała, że wbrew jej intencji system automatycznie wprowadził na konto dystrybutora upust wykorzystywany w fazie testowej programu.
– Takie tłumaczenie to absurd, tak na gruncie prawa, jak i reguł moralności i uczciwego biznesu, w którym liczy się odpowiedzialność za własne działania i lojalność wobec kontrahentów – uważa M. Wojciech Sokołowski.
Dodaje, że jego spółka nie mogła mieć najmniejszego wpływu na rzekomy błąd po stronie Orange i działała w zaufaniu do informacji uzyskiwanych od operatora.
– Każdy program komputerowy ma błędy. Powstają one na etapie programowania systemu przez programistę. Przyczyny ich mogą być różne, jak choćby brak kompetencji programisty czy celowe wprowadzenie błędu – przyznaje inżynier Włodzimierz Kozłowski, specjalista z branży technologicznej.
Wskazuje, że w tej sytuacji programista powinien był usunąć program testowy. To on zatem ponosi odpowiedzialność za błąd.
– Co do zasady po stronie przedsiębiorcy leży bowiem ryzyko związane z funkcjonowaniem jego systemu komputerowego – podkreśla adwokat Małgorzata Krzyżowska, prowadząca własną kancelarię.
Zgodnie z art. 471 kodeksu cywilnego przedsiębiorca nie będzie ponosił skutków za nienależyte wykonanie zobowiązania tylko wtedy, gdy powstały one w wyniku okoliczności, za które odpowiedzialności nie ponosi. Tak może być, gdy np. wady systemu ujawniły się na skutek siły wyższej, ale już nie w przypadku błędu pracownika czy współpracującego z firmą programisty.
– Generowane przez system faktury VAT wystawiane są w imieniu spółki. Kontrahent ma prawo ufać wyliczeniom dokonanym przez spółkę, a w sytuacji gdy są one błędne, spółka odpowiada na zasadzie winy za nienależyte wykonanie zobowiązania.
Winą nie jest bowiem jedynie działanie umyślne, ale także brak należytej staranności, a za taki można bezsprzecznie uznać brak skorygowania parametrów systemu wystawiającego faktury przez okres dziesięciu miesięcy – wskazuje adwokat Paweł Borowski z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.
Sąd Apelacyjny w Warszawie, który rozpoznawał sprawę w drugiej instancji, orzekł, że niezależnie od zaawansowania techniki przesyłania oświadczeń woli wciąż składają je osoby, a nie komputery.
W relacjach z kontrahentami ryzyko związane z niewłaściwym zaprogramowaniem komputerów spoczywa zatem na tych, którzy podjęli decyzję, by się nimi posługiwać. I ryzyka tego nie można przerzucać na kontrahenta. Sprzedawca może więc domagać się tylko takiej kwoty, na jaką wystawiona jest faktura.



Błąd programisty

– W sytuacji gdy zamówiony system ma usterki, zamawiający może wyznaczyć firmie, która program przygotowała, termin na ich usunięcie. Po jego upływie kupujący program może od umowy odstąpić lub żądać obniżenia wynagrodzenia, chyba że twórca nie ponosi odpowiedzialności za błędy programu – wyjaśnia mec. Paweł Borowski.
Przypomina, że zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 1994 r. nr 24, poz. 83 ze zm.), której podlega także oprogramowanie, na zgłoszenie wad „utworu” spółka ma maksymalnie 6 miesięcy od daty dostarczenia programu.
Niektóre firmy udzielają także gwarancji na swoje oprogramowanie. Zakres odpowiedzialności jest wtedy uregulowany w tym dokumencie i jest zazwyczaj szerszy niż przewidują to przepisy.
– W przypadku jednak, gdy takiej informacji nie ma, od momentu dostarczenia programu zgodnie z kodeksem cywilnym mamy rok na skorzystanie z gwarancji. Jeżeli błędy programu spowodują dodatkowe szkody w majątku spółki, może ona żądać odszkodowania na zasadach ogólnych z tytułu nienależytego wykonania umowy – podkreśla mec. Paweł Borowski.
Wtedy trzeba jednak wykazać zakres szkody, a także związek przyczynowo-skutkowy między błędem w systemie a powstaniem szkody oraz odpowiedzialność twórcy bądź konserwatora programu za jej powstanie. Okres przedawnienia tych roszczeń wynosi 2 lata, zgodnie z przepisami dotyczącymi umowy o dzieło.

Błąd umowy

Przedsiębiorcy działający na szeroką skalę często zawierają umowy ramowe, które ogólnie określają zasady współpracy.
– Cena, rabaty czy zabezpieczenie należytego wykonania umowy są zazwyczaj zapisane w załącznikach stanowiących integralną część umowy ramowej – zauważa radca prawny Marek Baranowski z kancelarii Pilarski, Oczkowski.
To umożliwia szybkie reagowanie na zmianę zasad współpracy, wymuszając zmianę jedynie treści załącznika.
Taką umowę podpisała właśnie PTK z dystrybutorem. I właśnie ogólność jej zapisów doprowadziła do sporu. W ocenie spółki TOP treść umowy nie wskazywała, że PTK nie może udzielić wyższego niż 8,5 proc. rabatu. Operator uważał jednak, że taka zmiana mogła zostać wprowadzona wyłącznie pisemnie, a nie w sposób dorozumiany.
– Skoro PTK składała oświadczenia woli poprzez realizację zamówienia, to zgodnie z regułą „chcącemu nie dzieje się krzywda” nie może się domagać zwrotu różnicy – przekonuje jednak M. Wojciech Sokołowski.

Sprzedawca może się domagać tylko takiej kwoty, na jaką wystawiona jest faktura

Nie można więc oczekiwać od kontrahenta sprawdzania poprawności rachunkowej wystawianych przez drugą stronę dokumentów.
– Nałożenie na niego części odpowiedzialności za tego typu sytuacje mogłoby zostać uznane za niezgodne z zasadami współżycia społecznego, a więc w skrajnych przypadkach prowadziłoby do uznania czynności za nieważną – przyznaje mec. Paweł Borowski.
PTK nie odpowiedziała na pytania dotyczące toczonego sporu. „Nie zgadzamy się z wyrokiem sądu apelacyjnego i będziemy się od niego odwoływać. Warunki handlowe umów dystrybucyjnych, system oraz rodzaj stosowanych przez PTK Centertel rabatów stanowią tajemnicę firmy i nie możemy ich ujawnić” – oświadczył Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy Orange.