Komenda Główna Straży Pożarnej ogłosiła przetarg na komputery i oprogramowanie, by udoskonalić stanowiska prognozowania zagrożeń. Od razu zastrzegła: „zamawiający nie przewiduje dostawy rozwiązań open source”.
Zwolennicy wolnego oprogramowania zaalarmowali: to łamanie prawa zamówień publicznych.
– Od dawna nie spotkałem się z tak dyskryminującym opisem przedmiotu zamówienia – ocenia Ryszard Michalski z akcji Prawidłowe Przetargi Publiczne IT.
Komenda Główna Straży Pożarnej zapewnia jednak, że o dyskryminacji i łamaniu prawa nie ma mowy.
– Zamawiający wskazuje tylko konieczność otrzymania rozwiązań kompatybilnych z istniejącymi systemami – odpowiada rzecznik prasowy KGSP Paweł Frączak. Dodaje, że straży zależy na tym, by oprogramowanie zapewniało wygodną konwersję plików, co przy rozwiązaniach typu open source może się okazać niemożliwe.

Jakie są zalecenia?
Urząd Zamówień Publicznych dwukrotnie wydawał rekomendacje w tej sprawie. W 2010 r. tłumaczył, jak przygotowywać przetargi na oprogramowanie, a w 2011 – na sprzęt IT. Rekomendacje były efektem kontroli przetargów na sprzęt informatyczny w latach 2008 – 2009. UZP wykrył, że z naruszeniem prawa dokonano zakupów na kwotę 10 mln zł. Jednym z głównych problemów była kwestia uzależnienia zamawiającego od wykonawcy systemu. A właśnie wskazywanie konkretnego producenta oprogramowania lub takie formułowanie zamówienia, że wykluczane jest open source, może prowadzić do takiego uzależnienia.

Podobne obawy są powszechne wśród administracji publicznej. Z badania przeprowadzonego przez Fundację Wolnego i Otwartego Oprogramowania wynika, że choć 90 proc. urzędów twierdzi, że korzysta z otwartego oprogramowania, są to w większości wypadków pojedyncze aplikacje oparte na wolnych licencjach (przeglądarka Firefox), a już cały system operacyjny Linux pojawia się sporadycznie.
Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak wielokrotnie zachęcał do wybierania tego typu rozwiązań.Już teraz system serwerów resortu gospodarki oparty jest na Open Suse Linux i Ubuntu Linux. Ale to wyjątek. Administracja wciąż jest niechętna open source.
– Jest to w części zrozumiałe. Bo wolne oprogramowanie jest oparte na otwartym kodzie źródłowym, a ten jest mniej pewny od strony bezpieczeństwa – mówi Zbigniew Engiel z laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery. A w pracy administracji jest to najważniejsze.