Internauci są bombardowani niezamówionymi informacjami handlowymi. Nie dostają co prawda całej oferty, ale jej namiastkę, mimo że nie wyrazili na to zgody.
Przedsiębiorcy próbują obchodzić ustawę z 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. nr 144, poz. 1204 z późn. zm.) i przemycają informacje handlowe w e-mailu z prośbą o wyrażenie zgody na przesłanie oferty handlowej.
Program pocztowy, z którego wysyłany jest taki reklamowy e-mail, jest tak skonfigurowany, że w miejscu adresu elektronicznego zamiast np. prezes@firma.pl, pojawia się zdanie reklamowe, jak np. „Stojak do każdego roll-up-a gratis”.
– Takie praktyki są czynem nieuczciwej konkurencji oraz łamią art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który zakazuje wysyłania odbiorcy niezamówionej przez niego informacji handlowej – ocenia Wojciech Pacewicz, radca prawny w kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Innym trickiem jest umieszczanie w tytule e-maila słowa „re:”. Takie sformułowanie co do zasady dodaje sam program pocztowy, gdy odpowiadamy na czyjegoś e-maila. Odbiorca dostaje e-maila np. z tytułem „Re: Restauracje, gastronomia...”, chociaż sam takiego nie wysyłał.
– Jest to bardziej perfidny sposób wykorzystania ludzkiej nieświadomości, gdyż sugeruje, że wcześniej korespondowaliśmy z nadawcą, i skutkuje tym, że takiej wiadomości nie usuniemy, a co więcej, zapoznamy się z jej zawartością – mówi Wojciech Pacewicz.
– Jedynie bieżące składanie zawiadomień do UOKiK oraz pozwów do sądów może zahamować falę takich praktyk – wskazuje Wojciech Pacewicz.
Dodaje, że nawet samo wysyłanie zapytań o zgodę na przesyłanie informacji handlowej należy traktować jako działanie zakazane.
– W takim zapytaniu albo w linkach do niego znajdują się bowiem dane stanowiące informację handlową w rozumieniu ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną – mówi Wojciech Pacewicz.
Informację handlową uważa się za zamówioną, jeżeli odbiorca wyraził zgodę na jej otrzymywanie i udostępnił w tym celu swój adres elektroniczny.