Podmioty szantażujące firmy stosujące niedozwolone postanowienia, nadal wytaczają pozwy. Coraz trudniej będzie im jednak czerpać z tego korzyści.
Pseudooochrona konsumentów przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów / DGP
Artykuł 102 kodeksu postępowania cywilnego to broń, za pomocą której postanowił walczyć z nieuczciwymi podmiotami Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Stanowi on, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów postępowania lub nie obciążać jej nimi wcale.
I w sytuacji, gdy trafia do niego pozew o uznanie postanowienia umownego za niedozwolone, a zamiast uzasadnienia pełnomocnik załącza decyzję prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, SOKiK nie ma wątpliwości – tu szczególnie uzasadniony przypadek ma miejsce.

Wezwania i pozwy

Sprawa podmiotów próbujących zarobić na małych przedsiębiorcach, którzy nieświadomie zawierają w swoich regulaminach czy też wzorcach umownych klauzule abuzywne, nie jest nowa. Głośno jest o niej od połowy 2011 r.
– Działające w ten sposób podmioty, w tym stowarzyszenia, nadal funkcjonują na rynku – mówi Marek Szarzyński, zastępca dyrektora delegatury UOKiK w Krakowie.
Do urzędu trafiają sygnały, że podmioty te zgłaszają się do przedsiębiorców z propozycją zawarcia ugody przedsądowej i zapłaty określonej kwoty tytułem kosztów zastępstwa procesowego w zamian za wycofanie pozwu, w którym takie stowarzyszenia domagają się ukarania firmy za stosowanie niedozwolonych klauzul.
Mechanizm ich działania jest prosty – profesjonalny pełnomocnik, reprezentujący kilku konsumentów masowo składa w ich imieniu pozwy o uznanie postanowień wzorców umownych za niedozwolone. W międzyczasie wysyła do pozwanych firm pisma z wezwaniem do zapłaty kosztów zastępstwa procesowego z zapewnieniem, że po uiszczeniu odpowiedniej kwoty odstąpi od powództwa. Kwoty te są często bardzo wysokie.
Bo choć rozporządzenie ministra sprawiedliwości określające stawki kosztów zastępstwa procesowego stanowi, że w tym postępowaniu SOKiK może przyznać konsumentowi 360 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego, to pełnomocnicy zazwyczaj reprezentują jednocześnie kilku konsumentów, a ponadto w stosunku do każdej z niedozwolonych klauzul wytaczają osobny pozew.
Taki sposób działania potwierdzają dane statystyczne, jakimi dysponuje UOKiK.
– W 2011 roku na podstawie wyroku sądu do Rejestru klauzul niedozwolonych wpisano 338 klauzul – 20 z nich z powództwa prezesa urzędu. Pozostałe na podstawie pozwów skierowanych przez inne podmioty – informuje Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK.
Ta różnica wynika ze sposobu formułowania pozwów.
– Prezes UOKiK w jednym pozwie kwestionuje od jednego do kilkunastu postanowień umownych stosowanych przez danego przedsiębiorcę, natomiast stowarzyszenia stosują zasadę: jedna klauzula – jeden pozew. Skutkuje to zwielokrotnieniem kosztów postępowania, na które składają się wpis, koszty zastępstwa procesowego oraz koszt publikacji wyroku – mówi Marek Szarzyński.
Wyjaśnia, że jeżeli prezes występuje z pozwem, który zawiera 10 klauzul, to w tym samym czasie stowarzyszenie występuje z 10 pozwami i dzięki temu może uzyskać dziesięciokrotność kosztów zastępstwa procesowego, które wynoszą 360 zł za każdą sprawę.



Zgodne z prawem, ale...

Opisane działania są jak najbardziej zgodne z prawem.
Postępowanie o uznanie postanowienia za niedozwolone ma bowiem chronić interesy konsumentów, którzy mogliby (nawet potencjalnie) zostać narażeni na szkodę w związku z zamieszczeniem przez przedsiębiorcę takiego zapisu w umowie czy regulaminie.
I każdy może wytoczyć przeciwko takiej firmie powództwo do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Ale choć działalności takich podmiotów nic nie można zarzucić od strony prawa, to jest ona wątpliwa moralnie. Zwłaszcza że pozwy są kierowane do sądu tuż po wydaniu w stosunku do tego samego postanowienia decyzji prezesa UOKiK. A takie działania profesjonalnego pełnomocnika reprezentującego powoda nie podobają się nawet sądowi.
Jak wskazała w uzasadnieniu jednego z wyroków (sygn. akt XVII AmC 2474/10) Magdalena Sajur-Kordula, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie – Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, cel polegający na ochronie konsumentów zrealizowany został poprzez wydanie przez prezesa UOKiK decyzji, na mocy której za stosowanie w obrocie z konsumentami m.in. przedmiotowej klauzuli, na B. sp. z o.o. w K. została nałożona kara pieniężna w wysokości ponad 370 tys. zł.
Decyzja została wydana w dniu 19 lipca 2010r., a powód wniósł przedmiotowe powództwo w dniu 30 sierpnia 2010r.
– Sąd zauważył, że powództwo zostało wniesione w krótkim czasie od wydania decyzji i jest oparte wyłącznie na wcześniejszych ustaleniach prezesa UOKiK.
Pozew uzasadniony był bardzo lakonicznie, nie załączono do niego wzorca umowy, a pełnomocnik nie odniósł się merytorycznie do odpowiedzi na pozew – mówi Marek Szarzyński.
Sąd podkreślił też, że załączając do pozwu decyzję UOKiK, pełnomocnik powoda wykorzystał jego ustalenia, natomiast sam nie włożył w jego przygotowanie żadnego wysiłku merytorycznego.



Bez kosztów zastępstwa

Tak druzgocąca krytyka pojawiła się nie tylko w jednym wyroku. DGP dotarł do sześciu tego typu orzeczeń. We wszystkich SOKiK zdecydował się skorzystać z prawa, jakie daje mu art. 102 k.p.c., i nie zasądzać od pozwanego na rzecz powoda kosztów zastępstwa procesowego.
– W tych okolicznościach obciążenie pozwanego kosztami procesu byłoby sprzeczne z poczuciem sprawiedliwości i zasadami współżycia społecznego, w tym głównie z moralnością – podkreśliła Magdalena Sajur-Kordula, uzasadniając wyrok w sprawie sygn. akt XVII AmC 2473/10.
Co ciekawe, sąd nie zasądził kosztów zastępstwa procesowego, mimo że uznał wskazane w pozwie postanowienie za niedozwolone. Tak więc jedynymi kosztami, jakie musiała ponieść pozwana firma, były koszty publikacji wyroku w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. Zgodnie bowiem z art. 47944 k.p.c. w postępowaniach w sprawach o uznanie postanowień wzorca umowy za niedozwolone sąd zarządza publikację prawomocnego wyroku właśnie w MSiG. Koszty publikacji zaliczane są do kosztów procesu.
Jak wyjaśnia sąd w jednym z wyroków, „ewentualne odstąpienie od obciążenia pozwanej kosztami publikacji wyroku w Monitorze Sądowym i Gospodarczym byłoby za daleko idącym przerzuceniem na Skarb Państwa (rachunek Sądu Okręgowego w Warszawie) koniecznych kosztów tej czynności.
O ile bowiem opłata sądowa od pozwu w kwocie 600 zł – choć należna sądowi – w przypadku nieobciążania nią pozwanej nie będzie stanowiła wydatku ze środków sądu, to zwolnienie pozwanej od kosztów publikacji oznaczać będzie konieczność poniesienia tych kosztów z tychże środków Skarbu Państwa. Taki skutek nie znajduje aprobaty Sądu w niniejszej sprawie, zwłaszcza w świetle niespornej okoliczności, iż pozwana stosowała abuzywną klauzulę przed wytoczeniem powództwa”.
Po dokonaniu przeglądu orzeczeń SOKiK należy dojść do wniosku, że sąd bierze przedsiębiorców w obronę. Takie postępowanie SOKiK może pomóc w ograniczaniu działalności podmiotów, których celem wcale nie jest dobro konsumentów, a jedynie zarobek.
Podobnie działania sądu oceniają prawnicy.
– Podpisuję się pod tym, co robi SOKiK. Czym innym jest ochrona konsumentów, a czym innym czerpanie z tego zysków. Gdyby tym podmiotom naprawdę zależało na tym pierwszym, to zawsze zamiast z usług profesjonalnego pełnomocnika mogłyby skorzystać z pomocy rzecznika praw konsumentów, który reprezentuje konsumentów przed sądem za darmo – przypomina Tomasz Lustyk, adwokat prowadzący własną praktykę adwokacką.