Nie należy karać tak dotkliwie jak dziś nierzetelnych menedżerów spółek ani złodziei tajemnic przedsiębiorstwa – uważa Ministerstwo Sprawiedliwości. Eksperci ostrzegają, że Polska może zmienić się w pralnię pieniędzy.
Mniej przestępstw gospodarczych / DGP
Depenalizacja ma szansę na karierę podobną do tej, jaką robi deregulacja. Modny – za sprawą ministerialnego projektu zmian gospodarczego prawa karnego – termin oznacza rezygnację z karalności określonych czynów, uznawanych dziś za przestępstwo lub wykroczenie.

Pralnia dochodów

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt założeń do ustawy o ograniczeniu prawa karnego w obrocie gospodarczym. Oficjalne uzasadnienie propozycji zmian pozakodeksowych przepisów karnych opiera się na założeniu, że dziś ich wykorzystanie musi być niewielkie, skoro na ich podstawie wydawanych jest jedynie kilka wyroków skazujących rocznie.
– Jestem zaskoczony niedorzecznością takiej koncepcji – mówi Radosław Potrzeszcz, adwokat z Kancelarii Głuchowski Siemiątkowski Zwara i Partnerzy. Wszak przestępstwa przeznaczone do skasowania dotyczą w znakomitej większości białych kołnierzyków – managementu spółek kapitałowych, bankowców, osób prowadzących fundusze emerytalne i inwestycyjne, księgowych, audytorów.
– Dlatego sama obecność regulacji karnych w ustawach dotyczących ich działalności powoduje powstrzymywanie się od działań sprzecznych z prawem – wskazuje mec. Potrzeszcz.
Adresaci norm, uznanych przez resort sprawiedliwości za przesadnie restrykcyjne, mają o wiele więcej do stracenia niż sprawcy przestępstw pospolitych.
Złapanie zaś za rękę winnego malwersacji i matactw w dziedzinie rachunkowości nawet teraz jest trudne dla osób niemających tak specjalistycznego przygotowania jak przestępcy.
Dlatego dekryminalizacja zachowań, uważanych obecnie za przestępstwa finansowe, szybko może uczynić Polskę wielką pralnią wątpliwych dochodów, uzyskiwanych wskutek bezkarnego prowadzenia „kreatywnej księgowości”, jak zwykło się elegancko określać fałszowanie ksiąg rachunkowych i audytu wielkich spółek od czasu afer Enronu, Arthura Andersena Parmalatu czy Citigroup.
Może więc niska liczba skazań za przestępstwa gospodarcze jest właśnie efektem skutecznego odstraszania, a nie dowodem na bezużyteczność karnych norm prawa gospodarczego?
– Projektodawca nie zdaje sobie chyba sprawy z następstw, jakie może wywołać uświadomienie poczucia bezkarności m.in. osób popełniających przestępstwa na rynku kapitałowym – podkreśla mec. Potrzeszcz.
Uzasadnienie potrzeby zmian opiera się również na założeniu, że sankcje karne powinny zostać zastąpione gdzie się da przez kary administracyjne. Dzięki temu sprawcy nie będą ujawniani w Krajowym Rejestrze Karnym, jak utrzymują przedstawiciele resortu. Uznano tym samym oficjalnie wpis do KRK za niezasłużoną szykanę. Pominięto jednak fakt, że rejestr stanowi źródło informacji – m.in. dla instytucji publicznych – o osobach, które popełniwszy określone przestępstwa nie powinny pełnić w państwie funkcji wymagających szczególnego zaufania.
Innym fundamentem planowanej reformy jest założenie, że większość przestępstw gospodarczych da się sprowadzić do oszustwa, uregulowanego i tak w kodeksie karnym. Zapomniano jednak przy tym, że zgodnie z k.k. trzeba wówczas udowodnić, że sprawca od razu dopuszczając się określonego czynu zakładał, że osiągnie korzyść majątkową.



Spółkowe szczegóły

Niezależnie od atrakcyjności zamysłu ministerstwa, by uwolnić firmy od kryminalnych zagrożeń, diabeł tkwi w szczegółach. Przykładem niech będzie proponowana zmiana kwalifikacji czynu, polegającego na ogłaszaniu nieprawdziwych danych o spółce.
– Przepisy kodeksu spółek handlowych kryminalizują czyn nie tylko umyślny, lecz również nieumyślny. Oznacza to, że menedżerom stawiane są ponadprzeciętne wymagania ostrożności przy realizacji obowiązków informacyjnych. Dlatego ma ulec zmianie przepis, który umożliwia dziś karanie niemal każdego naruszenia obowiązku informacyjnego – uzasadnia Tomasz Darkowski, zastępca dyrektora departamentu prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dlatego ogłaszanie nieprawdziwych danych i przedstawianie fałszywek organom spółki czy władzom państwowym mają zostać określone jako delikt administracyjny.
– Tym bardziej że czyny te skądinąd stanowią oszustwo, o ile sprawca motywowany jest chęcią osiągnięcia korzyści majątkowych. Poza tym mogą być kwalifikowane jako przestępstwo niegospodarności – podkreśla dyrektor Darkowski.
– Propozycje uchylenia przepisów karnych z kodeksu spółek handlowych, względnie przeniesienia niektórych z nich w inne miejsce, są zaskakujące – komentuje prof. Tomasz Siemiątkowski, adwokat w Kancelarii Głuchowski Siemiątkowski Zwara i Partnerzy.
Jego zdaniem projektodawca popełnia błąd: przepis, który ma przejąć funkcję regulacji karnej, jest bowiem instrumentem przymuszającym do działania, a nie sposobem karania administracyjnego. W opinii prof. Siemiątkowskiego autorom koncepcji pomyliła się ta instytucja z karami administracyjnymi nakładanymi przez Komisję Nadzoru Finansowego na uczestników rynku kapitałowego, kiedy to osoby odpowiedzialne za niedopełnienie obowiązku, wskutek nałożenia grzywny, powinny prawidłowo wykonać zaniedbane czynności.
– Zmieniany przepis k.s.h. ma natomiast na celu karanie za zaniechania, które wywołały już bezpowrotne następstwa – podkreśla prof. Siemiątkowski.

Ryzykowna upadłość

– Postulaty zmiany bądź uchylenia przepisów karnych w kodeksie spółek handlowych są w większości słuszne, ponieważ zmieniane bądź uchylane przepisy są anachroniczne – uważa Wojciech Jagnieża, prawnik z kancelarii Bird & Bird.
– Jedynie uchylenie przepisu k.s.h., mówiącego o odpowiedzialności karnej za niezgłoszenie wniosku o upadłość spółki, byłoby nietrafione – uważa prawnik.
Regulacja ta służy wzmocnieniu odpowiedzialności cywilnej, również określonej w kodeksie i w prawie upadłościowym i naprawczym. Tym bardziej że przepis k.s.h., który ma zostać usunięty, odnosi się nie tylko do członków zarządu spółek z o.o., lecz także do członków zarządów i likwidatorów spółek akcyjnych. Tymczasem regulacje dotyczące S.A. nie mają odpowiednika artykułu przewidującego odpowiedzialność osobistą członków zarządu sp. z o.o. za zobowiązania spółki w razie zaniedbania zgłoszenia wniosku o upadłość.
– Również depenalizacja ukrywania przez upadłego lub osobę uprawnioną do jego reprezentacji majątku, wchodzącego w skład masy upadłości, bądź ksiąg rachunkowych może doprowadzić do znacznego pogorszenia efektywności prowadzonych postępowań upadłościowych. Nie sprzyja to ochronie wierzycieli, którzy i tak z chwilą wszczęcia postępowania upadłościowego muszą godzić się ze znacznym pogorszeniem swej pozycji względem upadłego kontrahenta – przypomina Wojciech Jagnieża.

Nieuczciwa konkurencja

Niebezpieczny dla bezpieczeństwa obrotu gospodarczego jest także pomysł uchylenia przepisu ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, który pozwala wymierzyć grzywnę, karę ograniczenia lub pozbawienia wolności do dwóch lat za ujawnienie lub wykorzystanie we własnej działalności tajemnicy przedsiębiorstwa. Dzieje się tak, gdy pasożytnicza działalność konkurencji wyrządza poważną szkodę przedsiębiorcy ograbionemu np. z know-how.
– Zachowania takie powinny pozostać karalne i ścigane z całą stanowczością. Znoszenie gwarancji prawnych ochrony wiedzy i kapitału intelektualnego szokuje bezmyślnością – uważa Maciej Gawroński, radca prawny z kancelarii Bird & Bird.
– Tak samo postulat uchylenia sankcji karnej za wprowadzanie podróbek do obrotu należy uznać za niewłaściwy. Sankcje przewidziane przez prawo własności przemysłowej powinny pozostać. Mogłyby również zostać zastąpione pieniężną karą administracyjną, której wysokość zależałaby od wysokości obrotu przedsiębiorcy kłusownika. Na podobnej zasadzie jak zwalczane są praktyki ograniczające konkurencję – proponuje mec. Gawroński.
Ministerstwo Sprawiedliwości broni pomysłu argumentem, że obecna konstrukcja przepisu dotyczącego szkodliwego naśladownictwa ma wadliwą konstrukcję. Ustawodawca przerzucił bowiem na poszkodowanego obowiązek zidentyfikowania skopiowanych produktów i wyliczenia szkód, jakie poniósł. W praktyce – zdaniem dyrektora Darkowskiego – jest to niewykonalne.



Anachroniczne papiery?

Ma zostać uchylony również przepis prawa czekowego, który pozwala karać nie tylko grzywną, ale i ograniczeniem lub pozbawieniem wolności do dwóch lat za wystawianie czeków bez pokrycia. Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości uważają, że konstrukcja i treść artykułu niezmieniona od 1936 r. (ponieważ wtedy powstało polskie prawo czekowe) jest anachroniczna.
– Usunięcie przepisu dotyczącego czeków bez pokrycia uważam za kolejny akt bezmyślności, chociażby dlatego, że wymagałoby zawiadomienia wszystkich stron konwencji genewskiej o jednolitym prawie czekowym. I to niezależnie od tego, czy i w jakim zakresie czeki są u nas w użyciu. Również opłakane będą skutki uchylenia przepisów nakładających grzywnę do 5 mln złotych i karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat za wyemitowanie obligacji niezgodnie z przepisami – podkreśla mec. Potrzeszcz.
Usunięcie norm karnych w tej dziedzinie spowoduje bowiem, że obligacje staną się zwykłymi skryptami dłużnymi, obejmowanymi z duszą na ramieniu, gdy tymczasem dziś są uważane za jedne z najpewniejszych lokatowych papierów wartościowych.

Jak w banku

Ministerstwo planuje też uchylenie przepisu prawa bankowego, mówiącego o karze grzywny do miliona złotych i pozbawieniu wolności do trzech lat dla tego, kto narusza tajemnice bankową. Nikt, kto czyta tę propozycję, nie pozostawia na niej suchej nitki.
– Przecież tajemnica bankowa stanowi podwaliny całego systemu kapitałowego. Chroni bowiem dobra na tyle istotne, że nie można pozbawić ich tego szczególnego parasola. Tym samym pozbawienie sankcji karnych łamania tajemnicy, jaką muszą zachowywać instytucje finansowe, mogłoby uchylić drzwi nadużyciom, których nie da się zrekompensować wyłącznie odpowiedzialnością odszkodowawczą. Nie można przecież dopuścić, by osoby zobowiązane do zachowania w poufności wiedzy na temat klientów kalkulowały, czy naruszenie opłaca się, czy nie – uważa Wojciech Jagnieża.
Tym bardziej że działalność finansowa wiąże się z operacjami na wielkich liczbach, samo zagrożenie odszkodowaniem wydaje się więc zbyt słabe. Konieczność uwzględniania ryzyka utraty kilku lat wolności dotychczas znakomicie działała na wyobraźnię osób odpowiedzialnych za ochronę tajemnicy bankowej.
Przy obrocie wielkimi kwotami samo ryzyko zapłaty odszkodowania to za mało

Etap legislacyjny
Założenia projektu ustawy

Po konsultacjach z UOKiK piramidy pozostaną karalne
Tomasz Darkowski, zastępca dyrektora departamentu prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości
Sama sprzedaż lawinowa jest dziś w pewnych warunkach legalna, tzn. zakazane jest jej organizowanie, a nie sama sprzedaż. Rodzi się jednak pytanie, czy organizowanie lawinowej sprzedaży naprawdę jest tak niebezpieczne, żeby należało utrzymywać przepis ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, pozwalający karać tego rodzaju działanie pozbawieniem wolności do 8 lat.
Rozumiem zagrożenie piramidami finansowymi w ścisłym tego słowa znaczeniu. Uznaliśmy jednak w Ministerstwie Sprawiedliwości, że nie wszystkie przypadki sprzedaży lawinowej niosą zagrożenie dla członków łańcucha. Ale jesteśmy otwarci na konsultacje w tej mierze. Po kontaktach z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów weryfikujemy ten pomysł i zapewne pozostawimy przepis karny dotyczący sprzedaży lawinowej w takim lub innym kształcie. Nie chcemy prowokować ryzyka wystąpienia sytuacji podobnej do tej, jaka pojawiła się w Albanii, gdy piramidy finansowe zrujnowały gros obywateli.