Ludowcy kolejny raz protestują przeciw planom reorganizacji sądów rejonowych. Proponują projekt ustawy z alternatywnymi rozwiązaniami. Apelują też do premiera Donalda Tuska o zajęcie stanowiska ws. tej propozycji ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Ministerstwo sprawiedliwości odpowiada, że rozwiązania proponowane przez ludowców są sprzeczne z konstytucją.

Na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie wraz z politykami PSL wystąpili przedstawiciele inicjatywy "Brońmy Sądów", stowarzyszenia Amici Curiae, a także NSZZ "Solidarność" pracowników sądownictwa.

"Od dłuższego czasu obserwujemy niepokojące zjawisko znikania z tzw. prowincji instytucji sygnowanych godłem państwa. Mieliśmy do czynienia z likwidacją posterunków policji, urzędów pocztowych, delegatur urzędów skarbowych, przychodzi teraz czas na sądy" - mówił szef sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej Piotr Zgorzelski (PSL).

Reorganizacja sądów rejonowych antagonizuje samorządy

Zgorzelski przekonywał, że reorganizacja sądów rejonowych antagonizuje samorządy, bo dzieli je na lepsze i gorsze. Jak zaznaczył, PSL protestuje przeciwko temu i proponuje własny projekt ustawy, która rozwiązuje problem nierównego obłożenia sądów pracą.

Według planów ministerstwa sprawiedliwości zniesione mają zostać sądy rejonowe, w których pracuje do 12 sędziów włącznie. W miejsce 116 najmniejszych sądów miałyby powstać filie większych sądów rejonowych. Rozporządzenie, które ma doprowadzić do lepszej organizacji pracy w sądownictwie, ma wejść w życie 1 lipca.

W myśl propozycji stronnictwa wzmocnione byłyby kompetencje prezesa sądu okręgowego tak, by mógł on delegować sędziego sądu rejonowego do sądu bardziej obciążonego sprawami. Mógłby także przekazywać rozpatrywanie spraw (które nie wymagają stawiennictwa) do sądów mniej obciążonych.

"Państwo zwija się z prowincji"

Ludowcy apelowali też do premiera o zajęcie stanowiska w sprawie "likwidacji części małych sądów". Resort sprawiedliwości podkreśla, że nie ma mowy o żadnej likwidacji - sądy bowiem zostają w tych samych miejscach, zmienia się natomiast ich obsada (w sensie formalnym).

Szef stowarzyszenia Amici Curiae Wojciech Błaszczyk oceniał, że "likwidacja sądów rejonowych to pierwszy krok w kierunku likwidacji powiatów". "Państwo zwija się z prowincji. Protestujemy, ponieważ czujemy się patriotami lokalnymi. Polska to nie tylko Warszawa, Kraków i inne duże miasta" - przekonywał.

Jak zaznaczył, jego stowarzyszenie skupiające samorządowców i prawników dwa razy, jak dotąd bez skutku, prosiło szefa resortu sprawiedliwości o spotkanie.

Rozwiązania, które chce wprowadzić Gowin są niekonstytucyjne?

Zdaniem Błaszczyka rozwiązania, które chce wprowadzić Gowin są niekonstytucyjne, ponieważ likwidacja ponad 100 sądów rejonowych, czyli ponad 1/3 tego typu placówek w naszym kraju, to zmiana o charakterze ustrojowym. Przypominał, że zgodnie z konstytucją ustrój sądów powinien być regulowany ustawą. Tymczasem minister sprawiedliwości chce wprowadzić swoje zmiany poprzez rozporządzenie.

Daniel Sajdyk z Komitetu Obrony Sądów przekonywał, że uzasadnienie planów resortu sprawiedliwości nie odpowiada na pytanie, jak rozwiązać problemy sądownictwa w dużych miastach. Jak podkreślił, reorganizacja porusza nie tylko pracowników sądów, ale też społeczności lokalne, które nie chcą kolejnej degradacji swojego statusu.

Przewodniczący NSZZ "Solidarność" pracowników sądownictwa Waldemar Urbanowicz ocenił, że reforma będzie kosztowała kilkadziesiąt milionów złotych i grozi zwolnieniem 6 tys. pracowników sądownictwa. "Ci ludzie zostaną zwolnieni z pracy, a potem to, czy będą pracowali, będzie zależało od woli prezesa innego sądu rejonowego" - mówił. Także on narzekał na brak odpowiednich konsultacji ze strony ministerstwa.

Projekt konsultowany, likwidacji sądów nie będzie

Rzeczniczka ministerstwa Patrycja Loose oceniła w rozmowie z PAP, że propozycje zmian przygotowane przez PSL są niekonstytucyjne. "Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wskazują, że aby przenieść sędziego, potrzebna jest do tego jego zgoda" - podkreśliła. Jej zdaniem niezgodne z prawem jest też przekazywanie spraw z jednego sądu do drugiego. Zwróciła też uwagę, że w przekształconych w wydziały zamiejscowe sądach godło państwa będzie nadal obecne.

Rzeczniczka MS przekonuje ponadto, że projekt był bardzo szeroko konsultowany - Jarosław Gowin spotykał się m.in. z samorządowcami i stowarzyszeniami sędziów, a teraz prowadzone będą konsultacje ze związkami zawodowymi.

Podkreśliła, że przedstawiciel resortu za każdym razem spotykał się z protestującymi przeciwko reorganizacji. Przekonywała też, że nie należy wiązać reformy sądów z jakąkolwiek reformą powiatów, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Jak zaznaczyła, planowana reforma nie przewiduje redukcji liczby etatów. Poinformowała, że z szacunków resortu wynika, iż jednorazowy koszt zmian (wymiana tablic, pieczęci) będzie oscylowała wokół kwoty 1,7 mln zł. Z kolei oszczędności wynikające m.in. z tego, że będzie mniej etatów prezesów sądów wyniosą rocznie ok. 2 mln zł.

"Zyski przewyższają koszty, ale celem reformy nie było szukanie oszczędności, ale zwiększenie efektywności pracy sędziów i w efekcie tego skrócenie czasu orzekania" - przekonywała Loose.

Premier Donald Tusk mówił na początku marca, że Jarosław Gowin ma jego pełne wsparcie w kwestii reorganizacji sądów rejonowych. Podkreślił jednak, że zwrócił się do niego, żeby każdy przypadek ocenić merytorycznie, ale zgadza się, że konieczne jest odchudzanie sądowej biurokracji.