Skrócenie okresu aplikacji z trzech lat i sześciu miesięcy do dwóch lat oraz otwarcie pozaaplikacyjnej ścieżki dojścia do zawodu adwokata i radcy prawnego także dla legislatorów – to zmiany zaproponowane w projekcie ustawy deregulacyjnej, które wywołują sprzeciw adwokatów.

Krótsza aplikacja

Adwokatom najbardziej nie podoba się propozycja skrócenia aplikacji o 1,5 roku.
– Ministerstwo nie przedstawiło żadnego racjonalnego uzasadnienia tych zmian – wskazuje Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. P
Przekonuje, że efektem skrócenia okresu aplikacji do dwóch lat może być np. to, że aplikant nie zdąży wziąć udziału w całym procesie sądowym – od momentu wytoczenia powództwa do chwili uprawomocnienia się wyroku.
– Biorąc pod uwagę, jak działają polskie sądy, taki scenariusz wydaje się prawdopodobny – twierdzi Andrzej Zwara.
Adwokatom nie podoba się również to, że rząd chce skrócić wszystkie aplikacje wolnych zawodów, ale nie zmienia zasad przygotowywania do zawodu sędziego i prokuratora.
– Niestety wygląda na to, że rząd postanowił zapewnić swojej kadrze wysokie kwalifikacje, bo przecież sędziowie i prokuratorzy, pozostają w służbie państwa, natomiast obywateli chce oddać w ręce niedouczonych pseudoprawników – wskazuje Andrzej Zwara.
Przypomina, że aplikacja sędziowska trwa aż pięć lat. Ma żal do rządu, że obniża znaczenie aplikacji, podczas gdy samorząd adwokacki od lat próbuje podnieść jej rangę.
– Rząd wbija nam nóż w plecy. Jeżeli minister rzeczywiście chce ułatwić młodym ludziom dostęp do zawodu adwokata, to proponuję zniesienie egzaminów na aplikację, a nie skracanie czasu jej trwania – mówi Andrzej Zwara.
W ministerstwie trwają już konsultacje, by skrócenie aplikacji było mniejsze: do 2,5 roku.
Jeśli dostęp do zawodu uzyskuje się po trzech latach praktyki, to aplikacja musi być jednak krótsza niż trzy lata. W przeciwnym razie stanie się ona mniej atrakcyjną ścieżką dojścia do zawodu – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.

Poszerzony dostęp

W projekcie ustawy deregulacyjnej znalazł się również zapis, który spowoduje, że bez odbycia aplikacji adwokatami i radcami prawnymi będą mogły zostać osoby wykonujące zawód legislatora.
Do egzaminu zawodowego będą mogły podejść, jeżeli przez trzy lata wykonywały wymagające wiedzy prawniczej i legislacyjnej czynności bezpośrednio związane z tworzeniem aktów normatywnych o charakterze powszechnie obowiązującym w urzędach organów władzy publicznej.
Dodatkowo takie osoby będą musiały mieć zdany egzamin prokuratorski lub sędziowski albo posiadać tytuł naukowy doktora nauk prawnych.
– Jesteśmy przeciwni otwarciu pozaaplikacyjnej ścieżki dojścia do adwokatury tej grupie zawodowej. Proces legoslacyjny ma mało wspólnego ze stosowaniem prawa w praktyce, a przecież właśnie na tym polega praca adwokata – mówi Andrzej Zwara.
Z tymi argumentami nie zgadza się Ewa Polkowska, szef Kancelarii Senatu RP, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Legislacji.
– Nasza praca polega przede wszystkim na naprawianiu już obowiązujących przepisów. Dobry legislator musi więc mieć wiedzę nie tylko o tworzeniu prawa, ale także o jego stosowaniu w praktyce. I właśnie z tego powodu aplikacja legislacyjna zawiera i tego typu zajęcia – mówi Ewa Polkowska.
Ponadto dodaje, że np. w Senacie 80 proc. osób wykonujących ten zawód i tak ma już uprawnienia radcowskie. Tak więc jej zdaniem plany rządu będą miały znaczenie przede wszystkim dla tych osób, które dopiero zaczynają pracę jako legislatorzy.