Urzędnicy chcieli zapewnić małym firmom pracę na budowach. Zamiast tego dostarczą dużym mnóstwo niepotrzebnej roboty - informuje "Puls Biznesu".

Urząd Zamówień Publicznych (UZP) zamierza wprowadzić zmiany w prawie zamówień publicznych i ustawie dotyczącej koncesji budowlanych. "Koncesjonariusz, na żądanie zamawiającego, zawiera z innym podmiotem umowę o podwykonawstwo, stanowiącą co najmniej 30 proc. wartości koncesji" - napisali prawnicy UZP w projekcie. Podwykonawca nie może być podmiotem dominującym ani zależnym wobec koncesjonariusza.

Koncesjonariusze, którzy od lat działają na autostradach, są zdziwieni. "Nowe przepisy nic więc nie zmienią, jeśli chodzi o ich faktyczny udział w realizacji inwestycji, natomiast mogą w przyszłości znacząco utrudnić negocjacje i przygotowanie projektów" - mówi Andrzej Patalas, prezes Autostrady Wielkopolskiej. Jego zdaniem, banki, które będą finansować projekt, mogą uznać konieczność udziału podwykonawców za dodatkowe ryzyko.

Na nieprecyzyjność nowych przepisów zwraca też uwagę Wadim Kurpias, partner CMS Cameron McKenna. "Czyżby zamawiający chciał sztucznie narzucać wybór podwykonawców? To niemożliwe w kontekście prawa dotyczącego swobody gospodarczej. Wprowadzanie dodatkowych przepisów rzekomo zwiększających konkurencję nie ma sensu. Już jest wystarczająco ostra" - komentuje Wadim Kurpias.

"Bez podwykonawców nie da się budować, ale nie rozumiem, czemu akurat UZP wprowadza limit minimum 30 proc. W zależności od projektu wykonawca sam powinien decydować, ilu i jakich podwykonawców chce zatrudniać" - mówi Zbigniew Kotlarek, prezes MSF Polska, firmy budowlanej, która zamierza wejść na rynek budowy oczyszczalni czy wodociągów.