Prezydent Bronisław Komorowski opowiada się za jedną, całościową ustawą o genetycznie modyfikowanych organizmach (GMO), zamiast cząstkowych rozwiązań, dodawanych do różnych ustaw. W środę w Pałacu Prezydenckim z udziałem Komorowskiego odbyła się debata o GMO.

W ocenie prezydenta rząd powinien zaproponować takie kompleksowe rozwiązanie dotyczące GMO, a przy tej okazji powinna się odbyć szeroka debata na ten temat.

"Zachęcam rząd, aby podjąć wyzwanie debaty po to, aby można było całościowo uregulować kwestie związane z GMO w jednej ustawie" - mówił. W jego ocenie będzie to lepsze niż ryzyko "umieszczania cząstkowych zapisów w różnych ustawach, które niekoniecznie będą tworzyły logiczną i odpowiedzialną całość systemu prawnego, a na pewno mogą być źródłem dalej idących wątpliwości".

Zdaniem prezydenta, jeśli będą proponowane rozwiązania cząstkowe, taka debata pojawi się "na sto pięćdziesiąt pięć procent". "Ja już o to zadbam, żeby nie było wątpliwości" - dodał.

Komorowski podczas spotkania organizowanego w ramach Forum Debaty Publicznej w Pałacu Prezydenckim zachęcał do rozmowy o GMO i podkreślił, że warto zmierzyć się z tym problemem, rozmawiać, spróbować określić ramy, granice, bariery w jednym rozwiązaniu ustawowym. Rozmowa w gronie zwolenników i przeciwników GMO ma na celu rozładowanie emocji i zastąpienie ich konkretną wiedzą - mówił Komorowski.

"Wydaje mi się, że nie ma innej metody niż poprzez rozmowę wyjaśniać wątpliwości, rozwiewać obawy, także próbować odejść od zideologizowania problemu, jakim jest genetycznie modyfikowana żywność, nasiona czy pasze, czy wszelkie inne towary. Ocenić je z punktu widzenia rzeczywistych zagrożeń, rzeczywistych nadziei, rzeczywistych szans dla wielu obszarów polskiego życia gospodarczego" - podkreślił.

Prezydent: trzeba wrócić do prac nad ustawa o GMO

"Potrzebny jest powrót do prac nad ustawą, która w sposób generalny rozstrzygałaby problem GMO w Polsce. Alternatywą jest to, co dzisiaj jest faktem, mnie przynajmniej niesatysfakcjonującym - rozwiązywanie tych problemów za pomocą luk w prawie, cząstkowych decyzji" - podkreślił.

Prof. Katarzyna Niemirowicz-Szczytt z SGGW mówiła podczas debaty, że obecnie życie bez GMO nie jest możliwe. "Popieramy choćby produkcję leków z organizmów modyfikowanych, choćby insuliny, innych leków białkowych" - mówiła. "Nikt do tej pory nie udowodnił, że dobrze zbadane, dopuszczone do użytku genetycznie modyfikowane organizmy są szkodliwe dla człowieka" - mówiła. "GMO może być natomiast niewłaściwie używane i mamy wiele przypadków, że są one nadużywane" - dodała. Według profesor media nie są zainteresowane rzetelnymi wynikami badań o GMO, tylko szokującymi informacjami.

Prof. Zbigniew Mirek z Instytutu Botaniki PAN w Krakowie podkreślał, że uwalnianie GMO do środowiska i budowanie na ich podstawie rolnictwa nie jest bezpieczne dla otwartej przyrody. "Zmiany w środowisku po wprowadzeniu GMO są nieprzewidywalne co do tempa, kierunku i ostatecznych skutków zmian, niekontrolowalne w żaden sposób, niezatrzymywalne - raz wprowadzone nie mogą być zatrzymane, czyli są nieodwracalne" - mówił.

Mirek podkreślił, że rozwiązanie, o którym mówią zwolennicy GMO - stref buforowych wokół upraw modyfikowanych - nie jest skuteczne. Strefy mają po 500 metrów albo mniej, a np. zboża rozsiewają się co najmniej na 20 kilometrów - tłumaczył.

Prof. Wojciech Józwiak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podkreślał, że obecny rozwój i sukces polskiego rolnictwa na rynkach zagranicznych jest możliwy dzięki importowi komponentów pasz z GMO. Substytuty są droższe i mało dostępne na rynku - dodał. "Oszacowano, że rezygnacja z tego importu w dziesięcioleciu 1999-2009 oznaczałaby spadek dochodów całego rolnictwa od 3 do 5 proc." - powiedział. Łączny spadek dochodów odpowiadałby inwestycjom w całym rolnictwie w ciągu 2 lat.



Do 2030 r. spadek dotknąłby głównie branży hodowli trzody chlewnej (od 16 do 40 proc.) i drobiu - podał Józwiak. Niewielkie znaczenie miałoby utrzymanie zakazu upraw GMO. "Mniejsze dochody rolników szacujemy na 0,1 proc., ponieważ uprawa jest kosztowna ze względu na coroczną wymianę nasion czy sadzeniaków" - dodał.

Zastępca dyrektora departamentu prawa Unii Europejskiej MSZ Agnieszka Kraińska tłumaczyła, że Polsce grożą finansowe konsekwencje ze strony UE za niedostosowanie polskich przepisów dotyczących GMO do unijnych. Obecnie w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości toczą się trzy postępowania - w jednym z nich zapadł już wyrok związany z ustawą o nasiennictwie i zawartym w nim twardym zakazem obrotu i rejestracji nasion GMO, który jest niezgodny z prawem unijnym.

Kolejne postępowanie dotyczy pasz i zawartego w ustawie zakazu obrotu paszami z udziałem GMO. "Co prawda w praktyce przedłużane jest vacatio legis dla tego zakazu, ale i tak zapis jest niezgodny z unijnym prawem" - mówiła. Trzecia sprawa dotyczy niepełnego wprowadzenia do polskiego prawa unijnej dyrektywy dotyczącej GMO. W obu rozpatrywanych sprawach wyroków można się spodziewać w ciągu kilku miesięcy i należy założyć, że nie będą one korzystne dla Polski.

Kraińska podkreśliła, że Polska ma prawne możliwości ograniczenia dostępu do GMO. Jedną z nich jest zapisana w dyrektywie możliwość wprowadzenia krajowych ograniczeń ze względu na możliwość niezamierzonego występowania GMO w produktach. Druga możliwość to wprowadzenie zakazu stosowania konkretnego GMO w razie uzyskania informacji, że może być ono szkodliwe dla ludzi lub środowiska, ale takich zapisów jeszcze nie przenieśliśmy do naszego prawa - wyjaśniła.

Przypomniała, że trzecim rozwiązaniem jest zastosowanie wyroku w wygranej już przez Polskę przed ETS sprawie o możliwe odstępstwa od unijnych dyrektyw. Wyrok ETS pozwala na wprowadzenie zakazu upraw GMO na terenie kraju, z zastrzeżeniem dopuszczenia takich upraw w strefach wyznaczonych przez ministra rolnictwa. "Dotychczas jednak ani resort rolnictwa, ani środowiska nie był zainteresowany skorzystaniem z takiej możliwości" - tłumaczyła.

Prezydent przypomniał, ze debata jest wynikiem jego decyzji o zawetowaniu ustawy o nasiennictwie, zawierającej zapisy dotyczące GMO i skierowania do Sejmu projektu tej ustawy bez kontrowersyjnych zapisów. Projekt ustawy trafił do Sejmu.

Podczas konferencji podano, że według podanych niedawno danych na świecie uprawy GMO zajmują 160 mln hektarów, uprawia je 15 mln rolników w 29 krajach.