Spośród 441 wniosków o legalizację pobytu, które zarejestrowano od 1 stycznia w Polsce, ok. 75 proc. pochodzi z Mazowsza. W Warszawie najwięcej wniosków złożyli Ukraińcy i Wietnamczycy.

Ustawa, na mocy której cudzoziemcy przebywający w Polsce nielegalnie mogą starać się o legalizację pobytu, weszła w życie 1 stycznia. Obecna abolicja cieszy się większym zainteresowaniem niż dwie poprzednie przeprowadzone w 2003 i 2007 r., kryteria są bowiem łagodniejsze. Urząd do Spraw Cudzoziemców spodziewa się, że tym razem wniosków będzie więcej niż podczas obu poprzednich abolicji, czyli ponad 5,5 tys. Przez pierwsze trzy dni zarejestrowano 219 wniosków, zaś podczas poprzedniej abolicji - tylko 33 - powiedziała rzeczniczka UDSC Ewa Piechota.

W 2007 r. na Mazowszu abolicją objęto blisko 1,3 tys. cudzoziemców, zaś w 2003 r. - ponad 1 tys., głównie Wietnamczyków. Teraz też najwięcej wniosków wpływa do urzędu wojewódzkiego na Mazowszu. W ciągu pierwszych dni przyjmowania było ich blisko 300. "To tyle, ile w pierwszym miesiącu obowiązywania poprzedniej ustawy abolicyjnej" - powiedziała Jacqueline Sanchez-Pyrcz, wicedyrektorka Wydziału Spraw Cudzoziemców w urzędzie wojewody mazowieckiego.

Do czwartku wpłynęło już blisko 500 wniosków, a UDSC zarejestrował ich 304 - powiedziała rzeczniczka wojewody Ivetta Biały. "Różnica wynika z tego, że wnioski przyjmowane są od cudzoziemców na bieżąco, dopiero później wprowadzane są do systemu, czasem z kilkugodzinnym opóźnieniem" - powiedziała rzeczniczka UDSC Ewa Piechota.

W Warszawie najwięcej, bo aż 2/3 wniosków, złożyli Ukraińcy i Wietnamczycy

Według szacunków wojewody Jacka Kozłowskiego na Mazowszu przebywa nielegalnie 10 tys. cudzoziemców, z czego ok. 7 tys. spełnia warunki abolicji.

Jak zapewnia mazowiecki Wydział Spraw Cudzoziemców, na złożenie wniosku w zupełności wystarczy jeden dzień. Sama procedura rozpatrywania i wydawania decyzji trwa od 45 do 60 dni. Wymagane dokumenty to: formularz wniosku, cztery aktualne zdjęcia, ważny dokument podróży oraz potwierdzenie wniesienia opłaty skarbowej. Na miejscu w urzędzie dyżurują funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy pobierają odciski linii papilarnych od cudzoziemców, aby sprawdzić, czy nie figurują oni w kartotekach kryminalnych i rejestrach osób poszukiwanych. Jak powiedziała Biały, strażnicy zostali poproszeni o to, by nie nosili mundurów, żeby nie stresować nimi petentów.

Piechota zachęca, aby składać wnioski osobiście, co skróci procedurę, ponieważ cudzoziemiec i tak musi stawić się w urzędzie, by pobrano od niego odciski.

Starających się o abolicję nie odstraszają duże kolejki, w których trzeba czekać przynajmniej kilkadziesiąt minut. "Pierwotnie przygotowaliśmy cztery stanowiska do obsługi cudzoziemców, ale szybko trzeba było uruchomić kolejne pięć okienek. Urzędnicy codziennie pracują do ostatniego interesanta, kończąc pracę dopiero około godz. 19" - powiedziała PAP Sanchez-Pyrcz. W jej ocenie blisko połowa z wniosków o legalizację pobytu składana jest przez pełnomocników cudzoziemców.

W ocenie prezeski Fundacji Rozwoju "Oprócz Granic" Kseni Naranovich cudzoziemcy chętnie korzystają z możliwości zalegalizowania pobytu, jednak przyjmowanie wniosków na Mazowszu nie idzie zbyt sprawnie. "Spędziłam w urzędzie cały dzień i zaobserwowałam głownie bałagan, jaki zawsze towarzyszy wdrażaniu nowych przepisów. Pracownikom brakuje kompetencji, jest ich za mało. Przyjmowanie wniosku trwa ok. pół godziny, czyli jedna osoba może przyjąć 14 wniosków dziennie. Chyba nie spodziewano się tak dużego zainteresowania" - uznała.

Biały zapewniła, że urząd stale podejmuje działania usprawniające: aby złożyć wniosek, trzeba pobrać numerek, pracownicy pilnują, by pełnomocnicy cudzoziemców nie brali kilku numerków naraz. Część pracowników wychodzi do osób czekających w kolejce, by pomóc w wypełnianiu wniosków. Biały poinformowała, że zostało utworzone specjalne, osobne stanowisko dla pełnomocników cudzoziemców.

Wnioski ws. abolicji można składać do końca czerwca

O abolicję mogą ubiegać się cudzoziemcy, którzy przebywają w Polsce nielegalnie i nieprzerwanie co najmniej od 20 grudnia 2007 r. Cudzoziemcy, którym odmówiono nadania statusu uchodźcy i wobec których orzeczono o wydaleniu z terytorium Polski skorzystają z nowych przepisów, jeśli ich pobyt jest nieprzerwany od 1 stycznia 2010 r. Abolicja obejmie także tych, wobec których 1 stycznia 2010 r. trwało kolejne postępowanie w sprawie nadania statusu uchodźcy.

Piechota poinformowała, że najwięcej osób ubiegających się o abolicję należy do pierwszej grupy - w czwartek rano było od nich 211 wniosków, a tylko osiem od pozostałych uprawnionych.

Zgłaszają się również cudzoziemcy, którzy się nie kwalifikują do abolicji i mają tego świadomość

Biały dodała, że zgłaszają się również cudzoziemcy, którzy się nie kwalifikują do abolicji i mają tego świadomość, ale zależy im na odpowiedniej adnotacji w paszporcie, która pozwoli legalnie opuścić Polskę.

Zdaniem Piechoty nie ma w tym nic złego. "To tzw. mała abolicja. Gdy cudzoziemiec składa wniosek, otrzymuje odpowiednią pieczątkę w dokumencie podróży. Każdy wniosek musi być rozpatrzony, a do tego czasu pobyt jest legalny. A więc po opuszczeniu urzędu nie musi się bać, że zostanie zatrzymany i deportowany. Może opuścić Polskę, a na przejściu granicznym nie dostanie adnotacji, że jest osobą niepożądaną w Polsce oraz strefie Schengen, co mogłoby skutkować zakazem wjazdu na okres do pięciu lat" - wyjaśniła.